Film, który Telewizja Polska zaprezentowała w niedzielny wieczór 25 stycznia br., już wcześniej zapowiadano jako hit dnia. Na niewiele filmów zdarza mi się tak czekać. Chociaż obraz Davida
Lyncha wcześniej zebrał bardzo pozytywne recenzje, to jednak dość szybko zniknął z ekranów kin. Dlaczego? „Banalna fabuła”, brak wartkiej akcji? To bardzo nietypowy „film
drogi”. Ktoś powiedział kiedyś, że najważniejsza podróż to ta, która zmienia ludzkie życie.
Właśnie w taką wyruszył, poruszający się o dwóch laskach, 73-letni farmer Alvin Straight, weteran II wojny światowej, mieszkaniec miasteczka Laurens w stanie Iowa.
Kilka dni po drobnym wypadku w domu dowiedział się, że jego starszy brat Lyle, mieszkający w odległości 300 mil, w sąsiednim Wisconsin miał wylew. Dziesięć lat wcześniej
bracia rozstali się w gniewie i od tego czasu nie rozmawiali ze sobą. Alvin uświadamia sobie, że zostało mu niewiele życia, postanawia odwiedzić brata i pojednać
się z nim. Jednak ze względu na stan zdrowia nie może prowadzić samochodu, a do miejscowości Lyle nie dojeżdża żaden autobus. Wyrusza więc na małym ogrodowym traktorku
- kosiarce, do której konstruuje przyczepę. Wysłużony pojazd nie wytrzymuje trudów trasy. Uparty Alvin wraca do domu, kupuje nowszy model i wyrusza ponownie. Nie śpieszy się, jedzie bocznymi
drogami wśród pól, pastwisk i lasów. Nocuje przy ogniskach pod gołym niebem. Podczas tej pięciotygodniowej podróży spotyka wielu ludzi - młodą dziewczynę w ciąży, która ucieka
przed swoją przeszłością, starego weterana, grupę rowerzystów, życzliwych ludzi, którzy mu się dziwią, ale go podziwiają i pomagają, księdza. Alvin rozmawia z nimi - opowiada
o sobie i słucha historii ich życia. Ma wiele czasu na rozmyślanie o wszystkim, co sam przeżył. Gdy w końcu dociera do brata, ten jest zaskoczony jego poświęceniem.
Dużym atutem filmu są zdjęcia, tak proste jak przedstawiona historia: wschody i zachody słońca, monotonny bezmiar pól, burze, zmieniająca się przyroda, stare budynki, wiatraki. Film zmusza
widza do refleksji nad ludzkim życiem, jego trwaniem i przemijaniem. Nad tym, że wiele rzeczy zdarza się w nim tylko raz. Szkoda, że historia opowiedziana przez Lyncha była „za
prosta”, aby dłużej gościć na ekranach polskich kin. A wydarzyła się naprawdę. Warto poszukać tego filmu na kasetach video i płytach DVD.
Prosta historia prod. USA 1999 r., 110 min, reż. David Lynch, występują m.in. Richard Farnsworth, Sissy Spacek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu