Reklama

Z pielgrzymką do ziemi abp. Matulewicza

Śladami codziennej świętości

W dniach od 13 do 16 kwietnia br. wspólnota Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach, pod przewodnictwem bp. Kazimierza Ryczana, uczestniczyła w pielgrzymce śladami bł. abp. Jerzego Matulewicza. Była to okazja do podziękowania Matce Bożej Miłosierdzia z Ostrej Bramy za dar Błogosławionego, który był alumnem i profesorem kieleckiego Seminarium. Tam powstały te zapiski, które są czymś więcej niż kroniką. I chyba okazją, byśmy wszyscy dotknęli tajemnicy tamtej ziemi.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak poruszać się po duchowych bezdrożach ludzkich ułomności, po których niegdyś kroczyli święci, a teraz ja sam podążam? Obrazy i myśli ukryte w skrzętnie pisanych dziennikach kanonizacyjnych - to nie wszystko... By zrozumieć świętość człowieka, jego życie, uczucia rodzące się w sercu, trzeba poznać jeszcze jedno - tło, dyskretny urok tego, co stanowi przestrzeń świętości. Jej nie da się zrozumieć, trzeba jej zwyczajnie dotknąć…
Całą wspólnotą seminaryjną, wraz z bp. Kazimierzem Ryczanem, podążamy na Wschód, odkrywając, jak pachnie świętość kresów; w ślad za naszym Błogosławionym - abp. Jerzym Matulewiczem, któremu przyszło realizować swoje kapłaństwo w diecezji wileńskiej. Poznać choć kawałek jego świata, ludzi i miejsca, które po dziś dzień przyciągają swym pięknem i prostotą; zasmakować realizmu tamtego życia.

Pierwsze spotkanie z historią. Kalwaria Wileńska. 37 stacji męki Jezusowej i niezliczona liczba stacji ludzkich sądów, oskarżeń, krzyżowań i śmierci. Zrównana z ziemią w 1962 r. w czasach wojującej komuny, będąca symbolem cierpień i prześladowań tych, którzy w obronie wiary tracili bliskich i siebie samych. Od dziada pradziada miejsce uświęcone ludzkimi łzami, tęsknotą za wolnością i ufną wiarą w to, „że będzie lepiej”. Żywy znak nadziei. „W miejsca wyburzonych kapliczek sadziliśmy kwiaty” - wspomina lata dziecięce ks. Mirosław Balcewicz, nasz rodak, przewodnik po tym wyjątkowym szlaku. Uważnie rozglądam się dookoła. Można jeszcze dojrzeć ukryte wśród drzew nieme krzyże. To miejsca mordu żołnierzy Armii Krajowej. Kalwaria ludzkich mogił. „Czy przez to bardziej autentyczna?” - pytam sam siebie, obserwując biegające nieopodal dzieci, które tutaj upodobały sobie miejsce wspólnych zabaw.
Miejsce objawień s. Faustyny. Niewielka, trzyizbowa, drewniana chata wyraźnie odstająca od okolicznego blokowiska. Zupełnie niepasująca do zagospodarowania przestrzennego nowoczesnego centrum Wilna. Świętość lubi „odstawać” - przeszło mi po głowie. Co właściwie chcę odnaleźć w tych murach? Skrzypiącą podłogę wytartą przez s. Faustynę od godzin spędzonych na kolanach w cichej modlitwie? A może miejsce oznaczone literą „x” - jak z hollywoodzkich thillerów - gdzie ukazał się Jezus i przekazał modlitwę Koronki do Bożego Miłosierdzia?
W środku świeże kwiaty, skromny ołtarzyk z relikwiami Świętej i tęczowo oświetlony wizerunek Miłosiernego. Na zdjęciach zamkniętych w posrebrzane ramki, ubogie wnętrze sprzed lat. Gołe ściany i nieład porozrzucanych zabawek dziecięcych, wskazują na próby zatarcia faustyńskich Objawień. „Tu było kiedyś przedszkole” - wyjaśnia ktoś z tłumu, jakby sam próbując tłumaczyć się z tego, co władze sowieckie chciały uczynić z tym miejscem spotkania Boga z człowiekiem. I jeszcze jeden drobny szczegół. Cicha Siostra Ogrodniczka - jak ją zapamiętano - pochylająca się nad grządkami kwiatów, zamienionych teraz na plac zabaw pobliskiego Domu Opieki Dziecka.

Cmentarz Rossa. Z pokrytych mchami pagórków wyrastają pochylone, dostojne tablice pozacieranych imion i nazwisk - w większości polskich. Dla jednych wartościowe dzieła sztuki, dla innych groby domagające się pamięci na obcej ziemi. I połacie rozsianych niebieskich, drobnych kwiatów, przywodzących na myśl polskie niezapominajki. W promieniach słońca patrzę z zadumą na wiekowe mogiły Cenionych, Prześladowanych i Zapomnianych. Przechodzę wąskimi alejkami wśród pochylonych drzew, rzucających cienie przeszłości.
„Weźcie głęboki oddech. Poczujcie jak pachnie… Polską!” W uszach jeszcze słyszę śpiewną polszczyznę pani Ireny. Przygarbiona wiekiem kobieta o twarzy zoranej zmarszczkami, lecz młoda duchem Polski. „Tu na Rossie można poznać wartość swej historii” - stwierdza nieśmiało. Przed chwilą wyrecytowała kilka swoich wierszy: o Polsce, Marszałku, wojakach. Niby niewiele. A jednak… cud! Spotkanie z tym, co bliskie, co żyje we mnie własnym, utajonym życiem. Odległym, a chwytającym za serce.
Litwa - świat ludzkich skrajności. Bieda małych wiosek przejmująca swą wyrazistością do głębi i europejski przepych filii koncernów przemysłowych nowoczesnego Wilna. I jeszcze jedno Wilno. To nietknięte zębem czasu. Tu, gdzie historia była łaskawa dla słonecznych kamienic, startego bruku pamiętającego przemarsz Piłsudczyków. Wilno sławnych wieszczów: Mickiewicza, Słowackiego czy Kraszewskiego. Studium pokrętnej historii Polski i tego, co po niej zostało. Z Góry Trzech Krzyży spoglądam na panoramę miasta ukazującą swoje prawdziwe oblicze. Po horyzont czerwona dachówka olbrzymiej starówki, co rusz wyrastająca wieżyczka świątyni oraz leniwie płynąca środkiem Wilia. W tym mieście zakochał się Matulewicz. Chyba Mu się nie dziwię…
Katedra wileńska. Wspólna Eucharystia w barokowych ścianach pod przewodnictwem Pasterza, wraz z księżmi naszej diecezji obchodzącymi jubileusz 25-lecia święceń kapłańskich. Refleksja nad ludzkimi korzeniami, głęboko osadzonymi w Bogu, jak u św. Kazimierza. Zachodzę do jego kaplicy, wpatruję się w ufną twarz młodzieńca, promieniującego radosnym swym wyborem. Teraz już rozumiem, dlaczego został patronem Litwy, a w szczególności młodzieży.
Odwiedzam kolejne kościoły, niegdysiejsze muzea religii i ateizmu. Przyglądam się trochę z niedowierzaniem zdewastowanym fasadom murów, sprofanowanym ołtarzom odstawionym w kąt niepamięci. Odarte z farby i sacrum organowe aniołki czekają na lepsze czasy. I cisza. Cisza modlitwy przed cudownym obrazem Miłosiernego. Wyśpiewane słowa Koronki razem z naszym Biskupem. I doświadczenie przekroczenia progu cerkwi prawosławnej. Zaszczyt świętych obcowania. Wpatruję się w imponujący ikonostas, przemawiający bogactwem form i cieni. Obok mnie mężczyzna z zapalonymi cienkimi świecami w ręku, w pas bijący pokłony przed pokaźną, szklaną trumną z zabalsamowanymi świętymi. Poubierani w kolorowe szaty, z zasłoniętymi twarzami, jakby czekali na cud Zmartwychwstania.
Poranna medytacja u stóp Matki Miłosierdzia w Ostrej Bramie. U Maryi ze smutnym wyrazem twarzy, do której biegnie 40 wytartych schodków wąskiego korytarza. Maryi z wielotysięcznym bagażem wotów z różnych krańców świata, które i tak nie dodały Jej promienia uśmiechu na twarzy. Jej zatroskany wizerunek, rześkie powietrze wstającego poranka i słowa Księdza Biskupa, przekonujące do pierwotnego testamentu Maryi. „Ludzie kiedyś kochali, szukali prawdy życia, a dziś (…) nawet grzech nie jest nazywany grzechem, a kłamstwo kłamstwem…” Słowa przeszywają. „Nie mogę buntować się na Boże Miłosierdzie. W miłosierdziu wyrasta prawdziwy człowiek. (…) Cywilizacja miłosierdzia - to takie proste, że nawet nie warte uwagi…”. Wspólna modlitwa i akt zawierzenia całej wspólnoty seminaryjnej. Bp Matulewicz również pełen ufności często powtarzał: „Tyle razy broniłaś nas, wspierałaś, nie przestawaj nas nigdy bronić i mieć w swej opiece”.
Ślady gdzie indziej zostawione… To Kowno ze swą niezwykłą gościnnością mieszkańców i swym „szerokim Niemnem”. Nad brzegiem młode pary i pierwsze miłości. Nurty wody i myśli zamknięte w murach i tablicach pamiątkowych. Tu zmarł Matulewicz. Ślady to wreszcie Mariampol - miejsce odpoczynku, tego na zawsze. W bocznym ołtarzu miejscowego kościoła wyniesiona na monumentalnym piedestale trumna. Obok, za szklanymi gablotami, pamiątki z życia: sutanna, której nikt już nie włoży, książki, z których czerpał swą mądrość serca i pośmiertna maska - zachowane lekko uśmiechnięte oblicze Błogosławionego.
Meta drogi Matulewicza i nasza. Czy aż taka niezwykła? Scenariusze świętości bywają bardzo proste. Najważniejsze - umieć poddać się woli Tego, który prowadzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Dary Świętego Ducha

Zesłanie Ducha Świętego z podkarpackiej cerkwi

Arkadiusz Bednarczyk

Zesłanie Ducha Świętego z podkarpackiej cerkwi

Zesłanie Ducha Świętego kończy okres wielkanocny i upamiętnia narodziny i posłannictwo Kościoła. Tradycja ludowa rozmaicie upiększała tę uroczystość. Niekiedy spod stropu kościelnego spadał deszcz kwiatów symbolizujących dary Ducha Świętego. Wypuszczano również gołąbki – symbole Ducha Świętego.

Więcej ...

Prezes PiS: kto usuwa krzyże i atakuje wolność religijną - ten atakuje naszą cywilizację

2024-05-19 19:38

PAP/Marian Zubrzycki

Ktoś, kto chce usuwać krzyże, kto atakuje wolność religijną, atakuje także naszą cywilizację, która jest najbardziej życzliwa człowiekowi - mówił w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Więcej ...

Nawrócenie albo śmierć

2024-05-19 20:41
Katecheza bpa Macieja Małygi rozpoczęła otwarcie synodu w naszej diecezji.

Tomasz Lewandowski

Katecheza bpa Macieja Małygi rozpoczęła otwarcie synodu w naszej diecezji.

– To jest święto Ludu Bożego, nasz Wieczernik – mówił podczas ostatniej katechezy przed rozpoczęciem II Synodu Archidiecezji Wrocławskiej bp Maciej Małyga.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnię życia,...

Wiara

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnię życia,...

Duch Święty – kim jest najbardziej tajemnicza Osoba...

Wiara

Duch Święty – kim jest najbardziej tajemnicza Osoba...

Jak działa Duch Święty?

Kościół

Jak działa Duch Święty?

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj