Reklama

Dla Ciebie, Mamo

Niedziela w Chicago 19/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Jak najdłużej bądź nam wzorem,
Przewodniczką w drodze świata,
Byśmy mogli iść Twym torem
Od dzieciństwa w późne lata (…)
(Stanisław Estreicher)

Na wspomnienia z dzieciństwa składa się tak wiele osób, miejsc, barw, zapachów, ale zawsze najpierwsza, najważniejsza jest nasza Mama, Mamusia, Mamcia, Musia...
Tyle różnych nazw, jednak każda niesie z sobą to samo cudowne uczucie - bezpieczeństwa, miłości, spokoju, radości i ciepła; to przypomnienie smaku niedzielnego rosołu, zapachu ciasta w świąteczny poranek, kolorowych pisanek wielkanocnych, wspomnienie zakładanej czapki i szalika przed wyjściem do szkoły...
Mama nigdy nie zapomniała umyć nas, ubrać, nakarmić, zachęcić do nauki, zaprowadzić do kościoła...
To Mama była słońcem naszego dzieciństwa. Wokół Niej obracał się cały nasz świat. To Ona przeganiała nasze smutki i smuteczki, wycierała zasmarkane nosy, ocierała zapłakane oczy. I zawsze była obok, nie spuszczała z nas oka, aby na czas zdążyć podbiec i podnieść nas po upadku. Jej pocałunek miał czarodziejską moc - nawet najbardziej bolące miejsce przestawało boleć...
Czy czegoś w zamian oczekiwała dla siebie? Absolutnie niczego. Pragnęła tylko, abyśmy rośli zdrowo i szczęśliwie, byli dobrymi uczniami, studentami, katolikami, uczciwymi ludźmi, abyśmy dali sobie radę w życiu, gdy Jej już nie będzie. Myślała tylko o nas, nigdy o sobie.
W pojęciu każdego dziecka jego Matka jest osobą najpiękniejszą, najmądrzejszą, najsilniejszą, najbardziej kochającą, która nigdy nie zawiedzie, nie zostawi, nie odejdzie, nie opuści. Nie wyobrażamy sobie, że może przestać bić to serce przepełnione miłością, że pracowite ręce, które ulepiły tysiące naszych ulubionych pierogów z truskawkami, mogą pewnego dnia spocząć w bezruchu, że te dobre, kochające oczy mogą na zawsze zamknąć się...
Moja Mama, Ewa Kazimiera z Poniatowskich Sikora, jako młoda dziewczyna przeżyła gehennę wojny i okupacji na Kresach Wschodnich. Po wojnie przy życiu pozostały z całej rodziny tylko we dwie z matką. Starsza siostra Maria, łączniczka, zmarła od odniesionych ran. Brat Julian, pseudonim „Tygrys”, żołnierz AK, zginął w 1943 r. w nurtach Prypeci, kiedy z jednej strony rzeki wojska niemieckie, a z drugiej sowieckie zgodnie wybiły cały partyzancki oddział. Ciała młodych Polaków pochłonęła na zawsze „wierna rzeka”.
W rocznicę tego wydarzenia moja Mama ufundowała swemu bratu symboliczny grobowiec, obok grobowca mojej Babci.
Ponieważ powojenna Polska „zatrzymała się” na rzece Bug, moja Mama ze swoją Matką pozostawiły rodzinny Wołyń i przeprowadziły się do Hrubieszowa, małego miasteczka na Roztoczu. Mój kochany Ojciec kierował tam Zakładem Energetycznym i przez następne 40 lat pracy prowadził elektryfikację Zamojszczyzny.
Po śmierci Babci w 1964 r. często przychodziliśmy na cmentarz. Mama pokazywała nam przy okazji groby powstańców, żołnierzy i zwykłych ludzi. Z kilku danych - daty narodzin i śmierci - potrafiła wysnuć tajemnicze, ciekawe historie życia zupełnie obcych ludzi. Słuchaliśmy z bratem tych opowieści z otwartymi buziami.
Mama nigdy nie bała się śmierci i w tym przekonaniu wychowała również mnie i brata. Wierzyła, że przemijanie łączy się nierozerwalnie z nadzieją, że potem czeka nas coś, czego może do końca nie pojmujemy, ale będzie nam dane. Wierzyła, że spotka swoich najbliższych, za którymi bardzo tęskniła. Przygotowana była na moment odejścia na wiele lat przed czasem. Chcąc zaoszczędzić nam wszelkich kłopotów, jeszcze za swego życia odrestaurowała rodzinny grobowiec. Zawisły tam fotografie wszystkich osób w nim spoczywających. Ponadto kazała umieścić tablicę dla siebie z łacińską sentencją. Wszystkie szczegóły sprawdzała osobiście. Wolała, jak twierdziła, nie być zaskoczona skrótem „PJD” [„Pamięć Jego Duszy” - przyp. red.] na swoim grobie. Uważała tego typu napisy za nie dosyć ekspresyjne. Wszystkie sprawy spadkowe uporządkowała za życia. A w szafie powiesiła piękną czarną suknię i czarno-złocisty szal...
Niemal namacalnie czuję nadal opiekę mojej Mamy, dokładnie tak, jak opiekowała się mną i moim młodszym bratem (i naszym Tatą oczywiście też), gdy żyła, tak i po swej śmierci czuwa nad nami. Głęboko wierzę w to, że wyprasza u Boga łaski dla mnie i moich synów.

W kilka miesięcy po urodzeniu bardzo poważnie zachorowałam. Miałam jakiś rodzaj uczulenia. Mama kąpała mnie wyłącznie w siemieniu lnianym, byłam specjalnie żywiona, oczywiście pozostawałam pod opieką lekarzy, ale mój stan zdrowia pogarszał się. Wtedy Mama zdecydowała, że wraz z Tatą zawiozą mnie do Częstochowy, aby na Jasnej Górze szukać ratunku...
I, ku zdumieniu lekarzy, po powrocie z Częstochowy wszelkie objawy choroby minęły, aby nigdy już nie powrócić...
Najlepsza na świecie Mama, głęboko wierząca i praktykująca, wpoiła we mnie i brata wartość życia religijnego. To Ona pokazała znaczenie wykształcenia, wzbudziła w nas ambicje. W dzieciństwie nieraz narzekałam, bo musiałam uczyć się języka angielskiego i francuskiego. Od 6. roku życia grałam na skrzypcach - a co to oznacza, wiedzą tylko ci, którzy doświadczyli męczarni codziennych, wielogodzinnych ćwiczeń, podczas gdy koledzy beztrosko bawili się na podwórku. Pozytywną stroną gry na skrzypcach - jak wówczas myślałam - były wyjazdy do lutnika do Lublina po kolejny, większy instrument oraz fakt, iż nigdy nie musiałam obierać ziemniaków, aby moich cennych paluszków, broń Boże, nie skaleczyć. Uczyłam się fotografować i tańczyć; w procesjach Bożego Ciała sypałam kwiatki, codziennie czytałam młodszemu bratu bajki, musiałam znać na pamięć stolice wszystkich krajów świata i słuchać opowieści z historii Polski. Mama zaprenumerowała dla nas miesięcznik historyczny Mówią wieki i geograficzny Kontynenty i obdarowywała nas książkami przy każdej okazji.
Jeździliśmy wspólnie do Warszawy, aby zobaczyć wszystkie ważne miejsca, w których działy się pamiętne wydarzenia z naszej przeszłości. Jako licealistka musiałam uczyć się łaciny - nie wiadomo po co, jak sobie wtedy myślałam - przecież nie miałam zamiaru zostać księdzem. Ale będąc posłuszną córką, uczyłam się łacińskich deklinacji i koniugacji. Cała ta dodatkowa edukacja była pomysłem Mamy. Miałam również to szczęście, że w domu było Źródło prawdziwej, niezafałszowanej wiedzy historycznej, czyli moja Babcia i Mama.
Po latach zrozumiałam, jak wspaniały posag otrzymałam od moich Rodziców - wiarę w Boga, wszechstronne wykształcenie, zamiłowanie do nauki, ciekawość świata, różnorodne zainteresowania, liczne hobby...
A opowieść o mojej Mamie dedykuję wszystkim kochanym Mamom na całym świecie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Hildegarda - święta nie tylko od diet i postów

eSPe

Św. Hildegarda, którą w Kościele wspominamy 17 września, to nie tylko autorka znanych diet i postów, jak często ją kojarzymy. To przede wszystkim wielka święta, której duchowość może zachwycić niejednego z nas.

Więcej ...

Św. Stanisław Kostka

Komunia św. Stanisława Kostki (mal. Józef Buchbinder)

pl.wikipedia.org/ muzeum.diecezja.wloclawek.pl

Komunia św. Stanisława Kostki (mal. Józef Buchbinder)

Więcej ...

Świebodzice. Jego serce biło miłością do ludzi. Pogrzeb ks. kan. Jana Mrowcy

2025-09-17 23:24
Ks. kan. Jan Mrowca (1946-2025)

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Ks. kan. Jan Mrowca (1946-2025)

Śmierć kapłana zatrzymuje codzienny rytm parafii. Milkną dzwony, a ciszę wypełniają wspomnienia. Tak było w Świebodzicach, gdzie 16 września odbyła się żałobna Msza święta za ks. kan. Jana Mrowcę, który przez 23 lata był proboszczem parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Jakim dzieckiem jestem?

Wiara

Jakim dzieckiem jestem?

Hildegarda - święta nie tylko od diet i postów

Święci i błogosławieni

Hildegarda - święta nie tylko od diet i postów

Nowenna do św. Stanisława Kostki

Wiara

Nowenna do św. Stanisława Kostki

Niezwyciężony Triumf serca

Wiadomości

Niezwyciężony Triumf serca

Samolot wypadł z pasa startowego na lotnisku w Krakowie

Wiadomości

Samolot wypadł z pasa startowego na lotnisku w Krakowie

Pijany mężczyzna podczas Mszy św. zatakował kapłana

Kościół

Pijany mężczyzna podczas Mszy św. zatakował kapłana

Nowenna do Matki Bożej Bolesnej

Wiara

Nowenna do Matki Bożej Bolesnej

Uczestnicy popularnego tanecznego programu w żenujący...

Wiadomości

Uczestnicy popularnego tanecznego programu w żenujący...