„Zaniechajmy porządków przed świętami, a to z dwóch powodów: Pracy z przygotowaniami śpiżarnianemi, ściśle związanemi z przyjęciami świątecznemi, mamy aż nadto, po co wprowadzać przeciążenie fizyczne,
a stąd zamęt w domu, a powtóre porządki na »święta« robią wrażenie, jakby gospodyni robiła to z tradycji, a nie z zamiłowania do porządku. Wszak był już u nas zakaz świętowania drugiego dnia
Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia, a niechby przyszedł zakaz nieobserwowania tych świąt w ogóle, to co wtenczas z porządkami?”. Takich rad udzielała przed ponad siedemdziesięciu laty autorka Książki
Kucharskiej Udoskonalonej Ida Plucińska. Bardzo dużo się od tego czasu zmieniło. I widać, łatwiej przekształcić ustrój, gospodarkę i udoskonalić szeroko rozumianą technikę, trudniej natomiast zmienić
ludzkie zwyczaje (nie mylić z tradycjami). Nie wiem tylko, czy zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę, jak to zwykliśmy czynić, jest naszą narodową przywarą, czy też jest gdzieś na świecie miejsce
z tej perspektywy nam bliskie. Nasze zachodnie sąsiadki, gospodynie niemieckie dziwią nam się w każdym razie, że sprzątamy w soboty, bo przecież sprzątnąć trzeba wtedy, gdy jest brudno. Racja!
Nie ma sensu w tym miejscu kalkować kolorowych magazynowych rad, jak przetrwać przedświąteczną krzątaninę i świąteczne biesiadowanie. Przecież statystyczny Kowalski lubi wiele rzeczy robić od święta.
Jeszcze do niedawna kąpał się tylko na niedzielę. Teraz na szczęście bardziej mu do gustu przypadły pachnące cudeńka tak, że i w dzień powszedni podarowuje sobie odrobinę luksusu. Ale w kwestii czystości
to jedyna taka rozrzutność. Na pozostałe porządki czeka do świąt. Niepotrzebne byłyby poradniki jak przetrwać świąteczną gorączkę, gdyby nasz rodak wiedział, co najdokładniej należy w tym czasie „posprzątać”:
duszę, sumienie...
Pomóż w rozwoju naszego portalu