Klub "Stella Maris" w Szczecinie każdego dnia tętni życiem,
bo zawsze można tu spotkać ludzi morza i ich rodziny, którzy mogą
w tym miejscu wyciszyć się, pomodlić i spotkać z bliskimi sobie braćmi
marynarskiej pasji.
Wystrój religijny pomieszczeń ośrodka duszpasterskiego
ludzi morza świadczy o wysokiej kulturze ich bywalców, którzy tu
spędzają pożytecznie czas wolny. Takie katolickie kluby marynarskie
są we wszystkich większych portach świata. Od prawie dwóch lat kapelanem
ośrodka "Stella Maris" w Grodzie Gryfa jest ks. Piotr Jankowski ze
Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, którego żeglarstwo interesuje
już od lat szkolnych (10 lat temu przyjął święcenia kapłańskie z
rąk Nuncjusza Apostolskiego w Polsce, przedtem założył i przez 5
lat był dyrektorem pallottyńskiego liceum ogólnokształcącego w Chełmnie
n. Wisłą). "Jako kapelan ´Stella Maris´ otaczam duchową opieką wszystkich
zagranicznych marynarzy przypływających do portu szczecińskiego -
podkreśla ks. Piotr. - Jeśli jest taka potrzeba, odprawiam Mszę św.,
udzielam sakramentów św., przeprowadzam rozmowy. Nasz mikrobus z
napisem ´Stella Maris´ każdego dnia dwukrotnie jedzie do portu, by
przywieźć do naszego klubu chętnych wypoczynku w gościnnych pomieszczeniach,
z dala od atmosfery panującej na statku, wyciszyć się, zbliżyć do
Boga. Zainteresowanym poznaniem piękna naszego miasta organizujemy
wycieczki po mieście. Gdy są ochotnicy dokonania zakupów w marketach,
też wieziemy ich tam mikrobusem. Żaden obcy marynarznie może czuć
się osamotniony w naszym portowym mieście, bo woluntariusze ´Stella
Maris´ każdego otaczają najserdeczniejszą troską".
Ks. Piotr Jankowski SAC jest także duszpasterzem ludzi
morza w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Do jego obowiązków
należy zatem roztaczanie życzliwej opieki nad marynarzami, ich rodzinami
oraz nad wszystkimi pracownikami gospodarki morskiej Szczecina i
okolic. W każdą trzecią niedzielę miesiąca odprawia dla nich Mszę
św. Ponadto organizuje ciekawe spotkania z niezwykłymi ludźmi - m.in.
polarnikami, żeglarzami, pisarzami, marynarzami. W poniedziałki,
w klubie, odbywają się katechetyczne spotkania z marynarzami pływającymi,
którzy w czasie rejsów moderują modlitwę i dyskusje religijne. Oni
- liderzy życia religijnego starają się zastąpić na statkach kapłanów,
bowiem załogi coraz bardziej odczuwają głód Słowa Bożego.
Pod pieczą zawsze optymistycznego Kapelana ludzi morza
są też studenci Wyższej Szkoły Morskiej; dla nich co niedzielę celebrowana
jest Najświętsza Ofiara, natomiast w czwartki marynarska brać akademicka
ma też swoje ciekawe katechezy. Ks. Piotr nie ogranicza swej kapłańskiej
służby tylko do szczecińskiego ośrodka. Załogi polskich statków proszą
go o towarzyszenie w marynarskiej doli w czasie rejsów. Z tych zaproszeń
korzysta, bo przekonuje się, jak bardzo potrzebną jest jego posługa
duchownego, umiejętnie łagodzącą wszelkie konflikty personelu okrętowego.
Dopiero co powrócił z wielotygodniowego rejsu na Morzu Północnym,
codziennie odprawiając Mszę św. na statku. "Spodziewam się, że niebawem
nasze duszpasterstwo ludzi morza powiększy się o jeszcze jednego
kapelana, wtedy jeden z nas będzie pływał z marynarzami, a drugi
pełnił posługi religijne na lądzie - dodaje ks. Jankowski. - W ten
sposób zaspokoimy liczne wołania o księży na polskich statkach".
Szczecińskie duszpasterstwo ludzi morza jest organizatorem
licznych pielgrzymek autokarowych dla swoich duchowych podopiecznych:
stale do Lichenia i na Jasną Górę, ponadto do innych polskich i zagranicznych
miejsc kultu maryjnego. Wzruszeni pielgrzymi wspominają ubiegłoroczną
pielgrzymkę do Wiecznego Miasta z okazji Roku Świętego, a nade wszystko
spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. W maju br. marynarska
pielgrzymka pod opieką ks. Piotra zawitała do Wilna, modląc się przed
cudownym obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej. W drodze zatrzymywali
się w sanktuariach maryjnych: Górka Klasztorna, Gietrzwałd, Stoczek
Warmiński i Święta Lipka. W przyszłym roku zakochani w morzu i ich
rodziny pojadą do Lwowa, a potem pospieszą szlakiem Trylogii Sienkiewiczowskiej.
Odwiedzając Polaków na Wschodzie, nie zapominają o ich niezwykle
trudnej sytuacji ekonomicznej. Zachodniopomorscy marynarze i ich
rodziny otaczają charytatywną opieką jedyne polskie przedszkole "
Miglanc" we Lwowie, obdarzając ich żywnością, zabawkami i pomocami
szkolnymi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu