Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch (...)
Wszystkim objawia się Duch dla wspólnego dobra
(1Kor12, 4.7)
Kiedy mam mówić o niektórych przymiotach Ducha Świętego, przypomina mi się pewien humor rysunkowy. Scenka przedstawia dwie postacie, które wspólnie trzymają pokaźnych rozmiarów cyfrę „1”. Używają jej
jako taranu, aby rozbić mur oddzielający te postacie od świata zewnętrznego. Rysunek był opatrzony podpisem: „Jednością silni”. I choć różnie można interpretować tę scenkę, to trudno się oprzeć konkluzji,
że jedność jest wielką siłą, którą można wykorzystać dla jakiegoś dobra.
Wiemy, że Kościołem wstrząsały rozłamy, choćby te największe z XI i XVI w. Tymczasem jedność uczniów Chrystusa była wyraźną wolą Pana Jezusa od samego początku (por. J 10, 16; 17, 21), bo „każde królestwo
od wewnętrz skłócone pustoszeje. I nie ostoi się miasto ani dom, wewnętrznie skłócone” (Mt 12, 25).
Jedność jest darem Ducha Świętego i musi być ściśle związana z modlitwą, z nieustannym wewnętrznym nawróceniem. Wielu katolików zdaje sobie sprawę z tego, że podziały wśród chrześcijan są zgorszeniem
i dają do ręki argument przeciwnikom Kościoła. Szczególnie tą sprawą byli zatroskani papieże ostatnich czasów. Już Leon XIII polecił organizować corocznie dziewięciodniowe modlitwy o jedność chrześcijan.
Jego następca, św. Pius X zarządził, aby te nabożeństwa rozpoczynały się 18 stycznia (wówczas w ten dzień obchodzono święto katedry św. Piotra), a kończyły 25 stycznia (nawrócenie św. Pawła). Błogosławiony
Jan XXIII uczynił wiele znaków dobrej woli w stosunku do „braci odłączonych”, którzy stali się, jak pisze Raniero Cantalamessa, „braćmi umiłowanymi i braćmi oczekiwanymi przez cały Lud Boży z ogromnym
utęsknieniem” i dodaje: „jest to cud dokonany przez Ducha Świętego”.
Również i dziś Duch Święty działa przez Ojca Świętego Jana Pawła II i wlał do jego serca niepohamowane pragnienie jedności. Któż by zliczył wszystkie jego gesty wyciągniętej ręki w stosunku do innych
odłamów religii chrześcijańskiej. Trzeba jednak pamiętać, że bez osobistej pokory, która prowadzi do świętości, bez umiłowania Kościoła, nie jest możliwy ekumenizm; a przynajmniej jego owoce będą mierne.
„Jak można oczekiwać, że innowiercy przyjdą do Kościoła świętego, skoro widzą wzajemne lekceważenie się tych, którzy mienią się być naśladowcami Chrystusa” - woła św. Josemaria Escrivá.
Nie trzeba się bać różnorodności w Kościele, bo Bóg udziela różnych darów. „Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz
ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich” (1Kor 12, 4-6). Dobrze to wyjaśnia św. Tomasz z Akwinu: „Jedno nie jest zaprzeczeniem wielości, ale podziału (...). Również wielość nie jest zaprzeczeniem
jedności, ale wyklucza podział u każdej z tych poszczególnych rzeczy. A Spoiwem łączącym jedność w wielości jest Duch Święty. To On skłania do jedności - jest mecenasem jedności. A często jest tak jakbyśmy
niedoceniali Trzeciej Osoby Trójcy Przenajświętszej. Tymczasem On jest i działa i rozdziela dary tak jak chce. Dlatego zanieśmy do naszego Zbawiciela modlitwę:
Od tak dawna jesteśmy z Tobą, Panie,
A jeszcze Cię nie znamy.
Czegoś brak tym Mszom niedzielnym
uporządkowanym i dokładnym, ale duchowo pustym,
zimnym, bez owoców miłości. (...)
Przede wszystkim, Panie, brak nam Twojego Ducha:
brak nam przede wszystkim miłości.
Ty prosiłeś Ojca o dar Ducha,
a Ojciec wysłuchał Cię
i nastąpiła pierwsza Pięćdziesiątnica.
Ojciec zawsze Cię wysłuchuje, Panie Jezu.
Proś o Ducha Świętego dla nas.
Coś zgasło w naszym sercu:
Udziel nam Ducha Świętego,
udziel nam Ducha Ożywiciela,
udziel nam Ducha Świętego,
a poczujemy Boży oddech i uderzenia Jego Serca
oraz głęboką radość Trójcy Świętej!
Pomóż w rozwoju naszego portalu