Wieś zachodniopomorska - przede wszystkim jest przepiękna. Pełno tu wzgórz, lasów, pól, jezior, rzeczułek świetnych na spływy kajakowe. Wspaniałe stare szosy i drogi zachęcające do dalekich
wycieczek rowerowych. Jeżdżę tu, więc wiem. A jacy ludzie tu mieszkają? Z miasta wygląda to mniej więcej tak: nasza społeczność wiejska ukształtowana została przede wszystkim przez
specyficzną formę życia na wsi, jaką tworzyły Państwowe Gospodarstwa Rolne oraz - w mniejszym zakresie - rolnicze spółdzielnie produkcyjne. Robotnicy rolni pracujący w nich
nie byli gospodarzami, nie oczekiwano od nich innej aktywności poza wykonywaniem wskazanej pracy. Wynagrodzenie otrzymywali liche, ale PGR dbał o zaspokojenie ich podstawowych potrzeb bardzo
tanio lub wręcz za darmo. Rentowność firmy nie musiała ich obchodzić i nie obchodziła. Kiedy PGR-y i spółdzielnie zostały rozwiązane pozostali na lodzie i z reguły
niezbyt dobrze aklimatyzowali się do nowej sytuacji. Dominuje sytuacja wyuczonej bezradności i braku aktywności. W dodatku społeczeństwo wsi zachodniopomorskiej szybko się starzeje.
Wieś nie potrzebuje tylu pracowników iloma dysponuje, nie jest też w stanie zaproponować atrakcyjnej i rozwijającej pracy młodym ludziom. W efekcie młodzi i energiczni
uciekają do miast - na wsiach pozostają osoby starsze i mniej aktywne.
Na szczęście są na wsiach jednostki i grupy osób (zwłaszcza we wsiach gospodarskich), które gotowe są podjąć wyzwania nowoczesności. Przybywają (na razie niezbyt licznie) także
osoby z miasta, by zakładać nowoczesne formy gospodarowania (gospodarstwa ekologiczne, agroturystyczne, nowoczesne fermy), lub pragnące mieszkać poza miastem, w którym jednak nadal
chcą pracować. Nowoczesne środki komunikacyjne w pełni to umożliwiają.
Dlaczego o tym piszę? Oto szybkimi krokami zbliża się maj - termin naszego wejścia do Unii Europejskiej. Stajemy się członkami wielkiej społeczności, w której wcale nie
będziemy pieszczochami, którym się wszystko należy, bo ich przodkowie na to zapracowali. Tyle będziemy mieli, taką zdobędziemy pozycję, na jaką zapracujemy. Ani trochę więcej. A niewiele wypracujemy,
jeśli w ważnych środowiskach dominowała będzie apatia, jeśli więcej będzie strachu przed Europą niż zdolności do wzięcia się za bary z nową sytuacją.
Biorąc to wszystko pod uwagę, rozpoczęliśmy w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej nowy projekt, nazwaliśmy go „Sołtys w Europie”. Brzmi trochę przekornie, wiem.
Sołtys dotąd kojarzy się bardziej z zapadłą, zagubioną w polach i lasach wioską niż z Europą. I niesłusznie. Miałem teraz okazję kilku spotkań z zachodniopomorskimi
sołtysami i jestem pełen uznania dla ich aktywności i pomysłowości w trudnych warunkach. W ich otoczeniu nie brak aktywnych osób, które gotowe są podjąć działanie.
I to jest nasz punkt wyjścia: my na wsi nie będziemy działać bezpośrednio - nie znamy na tyle wiejskich realiów, nie czujemy sytuacji. My wesprzemy lokalne środowiska, postaramy się dać
dobre narzędzia i umiejętności, zaprosimy na spotkania do Szczecina. Resztę zrobią oni sami. I jestem przekonany - zrobią wspaniale! Bo zachodniopomorska wieś jest nie tylko
piękna: tam wiele skarbów jest po prostu w ludziach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu