Zszedł raz na dół, na równiny
I z uczniami będąc swymi
Mówił do nich tymi słowy:
- Posłuchajcie mojej mowy,
Ci są z was błogosławieni,
Którzy będąc na tej ziemi
Żyją biednie i ubogo.
Niebo będzie wam nagrodą.
I szczęśliwi też są głodni.
W mym królestwie, będą mogli
Jeść kochani do sytości.
Ileż będzie w nich radości!
Tych, co płaczą nieustannie
Też szczęśliwość wnet ogarnie.
Śmiać się będą do rozpuku
I to wiecie... w Bożym duchu!
Jeśli was też nienawidzą,
Urągają wam i szydzą,
Wytykają was na mieście,
To się tylko z tego cieszcie!
Gdy pogarda od narodu
Z mego właśnie jest powodu
I z mojego wręcz Imienia,
Punkt już macie do zbawienia.
Ale biada wam bogacze,
Bo już radość swoją macie!
I wy wszyscy najedzeni,
Z głodem nie zaznajomieni.
Bowiem, przez to wszak nie wiecie
Jaki głód cierpieć będziecie!
Biada tym, co dziś się śmieją,
Gdyż już wkrótce oszaleją!
Smutek wielki ich ogarnie!
Skończą bracia raczej marnie!
I wy wszędzie wychwalani,
Przez pochlebców oszukani,
W każdym czynie, w każdy słowie.
Przerabiali to przodkowie
Z prorokami fałszywymi,
Oj! Nie bądźcie tylko nimi!
Trudna dzieci to nauka,
Każdy szczęścia przecież szuka.
Lecz powiedźcie, co potrzeba
Aby dostać się do nieba?
Pomóż w rozwoju naszego portalu