Gdy w latach 60. ubiegłego wieku fizycy zauważyli, że wiele właściwości praw natury jest tak dobranych, aby możliwe było istnienie i przetrwanie życia, wrażenie kosmicznego projektu było tak silne, że
te zdumiewające zależności nazwano „zasadą antropiczną”. Zasada ta zmienia znacznie nasze spojrzenie na wszechświat i nasze w nim miejsce. Oto nie jesteśmy tylko „produktem” ślepej,
bezrozumnej i nieczułej kosmicznej ewolucji. Przeciwnie, znane fakty wspierają tezę, że mnóstwo fizycznych parametrów zostało zawczasu ustawionych tak, aby mogło zaistnieć życie, a co za tym idzie i człowiek.
Wymowa empirycznych faktów jest tak mocna, że mają z nią ogromny problem naukowcy niewierzący. Jeden z nich, astrofizyk Heinz Oberhummer z Uniwersytetu Wiedeńskiego, wyznał: „Nie jestem człowiekiem
religijnym, ale wszechświat wydaje się być bardzo dokładnie zaprojektowany w celu zaistnienia w nim życia”. Wtóruje mu astronom z University of Virginia Robert Rood: „Gdybym był religijnym
człowiekiem, mógłbym powiedzieć, że wszystko, czego nauczyliśmy się o życiu w przeciągu ostatnich 20 lat, pokazuje, że jesteśmy wyjątkowi, i zatem kimś specjalnym w oczach Boga”.
Nie wszystkim jednak podoba się taki wniosek. Antyreligijne uprzedzenia wśród naukowców znacząco hamowały rozwój XX-wiecznej nauki. Stephen Hawking napisał w Krótkiej historii czasu, że świadectwo
za Big Bangiem, czyli początkowym „wielkim wybuchem” wszechświata, było przez dekady ignorowane, ponieważ „trąciło ono Boską interwencją”. Ze strachu przed teologicznymi implikacjami
dokonywano „wielu usiłowań, by uniknąć konkluzji, że kiedyś miał miejsce Big Bang”. Obecnie są jednak zwiastuny, że to podejście zaczyna się zmieniać. W obrębie nowoczesnej nauki zaczyna się
bowiem dynamicznie rozwijać - zwłaszcza w USA - tzw. ruch teorii inteligentnego projektu. Naukowcy zaangażowani w ten nurt coraz głośniej wskazują, że najwłaściwszy wniosek o pochodzeniu życia
jest taki, że zostało ono rozumnie zaplanowane. I sięgają tutaj nie tylko do zasady antropicznej. Także z badań nad biochemią życia wyłania się taki obraz.
Impulsem do powstania i rozwoju teorii inteligentnego projektu były prace biologa molekularnego z Lehigh University w Pensylwanii, Michaela Behe. Już wcześniej było wiadomo, że funkcjonowanie komórek
przypomina zautomatyzowaną, miniaturową fabrykę tak technologicznie zaawansowaną, że wytwory naszej inżynierii bledną w porównaniu z najprostszą komórką. Behe zwrócił jednak uwagę na fakt, że wiele z
tych komórkowych systemów jest „nieredukowalnie złożonych”. Chodzi o to, że aby one funkcjonowały, potrzebują wszystkich swoich składników; brak któregokolwiek z nich skutkuje całkowitym załamaniem
się funkcji takiego systemu. Tego typu komórkowe systemy do złudzenia przypominają więc najbardziej wyrafinowane wytwory naszej technologii - do ich powstania konieczna jest wcześniejsza rozumna
idea i projekt. W podobnym duchu wypowiada się matematyk z Baylor University o swojsko brzmiącym nazwisku - William Dembski. Ten specjalista od teorii informacji doszedł do wniosku, że procesy obróbki
informacji w żywej komórce są tak złożone, że muszą być wynikiem działania stwórczej inteligencji. Potwierdza to chemik Charles Thaxton, współautor głośnej książki The Mystery of Life’s Origin (Tajemnica
powstania życia), który odwołuje się do potocznego doświadczenia: „Cząsteczka DNA, podstawa życia, jest wiadomością. [...] My, ludzie, wiemy z doświadczenia, że jeśli jest jakaś wiadomość, oznacza
to, że jakaś inteligencja stworzyła tę wiadomość”.
Naukowcy rozwijający teorię inteligentnego projektu sięgają często do obrazowej analogii z zegarkiem. Otóż, jeśli znajdziemy w polu zegarek, przypiszemy jego wytworzenie inteligencji, a to na podstawie
celowej złożoności jego mechanizmu. Działanie szeregu elementów podporządkowanych jest jednemu celowi: wskazywaniu czasu. W naszym ciele znajduje się zaś mnóstwo takich niezwykle złożonych „zegarków”,
których budowę i zasady funkcjonowania dopiero poznajemy. Behe, Dembski, Thaxton i naukowcy im podobni udział inteligencji w narodzinach i rozwoju życia stwierdzili w wyniku stosowania ściśle naukowych
procedur, po analizie i eliminacji innych możliwości. Każdy z nich jest ekspertem w swojej dziedzinie, to właśnie nauka wyposażyła ich w narzędzia, którymi badali kolejne zagadki życia. W większości z
nich ku swemu zaskoczeniu znaleźli rozumny projekt. W ogrodzie życia Ktoś majstrował - powiadają - siał, pielił, zostawiając po sobie widoczne ślady. Pytanie „Kto?” wykracza poza
możliwości (a może i kompetencje) współczesnej nauki. Dla chrześcijanina odpowiedź na to pytanie jest jednak jasna: „[...] ręka Pana to uczyniła” (Księga Hioba 12, 9).
Pomóż w rozwoju naszego portalu