"Unia szanuje tożsamość narodową państw członkowskich - czytamy w art. 6 par. 3 Traktatu UE. - Państwa członkowskie nie muszą w UE stapiać się w jedno, ale
odnajdować się w niej, zachowując swoje cechy narodowe. Z tej różnorodności cech i tożsamości narodowych Unia czerpie siłę moralną, którą oddaje na służbę wszystkim”
- głosi jedno z bardziej bałamutnych zapewnień, mające udowadniać nie tylko troskę, ale wręcz walkę Unii o zachowanie państw narodowych.
Trudno o większą obłudę. Jak bowiem można pogodzić z poszanowaniem tożsamości narodowej takiego katolickiego narodu jak Polska wymóg art. 13 tegoż Traktatu, zobowiązujący do
traktowania orientacji homoseksualistów na równi z orientacją nakazaną przez prawo Boże i katolicką etykę?! W pełnym brzmieniu artykuł ten wygląda następująco: „Nie
naruszając innych przepisów niniejszego Traktatu i w granicach kompetencji przyznanych przez niego Wspólnocie, Rada, działając na wniosek Komisji i po konsultacji z Parlamentem
Europejskim, może wszcząć odpowiednie kroki, celem zwalczania dyskryminacji ze względu na płeć, pochodzenie rasowe lub etniczne, religię lub przekonania, inwalidztwo, wiek lub orientację seksualną”.
Nietrudno zauważyć, że katolicyzm należy do tożsamości narodu polskiego. Jak więc można głosić poszanowanie owej tożsamości, wymagając jednocześnie podeptania nakazów etyki katolickiej?
Pomóż w rozwoju naszego portalu