Zosia (imię rodzajowe) ma 10 lat.
Jej rodzice nie są zamożni. Mieszczą się w tej grupie, którą socjolodzy określają, jako żyjącą na granicy minimum socjalnego. Kwaśna pociecha w tym, że nie muszą się czuć osamotnieni, bo w skali kraju
rodzin podobnych jest cała armia, 30 a może więcej procent.
Rodzice starają się jak mogą, ale zwykle nieprzekraczalnym horyzontem tych starań pozostaje codzienna troska o chleb. Dalej nie wybiegają, bo i po co. Na marzenia nie ma czasu. Jedynym, co zaprząta
ich głowę, w krótkich przerwach pogoni za chlebem, jest edukacja Zosi. W liczbach względnych przeznaczają na nią spory procent rocznego budżetu. W liczbach bezwzględnych wygląda to już znacznie gorzej.
A edukacja jest dla Zosi jedyną szansą, by żyć lepiej. Synonimem jakości nauczania stają się w Polsce szkoły prywatne. Zosia nie wie nawet, że istnieją. Ma szczęście, że trafiła do bardzo dobrej szkoły
publicznej.
Benefis
Reklama
W Szkole Podstawowej nr 10 im. Armii Krajowej w Będzinie połowa z 423 uczniów tak jak Zosia pochodzi z rodzin niezamożnych. Dyrekcja i grono pedagogiczne zdają sobie doskonale sprawę z ich sytuacji i dlatego robią, co mogą, aby dzieci uczyć na poziomie nie gorszym niż te, które do edukacji mają dostęp łatwiejszy. W „10” robią to już od 40 lat. Obchody tej rocznicy rozpoczęto w ubiegłym roku. Benefis miał miejsce 22 maja. Obchody zakończą się na początku września tego roku. Na benefisie było wiele radości. Były i prezenty. Wśród nich najważniejszy - nowa pracownia komputerowa ufundowana przez Ministerstwo Edukacji i Sportu na wniosek Śląskiego Kuratora Oświaty. To będzie druga pracownia w szkole. Pierwsza na 11 stanowisk funkcjonuje już od kilku lat. To tylko maszyny, ale dają kolejne możliwości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zosia wychodzi z domu rano.
Niesie nie najnowszy plecak. W środku książki. Próżno jednak szukać drugiego śniadania. Po prostu w domu brakuje. Zosia jednak nie będzie w szkole głodna. Razem ze 110 rówieśnikami dostanie w szkole obiad.
Do dobrej szkoły ciągną dobrzy ludzie, którzy pomagają na tyle, że „10” stać, aby zapewnić dzieciom, których na to nie stać, posiłki.
Zanim Zosia zdąży zgłodnieć, zajmą się nią ofiarni nauczyciele. Nauczą nowego, wytłumaczą stary materiał, zauważą, że Zosia dziś jakaś smutna i uśmiechną się, bo może właśnie tego jej brakuje bardziej
niż „komórki” na którą patrzy z zazdrością. Pnie się każdego dnia mała Zosia na szczyty wiedzy, zahaczając często o „Doliny Miłości”. W stechnicyzowanym świecie nazywa się to -
realizacją programu.
Nauczyciele z klasą
W centrum benefisu byli oficjele, absolwenci i żołnierze Armii Krajowej - chlubnego patrona szkoły, ale faktycznie pierwszoplanową rolę grali pedagodzy „10” i dyrektor Grażyna Cuber.
Grażyna Ceber jest czwartą dyrektorką będzińskiej placówki. Kieruje nią już od 21 lat. Z wykształcenia historyk, kreuje najnowszą historię szkoły. W wolnych chwilach czyta i myśli o nowych projektach
dla szkoły, tak aby wykorzystać szansę, gdziekolwiek na nią się natrafi. „Zatwierdzono przygotowany przez nas projekt w programie
Myślące dzieci” - mówi o najnowszym pomyśle. Uczestniczą w nim najmłodsi z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji. Udział w nim to możliwości kształcenia na nowych polach. Dzieci będą bogatsze
w wiedzę i doświadczenia.
Zosia jeszcze o tym nie wie, ale wszyscy robią to dla niej i innych uczniów. Zosia wcale nie musi wracać po ostatnim dzwonku do domu. Koła zainteresowań, zajęcia sportowe rozwiną jej zdolności nie
gorzej niż w szkołach prywatnych. Koło teatralne i recytatorskie, zespół instrumentalny i chór, grupa taneczna, koło europejskie. Zosia ma zdolności plastyczne i przygotowuje się do udziału w organizowanym
przez szkołę i mającym ogólnopolski charakter konkursie grafiki komputerowej: „Malowanie na ekranie”. Zimą przyjdzie pora na tworzenie szopki w konkursie Szopki Bożonarodzeniowe w tradycji
chrześcijańskiej. Zresztą, żeby uczestniczyć we wszystkich konkursach organizowanych przez szkołę zabraknie jej czasu. Bo chodzi do Szkoły z Klasą.