Jeśli nie wiesz dokąd płynąć, żaden wiatr nie jest ci po drodze - Seneka
Drogi Czytelniku, czy odpowiedziałeś na pytanie: dlaczego rodzina ma być na pierwszym miejscu? Czy chwila zadumy i refleksji zapaliła w Tobie tę iskrę światła, która wyznaczy Twojej
rodzinie drogę realizacji powołania i życiowego celu? Czy wiesz dokąd zmierzasz? Z jakim postanowieniem wszedłeś w Nowy Rok?
Oto cząstka rzeczywistości przełomu 2003/2004 w Polsce. Na rynku w Krakowie zebrało się ponad 100 tys. ludzi, by witać Nowy Rok. Zakaz wnoszenia napojów alkoholowych łamany był
publicznie - uwidoczniła to TVP. W Warszawie na Placu Piłsudskiego tylko około 10 tys. ludzi - warszawiacy okazali mądrość i patriotyzm. Nie godzi się bowiem brukać uświęconego
miejsca - Grobu Nieznanego Żołnierza. Przypuszczam, że w wielu polskich miastach podobnie witano 2004 rok - informacje o tym były skąpe. Czy koniecznie z alkoholem
trzeba zmierzać w nieznane, czy nie dość alkoholu wypito w ubiegłym roku? A jak było w Łomży?
Wraz z żoną jechałem w noc sylwestrową na Mszę św. noworoczną do kościoła ojców Kapucynów. Po drodze niecodzienny widok. Spore grupy młodych ludzi, głównie nieletnich, zmierzają
w kierunku centrum Starego Miasta, wśród nich rodzice z małymi dziećmi, a nawet matka z niemowlęciem na ręku - o godzinie 23.40!
Po godzinie 24.00 przez kilka minut huczało w kościele od rozrywających się materiałów wybuchowych. Niecodzienna sytuacja przeszkadzająca w celebracji Mszy św. Nie jestem przeciwnikiem
gromadnych spotkań na Starówce, czy jednak nie należy uszanować tak rzadkich uroczystości? - Mszy św. odprawianych o godz. 24.00 w kościołach obok rynku. Czy rodzice z dziećmi
witający 2004 rok na placu w otoczeniu osób spożywających alkohol (również nieletnich) są przykładem dobrego wychowania swoich pociech? Na pewno wszyscy wiwatujący nasycą się pięknem fajerwerków,
napełnią hukiem i łomotem petard - i co...? My, łomżanie, powinniśmy pamiętać o tym, że bogactwo człowieka zawiera się głównie w bogactwie jego duszy
i serca oraz w pełni umysłu, a nie w scenerii fajerwerków. I te cnoty powinniśmy w sobie rozwijać i ubogacać. Czy do Boga to
tylko, gdy trwoga?
Moi Drodzy, zwróciłem uwagę na to, co jest początkiem drogi wielu ludzi w rok 2004. Ten start, jakość zabranych ze sobą narzędzi i wyposażenia zaowocuje lub nie i wyda
wielki plon albo będzie towarzyszem ciągłego narzekania i wielu życiowych rozterek. Doskonale wiemy, że wybierając się w drogę na krótki czas czynimy wiele zabiegów i przygotowań,
zabieramy z sobą niezbędne wyposażenie. Jak zabezpieczyłeś się, Bracie i Siostro, na długą podróż, trwającą 366 dni. A jak przygotowane są nasze rodziny na pielgrzymowanie
w nowym roku? Ta droga przedłuży się na dalsze nowe lata i już dzisiaj powinniśmy być pewni czy dobrze wystartowaliśmy i czy zmierzamy we właściwym kierunku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu