Reklama

Irytacje na czasie

„M jak Miłość”?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Powodowana dziennikarską ciekawością i wielokrotnie zachęcana przez wykładowców do tak zwanego „prześwietlania paradygmatu filmowego” zasiadłam któregoś wieczora przed telewizorem, by wraz z połową Polaków - jak głoszą sondaże - oddać się celebracji jednej z najpopularniejszych polskich telenowel. To co „prześwietliłam” wywołało u mnie popłoch, wzbudzając przy okazji wcale nie ciepłe uczucia wobec inspiratorów podjętej przeze mnie akcji pod kryptonimem „telenowela”, i w ostateczności natchnęło do postawienia znaku zapytania w tytule niniejszej refleksji, zresztą tylko dlatego, że w języku polskim brakuje odpowiednich środków ekspresji, które mogłyby w pełni oddać moje wzburzenie.
Nie jestem zdewociałą starą panną. I nie urodziłam się w średniowieczu. Jedyną moją „zbrodnią” było to, że w przeszłości, zamiast w landrynkowych romansidłach, zaczytywałam się w Ani z Zielonego Wzgórza, w Nad Niemnem, w starotestamentalnej Pieśni nad Pieśniami i Listach św. Pawła. Jakże inaczej wspomniane lektury traktowały sprawy damsko-męskie, jakie bogactwo treściowe zawierało się w słowie „miłość”... Patrząc na bohaterów wyżej wspomnianej telenoweli, współczułam im, a jeszcze bardziej ich wielbicielom, którzy często przez nich zainspirowani przenoszą obejrzane wzorce do własnego życia, w przekonaniu, że postępują właściwie i że będzie to recepta na ich szczęście, że uwolnią się od „zaściankowości”, i zaczną nadążać za obowiązującymi współcześnie kanonami i modelem związków męsko-damskich. Nie zastanawiając się przy okazji, że to, co przenoszą, jest w gruncie rzeczy antytezą miłości, jej zaprzeczeniem, a nawet używając mocniejszego określenia - wykolejeniem, sami sobie wyrządzają krzywdę. Bo co w rzeczywistości proponuje i promuje tasiemcowata saga rodziny Mostowiaków? Otóż, zachęca, już od najmłodszych lat, do podejmowania życia płciowego i to nie po ślubie, i nie z jednym partnerem, ale na lewo i na prawo, z kim popadnie, no bo po co się ograniczać i cierpieć z nadwyżki dziewictwa. Po co uprawiać samobiczowanie wstrzemięźliwością, skoro jesteśmy wolni i możemy robić to, co nam w danej chwili odpowiada, a najważniejsze - sprawia przyjemność. Jaki sens ma trzymanie się zasad? Skoro nas krępują, można je łamać. Czy przeszkodę do szczęścia może stanowić związek sakramentalny zawarty przez drugą stronę? Może kiedyś tak było, ale teraz to przeżytek, bo dzisiaj nie ma granic dla miłości. Jeżeli jest prawdziwa - pokona wszelkie przeszkody. A kiedy się będzie nią zmęczonym, zawsze można urozmaicić sobie życiorys tak zwanym „seksem koleżeńskim”, zapełnić pustkę i łóżko innymi mężczyznami bądź kobietami. To jest dopiero życie z rozmachem i obycie światowe, w najwyższym stopniu.
Wracając zatem do tytułu tej refleksji proponuję autopoprawkę. Nie „M jak Miłość”, lecz raczej „M jak Makabreska”, „M jak Manipulacja”, „M jak Mdłości”... Bo Miłość, Miłość, Drodzy Twórcy Medialni i Odbiorcy:
„... cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma (1 Kor 13, 4-7).
Czyż jest ktoś wśród nas, kto chociaż raz w życiu nie usłyszałby lub nie przeczytał tych słów? Czy jest ktoś, kto w głębi duszy choć raz się nimi nie zachwycił, nie chciał oprzeć na nich swojego życia? Dlaczego zatem okłamujemy siebie i innych, nazywając miłością pożądanie drugiej osoby, a tym samym sprowadzając sacrum do łóżka? Dlaczego degradujemy odniesienia międzyosobowe do poziomu chęci posiadania i używania osoby, i zachęcamy innych do ich degradacji? Co za tym stoi? Co jest głównym motywem? Prawa rynku? Czy miłość również musi im podlegać? Czy musi zostać skomercjalizowana, żeby wzrósł na nią popyt, żeby stała się do przełknięcia? Czy wszystko musi być łatwe i przyjemne, byśmy się raczyli tym zainteresować? A jeżeli tak, to kim się w ten sposób stajemy?
Nie mam odwagi odpowiadać na to pytanie. Wolę mieć nadzieję, nawet wbrew nadziei, że „dotknięcie dna” spowoduje w nas, ludziach XXI wieku, chęć odbicia się od niego, że zechcemy powrócić do archetypu, do początku. I pozwolimy Bogu na nowo nazwać się po imieniu, nazwać po imieniu poprzekręcane przez nasze „samowyzwalanie” i „samozadowalanie” pojęcia, uczucia... wszystko, co winno stać się treścią naszego życia. I zachwycimy się tymi nowymi nazwami i nowymi możliwościami odkrywając istotę Miłości w trudzeniu się i „umieraniu sobie” dla drugiej osoby, codziennym, wiernym, wielkodusznym... realizując Boże standardy Miłości, zawarte w słowach św. Pawła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Watykan: Mewa na dachu Kaplicy Sykstyńskiej "królową" mediów społecznościowych

2025-05-07 22:16

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Mewa siedząca długo na dachu Kaplicy Sykstyńskiej koło komina stała się w środę "królową" mediów społecznościowych. Obraz komina wraz z czuwającym przy nim pokaźnej wielkości ptakiem transmitowały przez ponad trzy godziny media na całym świecie dzięki zainstalowanej tam watykańskiej kamerze.

Więcej ...

Konklawe i najpilniej obserwowany komin świata

2025-05-07 21:12

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Choć to jeden z głównych symboli konklawe, to jego tradycja sięga jedynie nieco ponad 100 lat. Biały dym z komina zamontowanego na Kaplicy Sykstyńskiej obwieszcza światu wybór papieża. Fumata bianca weszła też na stałe do języka włoskiego jako synonim rozwiązania jakiejś sprawy, zakończenia oczekiwania.

Więcej ...

Abp Wacław Depo apeluje za papieżem Franciszkiem o "bliskość Chrystusową w Kościele"

2025-05-08 12:55
Abp Wacław Depo

Karol Porwich/Niedziela

Abp Wacław Depo

7 maja - dzień Matki Bożej Łaskawej Kieleckiej i ważnych uroczystości w Kielcach, zbiegł się z rozpoczęciem konklawe w Stolicy Apostolskiej. Mszy św. odpustowej przewodniczył abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, w asyście biskupów kieleckich: bp. Jana Piotrowskiego, bp. Mariana Florczyka, bp. Andrzeja Kalety.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim: nie żyje...

Wiadomości

Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim: nie żyje...

Czarny dym nad Watykanem!

Kościół

Czarny dym nad Watykanem!

Watykan: oczekiwanie na wynik pierwszego głosowania...

Kościół

Watykan: oczekiwanie na wynik pierwszego głosowania...

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kard. Gerhard Müller: Wydarzenia w Polsce wołają o...

Kościół

Kard. Gerhard Müller: Wydarzenia w Polsce wołają o...

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

Wiadomości

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

Profanacja i oburzenie! Michał Szpak naśladuje...

Wiadomości

Profanacja i oburzenie! Michał Szpak naśladuje...