Reklama

Ludzkie krzyże

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście utrudzeni i uginacie się pod ciężarem, a Ja wam sprawię ulgę” (Mt 11, 28-30)
Bronisław
Jest starym, od kilkunastu lat częściowo (na skutek wylewu) sparaliżowanym człowiekiem. Ciężko pracował całe życie. Był tzw. chłopo-robotnikiem. Przez ponad 40 lat pracował jako palacz w jednym z największych zakładów porcelany w Polsce. Często wraca pamięcią do tych długich nie przespanych nocy i do tych taczek, którymi woził węgiel ze stojących na bocznicy wagonów. Ale najbardziej czego mu dzisiaj brakuje, to zapachu świeżo zoranej ziemi i trawy pokrytej wczesnym rankiem rosą. Bo kiedy Bronisław był zdrowy i silny - a był bardzo silny - często jego dzień rozpoczynał się o czwartej lub piątej rano. Mówili o nim, że ma żelazną psychikę, bo nigdy nie odmówił przygotowania (w jego wiosce zwracano się do niego oto dość często) zmarłego do pochówku. Nawet nie odmówił koledze, który prosił go, aby kilka dni po pogrzebie jego żony wyjął z jej trumny (podobno prosiła go o to we śnie) kwiaty. Rzadko kiedy mówił, że jest zmęczony. Nie brakowało mu czasu na opiekę nad chorym od urodzenia dzieckiem ani na pracę przy budowie nowej świątyni. Czuł się potrzebny i szanowany.
Dzisiaj rzadko ktoś go odwiedza. Toteż z utęsknieniem czeka na przyjazd swojego ukochanego wnuka (który często usprawiedliwia się brakiem czasu). Niewiele już mówi. Na jego twarzy często pojawiają się łzy, których nie tak dawno jeszcze się wstydził. Szczególnie ma to miejsce wówczas, kiedy samodzielnie nie może sobie poradzić ze swoimi fizjologicznymi potrzebami. Owa pieluszka, do której co prawda już się przyzwyczaił, jest dla niego źródłem największego upokorzenia. Często patrzy swoimi zmęczonymi, ale nadal promieniującymi dobrocią oczami na swoje stare, pokryte bruzdami dłonie.

„A kiedy wczesnym rankiem wszedł do miasta, poczuł głód” (Mt 21,18-22)
Mirek
Nie ma własnej rodziny. Z najbliższych pozostał mu tylko brat, który - podobno - niewiele może mu pomóc. Kiedy stracił pracę (może i z własnej winy) był jeszcze silny i zdrowy. Toteż wkrótce za pomoc w prowadzeniu gospodarstwa otrzymał mieszkanie i wyżywienie.
Kiedy jednak pojawiły się kłopoty ze zdrowiem, a i sił zaczynało brakować, stawał się coraz bardziej niepotrzebny. W przeciwieństwie do skromnego pokoju, który wówczas zajmował. I tak oto niemal z dnia na dzień stał się bezdomny i pozbawiony wszelkich środków do życia. Nierzadko głód był jego wiernym towarzyszem. Na szczęście znalazł opiekę i schronienie w Domu Opieki św. Brata Alberta. Często jednak wraca na „stare śmiecie”, aby spotkać któregoś z kolegów i choćby krótką chwilkę z nim porozmawiać.

„A ci co Go pilnowali, wyśmiewali się z Niego i bili Go” (Łk 22, 63-65)
Jan
Jest jeszcze młodym - chociaż nieraz przypominającym starca - człowiekiem. Pomimo że od urodzenia jest kaleką, pracuje, dba o swój dom i kocha swoją rodzinę. Od kilku lat walczy z chorobą, na którą dotyczas nie wynaleziono skutecznego lekarstwa. Już wie, że do bólu można się przyzwyczaić, co więcej - na pewien sposób - można o nim zapomnieć. Gorzej jest ze słowami, te mogą zranić a nawet więcej - zabić. Wiele razy - z racji swojego kalectwa - był upokarzany i poniżany. Musiał się jednak z tym pogodzić. Najtrudniej jednak jest pogodzić mu się z tym, że jego żona - w obecności jego ukochanych dzieci - często stara się go ośmieszyć i nazywa go nieudacznikiem. Wówczas wychodzi z domu i idzie do dużego lasu, bo tylko tam jest w stanie ukryć spływające po policzku łzy.

„Zapłakał Jezus” (Wskrzeszenie Łazarza - J 11, 1-44)
Maria
Był wczesny ranek. W domu panowała już niemal świąteczna atmosfera. W lodówce znajdowały się już przygotowane potrawy wigilijne. Za kilka godzin cała rodzina miała przystąpić do ubierania choinki. Po otwarciu drzwi łazienki, Maria zobaczyła leżącego na posadzce męża. Natychmiast wezwano pogotowie... za późno. Od tej przedświątecznej niedzieli minęło już czy dopiero, kilkanaście miesięcy. Maria nie może pogodzić się z tym, że nie ma obok niej jej ukochanego męża, z którym przeżyła 40 lat. Tak bardzo za nim tęskni. Tak często z trzymaną w ręku fotografią wraca wspomnieniami do wspólnie przeżytych chwil. Niemal każdego dnia jej twarz zalewana jest potokiem łez. Kiedy staje nad grobem męża ból jest jeszcze silniejszy. Najczęściej stawiane przez nią pytanie sprowadza się do jednego słowa: dlaczego?

„Gdy Jezus poczuł smak octu, powiedział: Wypełniło się! Potem skłonił głowę i skonał” (J 19, 28-30)
Regina
Była przy umierającej matce. Widziała z jak wielkim trudem nabierała powietrze, aby móc wypowiedzieć jeszcze kilka słów. Trzymała ją za rękę, aby do końca czuła jej obecność. Nie wiadomo czy stojąc nad świeżą mogiłą swojej matki wiedziała już o chorobie nowotworowej swojego ojca. Dzisiaj (od śmierci matki minęły 3 miesiące) opiekuje się nim (diagnoza lekarska pozbawiona jest niemal nadziei) i czwórką małych dzieci. Sama od wielu lat boryka się z własną chorobą.

„Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli” (Mt 20. 57-68)
Jacek
Mówią (oczywiście bardzo upraszczając), że przed takimi jak on „są otwarte wszystkie bramy tego świata”; młody, przystojny, zdolny, nie biedny... Miał dziewczynę, którą kochał i dużą grupę przyjaciół i kolegów. Tak wszystko się dobrze układało. Aż pewnego dnia... ten jeden skok do wody. Dzisiaj przykuty do wózka inwalidzkiego czuje się tak bardzo samotny.
Większość z tzw. jego przyjaciół i kolegów zupełnie o nim zapomniało. Pomimo to Jacek nie poddaje się i z pomocą rodziców szuka swojego miejsca w tym nowym dla niego świecie.

„Sam począł drżeć i ogarnęła Go trwoga” (Mk 14, 32-42)
Lucyna
Diagnoza lekarska była jednoznaczna: nowotwór. Niemal natychmiast trafiła na stół operacyjny. Na szczęście nie było jeszcze za późno. Co prawda nie łatwo się pogodzić z utratą piersi, ale najważniejsze jest to, że zostało uratowane życie. Bo przecież jest dla kogo żyć: mąż, dzieci, wnuki.
Pomimo zwycięstwa odniesionego nad groźną chorobą, nadal pozostaje lęk czy któregoś dnia ta choroba nie wróci. Ten lęk jest przyczyną wielu bezsennych nocy. Nieraz Lucyna sięga ręką po chusteczkę, aby wytrzeć pokryte potem czoło. Szczególnie wówczas, kiedy zaczyna coś boleć. Z tym specyficznym lękiem trzeba nauczyć się żyć.

Ludzkie krzyże wpisane w krzyż, na którym zawisło ciało Zbawiciela.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Dary Świętego Ducha

Zesłanie Ducha Świętego z podkarpackiej cerkwi

Arkadiusz Bednarczyk

Zesłanie Ducha Świętego z podkarpackiej cerkwi

Zesłanie Ducha Świętego kończy okres wielkanocny i upamiętnia narodziny i posłannictwo Kościoła. Tradycja ludowa rozmaicie upiększała tę uroczystość. Niekiedy spod stropu kościelnego spadał deszcz kwiatów symbolizujących dary Ducha Świętego. Wypuszczano również gołąbki – symbole Ducha Świętego.

Więcej ...

Duch Święty - Osoba czy energia?

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

#PodcastUmajony (odcinek 20.): Odkurzyłeś już?

2024-05-19 19:30

materiał prasowy

Po co mi Pismo Święte? Czy da się nim modlić? Czego w kontakcie z Biblią uczy nas Maryja? Zapraszamy na dwudziesty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o maryjnym zachowywaniu i rozważaniu Słowa w sercu.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnie życia,...

Wiara

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnie życia,...

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

Kiedy żyjemy według Ducha Świętego, Bóg jest...

Wiara

Kiedy żyjemy według Ducha Świętego, Bóg jest...

#PodcastUmajony (odcinek 19.): Strzelaj. Nie spudłujesz

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 19.): Strzelaj. Nie spudłujesz

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj