Aborcja - temat ciągle aktualny
Reklama
Aborcja jest tematem nieustannie obecnym na łamach prasy, w radiu i telewizji. Dyskutuje się o niej niemal stale, a wtedy zazwyczaj pojawia się stanowisko katolików
w tej sprawie. Jest ono niezmienne: życie jest święte od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Aborcja jest dokonywana w różny sposób. Jedną z najbrutalniejszych metod
jest tzw. poród niezupełny. W USA trwa batalia o uznanie tej metody za bezprawną. Do akcji włączył się ostatnio stan Michigan.
Kard. Adam Maida, ordynariusz tamtejszego Kościoła, zaapelował do wiernych o podpisywanie społecznej petycji żądającej zakazania porodu niezupełnego. Arcybiskup Detroit jest przekonany,
że w ciągu najbliższych 6 miesięcy uda się zebrać ponad 254 tys. podpisów. Liczba ta jest niezbędna do odrzucenia weta gubernator stanu Michigan Jennifer Granholm.
Optymizm kard. Maidy wynika z wyników sondaży, które wskazują, że 88% mieszkańców Michigan popiera niedawną uchwałę obu izb Kongresu stanowego, która uznała poród niezupełny za metodę
aborcji niezgodną z prawem. Wiele zależy teraz od zwyczajnych ludzi, którzy mają zgodnie z przepisami prawo do tzw. obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, której efektu nie może
odrzucić nawet gubernator. We wszystkich kościołach katolickich stanu Michigan czytany był stosowny list kard. Maidy z apelem o poparcie tej inicjatywy. Zbierać głosy
ma ponad tysiąc wolontariuszy. Mamy nadzieję, że katolicy z Michigan staną na wysokości zadania.
Sklonować siebie?
Reklama
Osiągnięcia w dziedzinie medycyny genetycznej u jednych budzą zachwyt, u innych trwogę. Krajem, który „stać” i finansowo, i technologicznie
na rozpoczęcie na wielką skalę klonowania istot ludzkich są Stany Zjednoczone. Nie dziwi więc, że Kościół katolicki z ulgą przyjął działania zmierzające do uchwalenia na forum ONZ konwencji
o zakazie klonowania człowieka. Kwestie te szczegółowo bada abp Celestino Migliore, przewodniczący misji Stolicy Apostolskiej przy Narodach Zjednoczonych, którego cieszy fakt przekonania wielu
krajów o konieczności zakazu wszelkich form klonowania. Jednak zakaz ten nie dla wszystkich wydaje się oczywisty. Przedstawiciele wszystkich krajów zrzeszonych w ONZ za zbrodnię
uważają „klonowanie reprodukcyjne”, które polega na „hodowaniu” sobowtórów. Jednak tzw. klonowanie terapeutyczne dla uzyskania „części zamiennych”, czyli organów do
przeszczepów, zyskuje sobie coraz większą liczbę zwolenników, którzy omijają nazywanie rzeczy po imieniu i mówią jedynie o „hodowli komórek macierzystych”, przydatnych
w leczeniu niektórych poważnych chorób. Komórki te uzyskać można tylko jedną drogą - powołując do życia istotę ludzką, a potem pobierając z niej „komórki macierzyste”.
Reszta istoty ludzkiej nie ma szans na przeżycie tego zabiegu. Watykan przypomina, że alternatywą jest uzyskiwanie organów z organizmów dojrzałych. Stolica Apostolska i 66 innych
krajów żąda powszechnego zakazu klonowania, jako metody, która prowadzi wprost do dewiacji.
Kościół katolicki w USA protestuje przeciw ustawie o klonowaniu, przyjętej w stanie New Jersey i popieranej przez Organizację Przemysłu Biotechnologicznego.
Ustawa ta zezwala na klonowanie ludzkich embrionów, następnie na prowadzenie na nich przeróżnych eksperymentów, mających dać w efekcie metodę produkcji komórek macierzystych oraz tkanek.
Ustawa z New Jersey jest niezgodna z prawem federalnym, które zabrania wszelkiego rodzaju klonowania ludzkich embrionów. Kościół katolicki apeluje do zdrowego rozsądku Amerykanów
i ich humanitaryzmu - klonowanie i niszczenie ludzkiego życia powinno być zabronione.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ksiądz z rodziną
Reklama
W archidiecezji San Francisco po raz pierwszy w historii były pastor Kościoła anglikańskiego został wyświęcony na kapłana Kościoła katolickiego. Uroczystość miała miejsce tuż przed Bożym Narodzeniem.
Neoprezbiter jest żonaty i ma dorosłą córkę. Od ponad 5 lat aktywnie działał jako osoba świecka, odbywał kurs teologii katolickiej i pracował jako katecheta w liceum arcybiskupim
w San Francisco.
Zjawisko „przechodzenia” duchownych Kościołów protestanckich do Kościoła katolickiego nie jest incydentalne. Już ponad 100 pastorów anglikańskich i protestanckich otrzymało
święcenia w Kościele katolickim. Powodem ich decyzji jest przyjęcie przez wspólnoty macierzyste praktyk sprzecznych z odwieczną tradycją chrześcijańską. Problemem decydującym o tak
drastycznej decyzji duchownych są święcenia kapłańskie dla kobiet, pełna akceptacja dla ludzi żyjących w otwartych relacjach homoseksualnych, a także aprobata dla aborcji.
W związku ze zjawiskiem „przechodzenia” kapłanów podniosły się głosy, iż może mieć to negatywny wpływ na procesy ekumeniczne. Zarzuty te odpiera arcybiskup San Francisco Williame
Levada, który dowodzi, że po pierwsze decyzje duchownych w żadnym razie nie pozostają w sprzeczności z dialogiem ekumenicznym, po drugie - należy szanować decyzję
osób, które pragną praktykować wiarę zgodnie z własnym sumieniem.
Zjawisko to dotarło także na Antypody. Ostatnio w Australii jeden z duchownych anglikańskich przyjął święcenia kapłańskie w Kościele katolickim. Człowiek, który piastował
dość wysokie stanowisko w swoim Kościele macierzystym, dziś jest wikarym w parafii na przedmieściach Sydney. Dziennikarze nie omieszkali wypytywać księdza wikarego, który tak na
marginesie ma żonę i dwoje dzieci, co skłoniło go do podjęcia tej decyzji. Kapłan mówił, że dla niego był to „kres długiej pielgrzymki w wierze”.
Tymczasem w Anglii tamtejszy Kościoł anglikański nie przestaje wyświęcać kobiet na kapłanki. Przewiduje się, że ok. jedna czwarta anglikańskich księży jest przeciwna wynoszeniu kobiet do
biskupstwa. Do tej grupy należy wpływowy arcybiskup Yorku David Hope, który grozi podaniem się do dymisji. Doszło nawet do powstania projektu utworzenia w Anglii trzeciej prowincji kościelnej,
po prowincji Canterbury i Yorku, do której należeliby kapłani nieakceptujący biskupstwa kobiet.
„Ojcze nasz” za kratkami
W Stanach Zjednoczonych, dokładniej na Florydzie, powstało pierwsze w USA więzienie religijne. Więzienie ma prawie 800 podopiecznych, którzy poddani będą specjalnemu programowi resocjalizacji,
opartemu na wyznawanej przez każdego z więźniów religii. Pomysł to nienowy, zwłaszcza w wiekach przeszłych w Europie, ale jego skuteczność w USA musi zostać
poddana osobnej próbie. Więzienie religijne, którego celem jest leczenie ludzkich dusz modlitwą, rozmowami o Bogu i potrzebą dobrych uczynków, nauką śpiewu kościelnego, a nawet
studiami teologicznymi, to rozpisane na siedem dni w tygodniu rekolekcje zamknięte. Podobnie jak w normalnych warunkach, tak i w tym więzieniu, będzie można
w każdej chwili zrezygnować z udziału w zajęciach.
Problemem może stać się jedynie wielowyznaniowość. Jak się okazało, w tym akurat miejscu odosobnienia znaleźli się przedstawiciele aż 26 wyznań, co pociąga za sobą konieczność
stworzenia swoistego kapłańskiego „grona pedagogicznego”.
Na wieść o mającym powstać w Lawtey „więzieniu religijnym” poprosiło o natychmiastowe przeniesienie do innej placówki ponad 100 więźniów. Na tym jednak
nie koniec - na ich miejsce zgłosiło się kilka razy więcej ochotników z innych zakładów karnych.
Władze Florydy są do projektu nastawione wielce optymistycznie - liczą, że dzięki nowej metodzie uda się znacznie zmniejszyć liczbę recydywistów na Florydzie. Obecnie 38% zatrzymanych po opuszczeniu
więzienia wraca do niego.
Pokój na ziemi!
Przywódcy religijni USA zaapelowali do Prezydenta USA, by ten podjął działania mające jak najszybciej zakończyć rozlew krwi na Bliskim Wschodzie. Apelują o to nie tylko przywódcy Kościoła katolickiego,
w tym przewodniczący katolickiego Episkopatu - bp Wilton Gregory, ale także przedstawiciele judaizmu i islamu. Stany Zjednoczone jako imperium nie tylko gospodarcze, ale też
„potęga ducha” powinny, zdaniem dostojników, podjąć się kolejnej inicjatywy pokojowej, nawet na terenie tak trudnym, jak Ziemia Święta. Natomiast o tym, że działania pokojowe są
możliwe, świadczy plan wypracowany przez 400 izraelskich oraz palestyńskich polityków i działaczy pokojowych. Zbrodnią jest bierność - brak działań pokojowych to eskalacja konfliktu,
wzrost aktywności terrorystów i co za tym idzie narażenie żywotnych interesów Stanów Zjednoczonych.
Amerykanie nie uchylają się od świadczenia pomocy tam, gdzie jest ona potrzebna. Przykładem może być natychmiastowa reakcja po trzęsieniu ziemi w Iranie, dokąd powędrowała pomoc amerykańskiej
Caritas za 100 tys. dolarów. Dyrektor Caritas Ken Hackett dopilnował, by pomoc ta w postaci żywności i leków trafiła do rejonu najbardziej dotkniętego dramatem -
do miasta Bam.
Nuncjusz apostolski w Iranie, abp Angelo Mottola, ma nadzieję, że pomoc Caritas i innych organizacji charytatywnych Stanów Zjednoczonych doprowadzi do choćby śladowego ocieplenia
stosunków z tym krajem. W Teheranie działają już ugrupowania dążące do poprawy stosunków z USA. Złe stosunki na linii Iran - Stany Zjednoczone trwają od chwili pamiętnego
ataku bojowników muzułmańskich na ambasadę USA w listopadzie 1979 r. i uprowadzenia stamtąd 66 zakładników. Pomoc Caritas jest o tyle cenna, że w Iranie
katolicy stanowią mniejszość, jest to kraj niemal w całości islamski.