Reklama

Nowy dokument o Mszy świętej

Niedziela warszawska 9/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niechęć do takiego rozumienia Mszy św., jaką przedstawia Kościół, staje się niebezpieczna dla praktykowania wiary.

Z ks. dr. Józefem Górzyńskim, liturgistą, wykładowcą Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie - rozmawia Irena Świerdzewska

Irena Świerdzewska: - Z początkiem Wielkiego Postu zaczyna obowiązywać w Kościele w Polsce nowe „Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego”, czy w związku z tym nastąpią istotne zmiany dotyczące sprawowania Mszy św. Czy będziemy nimi zaskoczeni?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. dr Józef Górzyński: - Osób, które zajmowały się liturgią te nowości nie zaskoczą, bo wynikają z natury Eucharystii. Mówiono o nich już wcześniej, teraz tylko zostały sprecyzowane i zapisane.

- Czym jest „Wprowadzenie” do Mszału, czy to zwyczajne wprowadzenie, jak w innych książkach, czy coś zobowiązującego dla katolików?

- Dokument ten, w stosunku do swoich poprzednich wydań ma przede wszystkim charakter nowej wykładni. Pewne punkty z poprzedniego Wprowadzenia wymagały poszerzenia, inne doprecyzowania, jak np. znak pokoju, który zaczął być nadmiernie celebrowany, inne wreszcie uległy nieco głębszej interpretacji. Ranga wprowadzeń do ksiąg liturgicznych w reformie posoborowej jest wyjątkowa. Mają one bowiem, podobnie jak to do Mszału, charakter teologiczny i pastoralny. Taki dokument jest szczególnie ważny w przypadku Eucharystii, która stanowi centrum życia duchowego dla katolików. Wprowadzenia podają zarówno podstawową wykładnię treści danego sakramentu, jak i określają zasadnicze postawy obowiązujące nas przy jego celebrowaniu.

- Czego konkretnie dotyczą zmiany?

- Jednym z najczęściej przywoływanych przykładów jest kwestia głoszenia homilii. Tylko ktoś, kto posiada święcenia może głosić Słowo Boże w czasie Mszy św. Nie jest to w istocie nowość absolutna, gdyż wynika to z samej natury celebracji liturgicznej i można to było wywnioskować, co wielu czyniło, nie było to jednak wprost sformułowane w opublikowanych dokumentach Kościoła aż do 1997 r. Teraz zamieszczono to we Wprowadzeniu, co ma szczególne znaczenie z racji na rangę i dostępność tego dokumentu. Jest zatem nadzieja, że zanikną wreszcie upowszechnione w niektórych środowiskach praktyki głoszenia homilii także przez osoby świeckie.
Homilia jest ściśle sprecyzowanym aktem liturgicznym, przynależącym do liturgii. Dlatego nie może jej głosić ktoś, kto nie jest uzdolniony łaską sakramentalną aby reprezentować Chrystusa w społeczności Kościoła.

- Nowością jest, że homilię może głosić tylko kapłan uczestniczący w liturgii...

- Nowością jest może jej przypomnienie, ale nie sama zasada, która zresztą ma charakter bardziej ogólny, dotyczy bowiem nie tylko głoszenia homilii, ale także innych czynności w czasie liturgii. Podmiotem celebracji jest zgromadzenie, więc czynności powinni wykonywać ci, którzy do tego zgromadzenia od początku do końca przynależą. Jeśli chodzi o homilię, to najlepiej, kiedy głosi ją kapłan przewodniczący liturgii, jeśli zaś nie on, to inny kapłan koncelebrujący. Niewątpliwie uderza to w praktykę „dyżurnych kaznodziejów”, czyli tych, którzy w daną niedzielę głoszą homilie począwszy od pierwszej aż do ostatniej Mszy.

- Zdarza się jednak, że na Mszach kazania głoszą zakonnicy opowiadając np. o swoich zgromadzeniach...

- Dotykamy tu głębszego problemu. Takie wystąpienia powinny być poza Mszą św. Homilia nie może być opowiadaniem o zgromadzeniu, o rzeczach ciekawych, nawet ważnych w ramach jakiejś akcji duszpasterskiej czy charytatywnej, którą podejmujemy.

- A co z rekolekcjami parafialnymi?

- Dopuszczalne, choć niepożądane jest, by w pewnych szczególnych sytuacjach homilię głosił ktoś spoza celebrujących. Nie można jednak nazwać sytuacją szczególną tego, co jest normalnym rytmem życia parafialnego.

- Co jeszcze zmieniło się w przepisach dotyczących Liturgii Słowa?

- Wprowadzenie przypomina, że w czasie liturgii wszyscy zwracają się twarzą w kierunku odczytywanej Ewangelii. Praktycznie ten zapis dotyczy zwłaszcza osób stojących blisko ołtarza, posługujących do Mszy. Jest on przypomnieniem o właściwej postawie wiernych. Dotyczy takich okoliczności jak ta, kiedy ławki ustawiane są w ten sposób, że wierni stoją bokiem do odczytywanej Ewangelii.

- „Wprowadzenie” mówi o „Lectio continua”. Jak to należy rozumieć w odniesieniu do czytań mszalnych?

- W układzie lekcjonarza układ czytań przygotowano tak, aby w cyklu kilkurocznym przeczytane były najistotniejsze fragmenty Biblii, w istocie jej całość, gdyż pomija się wyjątki. Czytania ułożone są zatem na zasadzie „lectio continua”, czyli pewna myśl wyrażana jest w sposób ciągły w poszczególnych czytaniach. Przerwanie tego ciągu może nastąpić tylko z ważnych racji, np. z powodu uroczystej świątecznej celebracji. Nie należy przerywać toku myśli biblijnej z mało istotnych powodów. Szczególnie niebezpieczne są własne upodobania do jakichś wspomnień świętych, które następują w tzw. czasie zwykłym. Z tą tradycją kazała już zerwać reforma soborowa.

- A co z komentarzami do czytań niedzielnych?

- Komentarze powinny zachować odpowiednie proporcje w stosunku do czytań. Mają pomagać uczestniczyć w danym akcie, nie powinny być mentorskie. Msza św. nie może mieć charakteru dydaktycznego.

- Podobnie nie jest zupełną nowością kwestia czci oddawanej Najświętszemu Sakramentowi...

- Jeśli Najświętszy Sakrament w tabernakulum znajduje się w przestrzeni celebracji, to klękanie przed nim powinno być tylko na początku i na końcu celebracji. W czasie celebracji wszystkie znaki czci oddawane są zasadniczo wobec ołtarza, który zawsze stanowi centrum celebracji sakramentu Eucharystii. A więc w czasie Mszy przechodząc przed ołtarzem przed konsekracją należy wykonać głęboki ukłon, zaś po konsekracji należy przyklęknąć przed Najświętszym Sakramentem, który jest na ołtarzu. Tak nauczało już wcześniej wielu liturgistów.

- Innego wymiaru po zmianach nabiera przekazywanie sobie znaku pokoju...

- Znak pokoju musi mieć właściwe proporcje w stosunku do innych znaków. To jedna z podstawowych umiejętności celebracji - nadawanie odpowiedniego wymiaru znakom. Nie należy nadmiernie rozbudowywać tych, które nam się spodobały i są przez nas lubiane. Znak pokoju należy przekazywać z powściągliwością i tylko osobom najbliżej stojącym. Przypomina się duchownym, że nie mogą z tym znakiem „biegać po całym Kościele”. Konferencja Episkopatu w Polsce przyjmuje, że wierni przekazują go sobie przez zwrócenie się i ukłon do osoby najbliższej stojącej. W sytuacjach temu sprzyjających - w grupach zamkniętych może to być znak pokoju przekazywany także przez podanie ręki. W kontekście tego znaku jest też dopowiedziane, że możemy - czego nie było wcześniej - wypowiadać słowa: „Pokój Pański niech będzie z tobą”.

- Czy teraz częściej będziemy mogli przyjmować Komunię św. pod dwiema postaciami?

- Dotychczas istniało 14 okoliczności przyjmowania Komunii św. pod dwiema postaciami. Praktykę tą poszerzono. Nie precyzuje się dalszych okoliczności, tylko przyzwala biskupowi miejsca na wyrażenie zgody, po wcześniejszym rozeznaniu sytuacji. Nie oznacza to zupełnej dowolności. Wskazaniami mogą być ważne momenty naszego życia, jak rocznice ślubu czy innych świąt. Jeśli wprowadzimy w niektórych wspólnotach częstą Komunię pod dwiema postaciami, nie będzie ona wtedy znakiem podkreślającym uroczystość celebracji.

- Od początku Wielkiego Postu powinniśmy podchodzić do Komunii św. procesyjnie. Dlaczego?

- Już dotąd powinniśmy, ale za mało to podkreślano. W dyskusjach nad postawą przy przyjmowaniu Komunii św. zupełnie nie dostrzegaliśmy tego podstawowego znaku. Raczej dyskutowaliśmy nad przyjmowaniem Komunii św. do ust, na rękę, klęcząc czy stojąc.

- Czy procesyjne podchodzenie do Komunii św. nie oznacza jednocześnie, że będzie ona przyjmowana w postawie stojącej?

- Możemy iść procesyjnie nawet wtedy, kiedy potem będziemy klękać, aby przyjąć Komunię św. Jeśli idąc w procesji będziemy przyjmować Hostię w postawie stojącej, wówczas dobrze jest wcześniej przyklęknąć.
Należy tu dodać, że pieśni śpiewane na Komunię św., są śpiewem towarzyszącym obrzędowi procesji.

- W czasie Mszy św. powinno być więcej milczenia. Co to oznacza?

- Milczenie nie jest przerwą w akcji liturgicznej. Chodzi tu o zachowanie odpowiedniego charakteru celebracji, aby nie była ona tylko aktem zewnętrznym. Cisza jest czasem na pewne głębokie wewnętrzne refleksje. Czym innym jest milczenie pozostawione nam po wezwaniu do modlitwy, przed intencją którą chcemy wyrazić, przed rachunkiem sumienia, po homilii, Komunii św. Najczęściej dotychczas milczenie praktykowane było przed każdą oracją, kiedy kapłan wzywa „Módlmy się”.

- „Wprowadzenie” nie wnosi przełomowych zmian w zewnętrznych znakach liturgii Mszy św. Jakie więc jest jego główne zamierzenie?

Reklama

- Najważniejsze jest wyczucie właściwego rozumienia poszczególnych znaków i nadanie im właściwego wymiaru - zgodnie z wolą Kościoła, nie według naszych wyobrażeń. Dzięki temu liturgia stanie się dla nas bardziej owocna. Niechęć do takiego rozumienia Mszy św., jaką przedstawia Kościół, staje się niebezpieczna dla praktykowania wiary.
Tekst Wprowadzenia znajdował się będzie w licznych księgarniach. Mam nadzieję, że biskupi będą dopingować, aby dokument ten był nie tylko nabywany, ale także przestudiowany przez duszpasterzy i wiernych. Powinien być przedyskutowany z każdym środowiskiem zaangażowanym w jakikolwiek sposób w sprawowanie liturgii, a także w jej przygotowanie - jak parafialne zespoły liturgiczne.

- Liturgistów niewiele zaskoczyło więc we „Wprowadzeniu”?

- Jest pewne przyzwolenie nie do końca zadowalające znawców tematu - gest klęczenia po przeistoczeniu, aż do zakończenia Modlitwy Eucharystycznej. Zwykle podkreślano, że najwłaściwszą postawą w tym czasie jest postawa stojąca. Przyzwolenie na klęczenie dotyczy osób, które taką postawę praktykowały wcześniej w czasie Modlitwy Eucharystycznej. Wydaje się, że Kościół zdecydował się na taki zapis, ponieważ pojawili się tacy reformatorzy, którzy na siłę zrywali z dawnymi znakami. Można tu wymienić np. przyjmowanie Komunii św. do ust, którą to praktykę niektórzy reformatorzy w Kościele na Zachodzie gorliwie zwalczali. Kościół zastrzega, że nawet jeśli zmienia niektóre postawy, to nie dlatego, że były one złe. Chodzi zawsze o pełniejsze wyrażenie treści i głębsze w nich uczestniczenie. Jeśli natomiast ktoś w tych znakach uczestniczył i na tyle w nie wszedł, że zmiana może tylko pogorszyć jego udział w liturgii, należy to uszanować i pewnych gestów ani postaw nie zmieniać.

- Dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Oceń:

0 -1
2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Więcej ...

Nasz pierwszy święty

Wikipedia/Obraz malarstwa Zbigniewa Kotyłło

Jest nim św. Wojciech, patron Polski, który został wyniesiony do chwały ołtarzy w niecałe 2 lata po męczeńskiej śmierci.

Więcej ...

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z nominacją biskupią

2024-04-23 12:39
Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Nasze modlitwy o wybór Biskupa przyniosły piękny owoc. Bp Artur nie jest tchórzem i na pewno nie będzie uciekał od spraw trudnych - pisze abp Adrian Galbas.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Dziś w Ewangelii przedziwny wybór Boga i tajemnica

Wiara

Dziś w Ewangelii przedziwny wybór Boga i tajemnica

Św. Wojciech

Kościół

Św. Wojciech

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i...

Kościół

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i...

Nasz pierwszy święty

Wiara

Nasz pierwszy święty

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Wiara

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Wiara

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik...

Wiara

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik...

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Kościół

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec