Aresztowanie b. prezydenta miasta Łodzi i b. wiceprezydenta (
obydwaj z Unii Wolności) zbulwersowało łodzian. Tym bardziej, że
przedstawione przez prokuraturę dowody są mocne.
Forsowaniu budowy supermarketów towarzyszy często argumentacja,
że "przysparzają one miejsc pracy". Czy rzeczywiście? Czy naprawdę
na wielkim obszarze, jakim zajmuje dziś ten wielki supermarket -
pobudowany wg. prokuratury za łapówkę - pracuje więcej osób niż mogłoby
pracować, gdyby urządzono tam np. zwykłe targowisko? Każdy, kto wie,
jak wielki ścisk panuje na handlowym Bałuckim Rynku czy na Górniku
dojść musi do przeświadczenia, że gdy już o pracy w handlu mowa -
więcej miejsc pracy dostarczyłoby przy ul. Brzezińskiej zwykłe miejskie
targowisko, niż ów supermarket!
Jeśli podejrzenie prokuratury jest prawdziwe - postawić
trzeba też pytanie: jak to się dzieje, że radni tak łatwo i szybko
zmienili plan zagospodarowania przestrzennego? Jak to się dzieje,
że ów samorząd - który ma być jak najbliżej mieszkańców", społeczności
lokalnej - tak łatwo daje się "przekonać" do tego rodzaju podejrzanych
pod każdym względem zmian?
Czy ci, którzy biorę łapówki, dzielą się pieniędzmi z
radnymi, aby głosowali "jak trzeba" - czy też "dyscyplinują" radnych
swego ugrupowania innymi sposobami, np. odwołując się do interesu
partyjnego. Ale czy w takim razie pieniądze z łapówek idą na kasy
partyjne?
Można też postawić i inne pytanie: czy przypadkiem tak
wielka ilość radnych (w Łodzi - 80) nie rozmywa odpowiedzialności
za poważne i brzemienne w konsekwencje decyzje? Czy nie byłoby lepiej
ograniczyć tę ilość, zmniejszyć o połowę lub więcej - przez co wybory
samorządowe nabrałyby znacznie większej rangi, ukróciłyby partyjniactwo,
natomiast akcentowały osobistą uczciwość ubiegających się o mandaty
radnych osób? Czy poważne ograniczenie ilości radnych nie sprzyjałoby
także wnikliwszej i bardziej skoncentrowanej kontroli społecznej
ich poczynań? Innymi słowy mówiąc - czy nie nadeszła pora, aby do
funkcjonowania samorządów lokalnych wprowadzić więcej osobistej odpowiedzialności?
Od dawna podnoszony jest postulat, żeby wprowadzić np.
bezpośrednie wybory prezydentów i burmistrzów miast, przy znaczącym
ograniczeniu ilości radnych. Sądzę, że to bardzo dobry postulat:
władza lokalna przestałaby być "sposobem na życie", a stała się naprawdę
odpowiedzialną służbą publiczną.
Nasuwa się inna refleksja: mimo ustawowych ograniczeń
samorządy lokalne mają nadal zbyt wiele do powiedzenia w sprawach
gospodarczych - a wszędzie tam, gdzie władza zajmuje się życiem gospodarczym,
tam były, są i będą próby korumpowania władzy. Niejednokrotnie słyszałem
opinię - którą podzielam - że samorządy są bardzo skorumpowane, że "
chore struktury samorządowe zasysają ludzi". Jeśli "samorządy są
bardzo skorumpowane" to dlatego, że dysponują zbyt wielką urzędniczą
władzą wobec gospodarki i jej podmiotów, władzą, którą "sprzedają"
za łapówki w postaci korzystnych decyzji dla tych, którzy łapówki
te dają. Chore samorządowe struktury nie tylko więc psują gospodarkę,
ale i utrwalają demoralizację.
Za prezydentury aresztowanego obecnie Marka Cz. Pewien
przeciętny człowiek poskarżył się publicznie, że podlegli Markowi
Cz. Urzędnicy zażądali od niego łapówki za zwykłą dzierżawę kiosku.
Marek Cz. Nie wysłuchał należycie skargi - zamiast tego skierował
doniesienie do prokuratury na tego biednego człowieka, że niby "pomawia
uczciwych urzędników".
Cóż myśli dziś o "władzy samorządowej" ów człowiek...
Pomóż w rozwoju naszego portalu