I
„Przypatrz się duszo, jak Cię Bóg miłuje”. To miłość prowadzi Jezusa na kaźnię i krzyż. Kaźnię okrutną, ale nie okrucieństwem bólu, albo przynajmniej nie przede wszystkim. „Przecież
Go bardziej niż katowska dręczy, złość twoja męczy”. Tak. Nasz grzech. To jest największe cierpienie Pana. On wziął na siebie nasze grzechy i poniósł je na Golgotę. Możemy sobie wyobrazić i opisać
ból, jaki na Jego głowie powoduje „wieniec z róży”, ale czy można sobie wyobrazić i opisać ból, jaki w Jego duszy powodują nasze grzechy? Smutna jest moja dusza aż do śmierci - powiedział
w Ogrójcu Pan. Jakąż może być dusza, która doświadcza wszystkich grzechów wszystkich ludzi wszystkich czasów? „Pójdźmy grzesznicy, oto nam gotują. Ze krwi Jezusa dla serca ochłody, zdrój żywej wody”.
II
„Od pospólstwa niewinnie jako łotr godzien śmierci obwołany”. Koniec, który Go spotkał, w żaden sposób nie był nadzwyczajny. Powiesili Go na krzyżu, tak jak się wiesza łotrów, zabójców,
rzezimieszków i wichrzycieli. Proces i droga krzyżowa nie miały nic - jeśli tak można powiedzieć - ze szlachetności. Przeciwnie. Kpiny, śmiechy, szyderstwa, berło z trzciny i korona z ciernia.
Takie właśnie zgotowali Mu pożegnanie, takie właśnie dali Mu insygnia. Tak właśnie człowiek ukoronował Boga.
III
Czy można krzyż za kogoś ponieść? Można. On poniósł go za nas i dla nas. My jednak nawet swój nosimy z trudem, a Jego jest zbyt nadludzki, by można go było wziąć na swoje barki. A jednak. Ten, kto
kocha, gotów jest do Niego podbiec i krzyż podtrzymać. A może nawet więcej, wziąć i choć próbować uczynić go swoim. „Obym ja, Matka strapiona, mogła na swoje ramiona złożyć krzyż Twój, Synu mój”.
Czy da się cierpieć za kogoś? Można. On cierpiał za nas. A Ona współcierpiała. Przychodzimy, by dzielić Jej mękę. Bo da się dzielić mękę człowieka. Nie da się dzielić męki Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu