Kiedy smażysz konfitury, robisz zastrzyk pacjentowi, poprawiasz uczniowskie klasówki, kiedy hodujesz owce i produkujesz nakrętki, prasujesz mężowi koszule, przygotowujesz artykuł naukowy, felieton do gazety czy mowę na proces, w którym jesteś sędzią - wszędzie, w każdym miejscu i w każdej pracy, możesz uświęcać świat.
- Takie właśnie zadanie stawia przed sobą Opus Dei - mówi Erhard Gazda z Biura Informacyjnego Dzieła - zadanie jedności życia chrześcijańskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzieło Boże (Opus Dei) powstało po to - mówi - abyśmy mogli zrozumieć, że nasze życie, takie jakie jest, w tym miejscu i w tym czasie, w tej rodzinie i w tej pracy, jaką mamy może być drogą do świętości i apostolstwa. Chrystus jest obecny w życiu każdego chrześcijanina, dlatego każdy może i powinien być dumny ze swojej wiary, ze swojej przynależności do Kościoła, może i powinien tą radością obdzielać innych. W Opus Dei szukamy odwagi do takiego życia.
Bł. Josemariia Escrive założył stowarzyszenie Opus Dei w roku 1928, jako młody, 26-letni hiszpański kapłan, w odpowiedzi na Boże wezwanie do ukazywania ludziom drogi, jaką mogą iść za Chrystusem w środku świata, w środku swego życia. Dzisiaj nawet piosenki mówią, że "taki mały, taki duży może świętym być", że świętych trzeba szukać "w domu i w pracy".
Reklama
Ta sprawa - dążenia do świętości przez codzienne życie oddane Panu Bogu - wydaje się niemal oczywista w nauczaniu Kościoła. Ale w 1928 r. tezy młodego ks. Josemarii Escrivy były dla wielu wprost szokujące.
W maju 1992 r. Ojciec Święty ogłosił błogosławionym Założyciela, a Opus Dei, czyli Dzieło Boże liczy dzisiaj ponad 80 tys. członków w osiemdziesięciu krajach, na wszystkich kontynentach. Początkowo mogło się wydawać, że było odpowiedzią na kryzysy i wstrząsy XX wieku - wszak powstało w 1928 r., niedługo potem w Hiszpanii rozpoczęła się okrutna dla wszystkich stron wojna domowa niosąca śmiertelne zagrożenie dla Kościoła katolickiego, w Europie rozpanoszyły się bezbożne totalitarne systemy, doszło do straszliwego pohańbienia godności człowieka. Opus Dei pomagało "wychodzić" z grozy wojny domowej, z nazizmu, z bolszewizmu. Ale sam Josemaria Escriva widział zadania dla Dzieła szerzej i dalej; uważał, że Bóg dał w tym dziele pracę na lata i na pokolenia.
"Jedną z moich największych radości - mówił w roku 1968 - było widzieć jak Sobór Watykański II proklamował z wielką jasnością boskie powołanie laikatu (...). Sobór nie przedłożył nam zaproszenia do zmian, lecz wprost przeciwnie, potwierdził to, czym - dzięki łasce Bożej - żyliśmy i czego nauczaliśmy od tylu lat. Główną cechą charakterystyczną Opus Dei nie są jakieś techniki czy metody apostolstwa, czy jakieś określone struktury, lecz duch, który prowadzi właśnie do uświęcania zwykłej pracy."
Od dziesięciu lat Opus Dei rozwija się w Polsce.
Reklama
- Pomagamy znaleźć odpowiedź na pytanie: jak być katolikiem nie tylko w niedzielę, ale i we wtorek; kiedy jesteś przesiębiorcą, pracodawcą, kiedy obracasz kapitałem i podejmujesz trudne decyzje - mówi ks. Stanisław Moszoro-Dąbrowski. W Polsce - mówi - przychodzą do nas przede wszystkim ludzie w wieku 25-40 lat, którzy już otrzymali pewną formację w Kościele i chcą ją kontynuować nie rezygnując z rozwoju i sukcesu zawodowego.
Reklama
- Tabernakulum to więzienie miłości - mówił - gdzie od dwudziestu wieków Chrystus czeka na człowieka. Chce być bliżej niż kiedykolwiek przedtem. W Najświętszym Sakramencie jest prawdziwym " Emmanuelem-Bogiem z nami", tak głęboka jest wśród nas Jego obecność. A jaka jest nasza odpowiedź na ten wielki dar? Czy przez naszą bierność Chrystus w Tabernakulum nie jest Wielkim Opuszczonym? Czy przychodzimy do Niego w ciągu dnia, fizycznie lub duchowo, aby Go adorować i prosić Go o przyjaźń? Czy twoja dusza - pytał kaznodzieja - jest Betanią, w której Chrystus znajdzie miłość, oddanie, przyjaźń?
Błogosławiony Josemaria Escriva był głęboko zakochany w Sakramencie Eucharystii i nazywał Chrystusa - Boskim Szaleńcem, którego decyzja o eucharystycznym oddaniu człowiekowi sprawiła, że jest z nami Ten sam, tak samo Czynny i Wszechmogący jak wtedy, kiedy na brzegu jeziora słuchały Go tłumy, bo miał dla nich słowa życia wiecznego. Nam Chrystus dał jeszcze sakrament pokuty, tak ściśle związany z sakramentem Eucharystii, wobec której człowiek może ujrzeć swą niegodność. Przy pomocy tych dwóch sakramentów - zakończył kaznodzieja - i my możemy stawać się rybakami ludzi, jak tamci, wybrani spośród tłumów, ewangelizować świat.
Szły za Nim wielkie tłumy. Czy Opus Dei ma w sobie coś niezwykłego, skoro tak licznie ciągną doń młodzi ludzie, najczęściej dobrze wykształceni, wspinający się po ścieżkach kariery? - Tutaj - mówią - ksiądz ma zawsze dla nas czas. - Tutaj - mówi kapłan - ksiądz zawsze ma dla nich czas.