Kierownictwo Platformy Obywatelskiej z widocznym żalem i rozgoryczeniem stwierdziło, że „już nigdy nie uwierzy prezydentowi Kwaśniewskiemu i premierowi Millerowi”.
Nawiasem mówiąc, nie świadczy to najlepiej o przenikliwości PO, bo przecież nie brak obywateli, którzy nigdy Kwaśniewskimu i Millerowi nie wierzyli, zatem nie muszą dziś czuć się
rozgoryczeni i rozczarowani... Poszło o to, że przed czerwcowym referendum prezydent i premier poczynili rozmaite aluzje co do możliwości przedterminowych wyborów parlamentarnych,
jeśli tylko czerwcowe referendum z ub. r. „wprowadzi” Polskę do UE. Toteż Platforma Obywatelska skwapliwie włączyła się w proces stręczenia Polakom Unii Europejskiej,
przygrywając na niby opozycyjnych dudach postkomunistów w ich nie przebierającej w środkach prounijnej kampanii propagandowej. Na czas referendum propaganda ta przyniosła upragniony
skutek - dziś jednak nastroje społeczne uległy radykalnej zmianie, bo spod propagandowego zdjęcia wyjrzała prawda o prawdziwych „warunkach” tego akcesu. Osiągnąwszy swoje
postkomuniści ani myślą wypłacać się teraz Platformie Obywatelskiej i innym „poputczikom” przedterminowymi wyborami parlamentarnymi. Przeciwnie: wspólna lista wyborcza do Parlamentu
Europejskiego, która połączy zwaśnioną frakcję Kwaśniewskiego (środowisko Unii Wolności) z frakcją Millera jest zapowiedzią ponownego politycznego połączenia się „rozwiedzionej”
od 1968 r. lewicy. Czy, aby nie temu właśnie ponownemu połączeniu służy oczyszczanie szeregów SLD z elementów nazbyt jawnie kryminalnych?... Może to poskutkować taką oto sytuacją, że do
wyborów parlamentarnych, które odbędą się w normalnym terminie, przystąpi „odnowiony” SLD, wzmocniony i uzupełniony środowiskiem Unii Wolności - z którym
konkurować Platformie Obywatelskiej będzie bardzo trudno... Tym bardziej, że w orędziu Millera znalazła się zapowiedź poluzowania inflacyjnego (stosownie zmiany w Radzie Polityki
Pieniężnej już nastąpiły!). Najwyraźniej rząd Millera zamierza wpuścić na rynek więcej pieniądza, co przed wyborami parlamentarnymi wywoła złudne wrażenie, że „obywatele mają więcej pieniędzy”.
Takie działania mogą szybko zneutralizować obecną sondażową przewagę Platformy Obywatelskiej nad SLD. W tej sytuacji PO wydaje się wystrychnięta na dudka i trudno się dziwić jej
„rozgoryczeniu” i „rozczarowaniu”, chociaż nadal dziwi jej gorliwość i zaangażowanie w kampanię kłamstw i przemilczeń, jaką raczono
obywateli przed czerwcowym referendum akcesyjnym.
Tymczasem po „twardym stanowisku”, co do „zasad nicejskich” rząd Millera jakby gorączkowo poszukiwał formuły, która pozwoli mu wycofać się bez utraty twarzy z tej
„twardości”. Posłany szybciutko do Niemiec i Francji min. Cimoszewicz dał wyraźnie do zrozumienia, że rząd Millera skłonny jest już do ustępstw... Można więc spodziewać się najgorszego:
że „zasady nicejskie” rychło obejdzie się tak, by wyszło w sumie na to, co proponuje Paryż i Berlin w swej wspólnej „konstytucji europejskiej”.
Niewykluczone, że w zamian Berlin i Paryż udzielą cichego, finansowego wsparcia rządowi Millera, aby mógł jakoś dociągnąć - w pozorach sukcesu - do wyborów
do parlamentu europejskiego. Niewykluczone też, że właśnie Unia Wolności wykorzysta swe „międzynarodowe” powiązania, aby kolejni zagraniczni lichwiarze udzielili rządowi stosownych kredytów...
Niestety, za takie „politykowanie” zapłaci społeczeństwo: rosnącą drożyzną, wzrostem cen i wysokim bezrobociem. Zważywszy, że w minionym roku zaniechano
jakichkolwiek reform państwa i gospodarki i nic nie zapowiada takich reform w roku bieżącym - rodzi się pytanie, czy akces do UE naprawdę może „uzdrowić”
sytuację, czy też przeciwnie: „przyklepie” stan chaosu i „republiki bananowej” kolesi, w którym rządząca lewica czuje się jak ryba w wodzie?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu