Ze wszystkich świąt kościelnych najuroczyściej obchodzona była
w Polsce Wielkanoc, potem Boże Narodzenie, a trzecie miejsce wśród
uroczystości dorocznych zajmowało Zesłanie Ducha Świętego czyli Zielone
Świątki, do których przyłączono szczątki różnych lechickich zwyczajów
i obrzędów wiosennych, jak np. obchodzenie granic "z królową" na
Kujawach, wybierania "króla pasterzy", a na Podlasiu "wołowe wesele"
.
Dzieje Apostolskie podają, że: "Kiedy nadszedł wreszcie
dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym
miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego
wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im
też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich
spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli
mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić" (Dz 2, 1-4)
.
Wiatr i ogień to symbol działania Trzeciej Osoby Bożej.
Nad głowami Apostołów ukazały się języki ognia, który oświeca i rozgrzewa.
Tak oświecające działanie ma łaska Ducha Świętego, dawcy bezcennych
darów. Dzięki tym darom kształtujemy siebie na obraz i podobieństwo
Boga. Wszystkie te skarby może otrzymać każdy z nas, jeżeli w swym
sercu stworzy odpowiednią atmosferę i otworzy się na działanie Ducha
Świętego.
Data Zielonych Świątek zależy od Wielkanocy. Już od II
wieku obchodziło się je w 49. dniu po Zmartwychwstaniu (gdy wliczymy
Wielkanoc będzie to dzień 50. - stąd pochodzi nazwa Pięćdziesiątnicy)
- a więc dzień między 10 maja a 14 czerwca.
Zesłanie Ducha Świętego to niewątpliwie prawdziwe zielone
święta, ciepłe i pełne kwiatów. Kiedyś cała Polska tonęła w zieleni.
Młodymi brzózkami, które niedawno wypuściły pierwsze listki strojono
wnętrza i strzechy domów. A w chatach, we wszystkich zakątkach pełno
było tataraku - w kątach i za obrazami. Jego zapach rozchodził się
po wszystkich izbach. Wierzono, że tatarak ma magiczną moc odganianie
wszelkiego zła. Zielone Świątki obchodzono również uroczyście i w
miastach, gdzie swe mieszkania mieszczanie maili wszelką zielenią,
zrywaną w lesie lub nad brzegami rzek.
Ale jest to przede wszystkim święto rolników, jak również
pasterzy. Chłopcy pasący bydło często wybierali spośród siebie w
drugi dzień świąt "króla pasterzy". Zostawał nim ten, który najwcześniej
wstawał i szedł z bydłem na pastwisko.
Na Podlasiu w drugi Dzień Zielonych Świątek wiejscy pasterze
chodzili po wsi z wołem zrobionym ze słomy obchodząc wszystkie chaty
i zbierali datki, których nie szczędziły im gospodynie. Wracając
ze śpiewem z pastwiska, gdy wpędzali bydło do zagród właścicieli,
otrzymali datki jako wykup za woły.
"Do Zielonych Świątek najlepszy dla krów wziątek" - więc
aby ten stan rzeczy utrzymać, okręcano rogi krów święconym zielem
i przeganiano zwierzęta przez granicę pastwiska. Wszystko robiono
po to, aby uchronić swój przychówek od złych mocy. Często gospodynie,
jeżeli chciały mieć pod dostatkiem nabiału, gotowały święcone ziele,
mieszając je potem z poranną rosą. Tak przygotowanym odwarem pojono
krowy. Wszędzie zadawano sobie wiele trudu aby odgonić złe duchy,
a tym samym przysporzyć sobie większe zbiory z pól i obór.
W tym czasie szczególnie pamiętano o przydrożnych krzyżach
i kapliczkach z wizerunkiem Ukrzyżowanego. Miejsca te zwane Bożymi
Mękami odwiedzały baby i dziady żebracze, gdzie śpiewano różne pieśni
kantyczkowe prosząc przodków o wspomnienie. Przed Zielonymi Świątkami
wszystkie kapliczki i krzyże przydrożne były odnawiane, naprawiane
i majone zielenią.
Wiosenny czas modlitwy za zmarłych przodków trwał od
Wielkanocy do Zielonych Świątek. Proszono nie tylko o opiekę nad
całym domostwem, ale również nad polami i o dobry urodzaj. W trosce
o te dobra odbywało się wiele obrzędów, przypominających bardziej
uroczystości pogańskie, połączone ze swawolą i pieśniami. I chociaż
Kościół ostro występował przeciw tym obrzędom, przetrwały one przez
stulecia, chociaż w coraz bardziej cząstkowej formie.
Zielone Świątki kończyły okres wzmożonej pracy na roli.
Rolnicy wychodzili w pole oglądając swe zboża i sady. I chociaż już
ciepło, to na:
Świętego Ducha nie znajduje kożucha.
A po Święty Duchu w tym samym kożuchu.
A jeśliś kumie na Świętego Ducha
Pozbył się kożucha, to go sobie teraz kup.
Bo kto na Mateusza nie włożył kożucha,
Ten niech swoje ręce rozgrzewa i chucha.
Zesłanie Ducha Świętego w miastach obchodzono wesoło.
Hucznie korzystano z majowych czy czerwcowych dni. Np. w Warszawie
znane były zielonoświąteczne zabawy na Bielanach, o których Wiadomości
Warszawskie z 1766 r. donosiły: "Z rozkazu JKMMości na Bielanach
był bal tak wspaniały, jakiego tu nie pamiętają. Wschody od Wisły
na górę, różne bramy, teatr i machiny nowo wystawione, rzęsisty ogniem
i piękną inwencją iluminowane, przedziwny ukazywały widok...".
W Gdańsku na początku XVII wieku tamtejsze bractwo św.
Jerzego organizowało uroczyste obchody Zesłania Ducha Świętego. "
Rankiem, w poniedziałek Zielonych Świątek przebrani w pancerze młodzieńcy
przy dźwiękach muzyki zbierali się u stóp Grodziska, gdzie odbywały
się jakby parady wojskowe. Potem odbywały się zawody łuczników. Wybierano
majowego grafa, który otrzymał spleciony z kwiatów wieniec na głowę"
.
Zielone Światki były więc obchodzone niegdyś zawsze wesoło,
niewątpliwie dzięki łaskom Ducha Świętego, bez którego udziału nic
pięknego i dobrego nie może powstać.
Niedziela Zesłania Ducha Świętego to koniec okresu wielkanocnego
w całym roku liturgicznym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu