Reklama

„Buduję swoje życie na nauce Chrystusa...”

Niedziela zamojsko-lubaczowska 17/2004

Tomek Kamiński - skrzypek i wokalista, autor takich piosenek jak „Ty tylko mnie poprowadź” czy „Anioły do mnie wysyłaj” gościł 1 kwietnia w Zamościu. Podczas koncertu w kościele pw. św. Michała Archanioła zaśpiewał pieśni pasyjne ze swojej najnowszej płyty, która ukazała się w lutym br. oraz wiele swoich znanych piosenek.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Kosarska: - Tomku, swoje występy chętniej nazywasz spotkaniami niż koncertami.

Tomek Kamiński: - Rzeczywiście, spotkałem się bardziej z młodzieżą, niż koncertowałem. Oczywiście wykonuję ileś tam utworów, tym razem były to przede wszystkim pieśni wielkopostne, ale oprócz tego spróbowałem zaaranżować rodzaj spotkania, starałem się zachęcić ludzi do zadawania pytań i okazało się, że wiele osób chce dowiedzieć się czegoś więcej o Tomku Kamińskim. Na koncercie te spotkania są dla mnie najistotniejsze, bo one pozwalają mi budować w sobie dojrzałą osobę ludzką. A że przy okazji można sobie wspólnie pośpiewać, czy kontemplować tę głębię krzyża, która jest zawarta w pieśniach wielkopostnych, to jest to wówczas pełne spotkanie. Myślę, że to w jakiś sposób pomaga w poznaniu się. Dar spotykania się, to jest taki talent, który musimy w sobie pielęgnować.

- Dlaczego wybrałeś taką formę koncertów, podczas których dzielisz się swoimi doświadczeniami, koncertów połączonych z pewnego rodzaju przekazem ewangelicznym? Przecież można było prościej: tylko występować i brać za to pieniądze...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Można, ale ja to robiłem przez kilkanaście lat z zespołem bluesowym. Jeździłem po całym świecie, zarabiałem dużo pieniędzy i tak naprawdę nic z tego nie było oprócz mojej zabawy. Zakładając rodzinę, zorientowałem się, że jest jakaś pustka we mnie, w tym co robię, że pielęgnowanie miłości w rodzinie na pewno nie wiąże się z takim zabawowym trybem życia. Zauważyłem, że można pisać piosenki o czymś ważnym, po to, żeby przede wszystkim siebie naprawiać. Ja nie mam takich predyspozycji, ani nie jestem w taki sposób wykształcony, żeby nawracać innych ludzi, czy mówić im, jak mają żyć. Mogę tylko mówić o moich doświadczeniach, mogę opowiadać o moim życiu religijnym, muzycznym, artystycznym, rodzinnym i jakby na tej podstawie budować swoją świadomość i religijną i świadomość ojca, męża. Buduję swoje życie na nauce Chrystusa i to jest jedyna nauka, nad którą można się pochylić, której można i trzeba dotknąć, którą trzeba cały czas pielęgnować w sobie. Ja o tym mówię, o tym śpiewam piosenki i prawdę mówiąc, ogromnie się dziwię, że ludzie to przyjmują, szczególnie ludzie młodzi. Tak dużo mówi się o tym, że młodzi ludzie gdzieś błądzą, gdzieś szukają dróg, a przecież oni są, tylko wystarczy z nimi pobyć. W moim wypadku wystarczy zaśpiewać piosenkę i coś jeszcze powiedzieć i jest to przyjmowane entuzjastycznie. Tylko trzeba powiedzieć, że tak naprawdę entuzjastycznie jest przyjmowane dzieło Chrystusa, nie Tomka Kamińskiego, bo Tomek Kamiński nie tworzy żadnego dzieła... no może oprócz mojej rodziny, którą stworzyliśmy z moją żoną i pielęgnujemy, ale też wespół z Panem Bogiem. Gdybyśmy próbowali być ze sobą bez Niego, bylibyśmy co najwyżej parą, natomiast jesteśmy związkiem sakramentalnym i mamy oparcie w Bogu.

- Może te spotkania koncertowe odnoszą sukces też dlatego, że ludzie są już po prostu spragnieni Dobrej Nowiny, bo wokół jest tyle zła, przemocy, cierpienia?

- Ludzie byli zawsze spragnieni Dobrej Nowiny, zawsze byli spragnieni tego, żeby pić ze źródła, a nie z kałuży. Rzeczywiście tego zła jest dużo, ale i tak nie jest go tyle, żeby pokryło dobro. Zło jest medialne i nawet my, ludzie wierzący, łapiemy się na tym, że bardziej zauważamy zło niż dobro. Ale wiemy, że dobra jest więcej, że z każdej złej sytuacji można wyciągnąć jakieś dobro. Ludzie zarabiają na tym, co złe. Na dobru nie można zarobić. Dobro można pokazywać, okazywać, można się otaczać dobrem, miłością. Trzeba sobie o tym przypominać.

Reklama

- I Twoje piosenki właśnie o tym przypominają. Jest w nich dużo ciepła. Skąd czerpiesz inspiracje do tekstów?

- Z życia rodzinnego, z takiego życia starającego się o miłość, uczącego się miłości, bo nikt o sobie nie może powiedzieć, że ma w sobie już tyle miłości, że już mu wystarczy. Tylko Jezus Chrystus ma tyle miłości, że wystarcza dla wszystkich ludzi na świecie. My musimy się tego uczyć, stąd te inspiracje, stąd te teksty. Bo tylko z Chrystusa możemy czerpać naukę, która przetrwa, która jest warta pochylenia się nad nią. Jestem człowiekiem, który ma prawie 40 lat, nauczyłem się wielu różnych rzeczy, z których nic nie wyszło, których nie wykorzystuję w życiu. I tak, jak się nie należy interesować złą literaturą, bo tej pięknej jest wystarczająco dużo, tak samo nie ma co zajmować się złą nauką, złą filozofią. Według mojego doświadczenia i doświadczenia wielu ludzi Kościoła, naszego Ojca Świętego i wielu świeckich, najważniejsza jest nauka Chrystusa i cała spuścizna Kościoła, który mówi to samo, co Chrystus, bo przecież to jest Oblubieniec i Oblubienica. Życie z Chrystusem bez Kościoła jest niemożliwe i kto mówi, że tak można żyć, po prostu bardzo się myli. Nad tym należy się pochylać, co jest naprawdę istotne.

- A Twoje inspiracje muzyczne? Znajdujemy w tych piosenkach trochę bluesa, jazzu, popu...

- Inspiracje są ogromne, bo ja słucham różnej muzyki, zajmowałem się muzyką ludową, jazzową, bluesową, popową, rockową. Teraz słucham jakichś nowoczesnych rzeczy, których słuchają moje dzieci. To wszystko gdzieś tam zostaje. Na pewno wiem, jakiej muzyki nie będę używał do swoich tekstów - ciężkiej muzyki metalowej. Wielu ludzi słucha takiej muzyki i ja tego nie piętnuję, ale to nie jest po prostu moja wrażliwość.

- Jakie masz plany na przyszłość?

- Plany są zawsze takie same: rodzinne, żeby dobrze wychowywać moje dzieci i pielęgnować miłość w rodzinie, to jest dla mnie najważniejsze. Chcę też kontynuować te spotkania-koncerty, które też są dla mnie ważne, bo one pielęgnują talent otwierania się na innych ludzi. Chodzi o to, by nie kontemplować w sobie złości i złego, tylko odkrywać w sobie dobro, miłość.

- Dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Łódzcy proboszczowie spotkali się z Ojcem Świętym Franciszkiem

2024-05-04 16:00

ks. Wiesław Kamiński

Więcej ...

Św. Florian - patron strażaków

Karol Porwich/Niedziela

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Więcej ...

Ludzie o wielkim sercu

2024-05-04 15:21

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Z okazji wspomnienia św. Floriana w Sandomierzu odbyły się uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

Wiara

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

Wytrwajcie w miłości mojej!

Wiara

Wytrwajcie w miłości mojej!

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Święci i błogosławieni

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...