Brak czułości i bliskości, powodujący negatywny obraz siebie
u młodych, ujawnił się w odniesieniu do obojga rodziców, ale bardziej
wobec ojca. Wymagania dzieci wobec ojców są proste: aby był prawdomówny,
spokojniejszy, nie pił, aby można z nim było porozmawiać oraz aby
stawiał sobie te wymagania, których żąda od dziecka, zwłaszcza od
chłopca. Gdy chłopiec kocha ojca i podziwia, z radością naśladuje
go i jest dumny z podobieństwa do ojca. Jeśli ojciec jest godny pogardy,
syn odnosi to także do siebie. Broni się przed tym poczuciem poniżenia,
odcinając się od ojca i rodziców przez agresję. Innym sposobem ochrony
przed wstydem, że się jest synem takiego ojca, jest udawana lub wmawiana
sobie obojętność.
Gdy chodzi o życie religijne dziecka, to istotne jest
ustosunkowanie się rodziców wobec Boga, gdyż stanowi ono model relacji
z Bogiem. Na wzór odległego i chłodnego ojca, którego wymagania nie
są przeżywane jako wyraz miłości, ale dążenie do ograniczenia, tworzy
się negatywny obraz Boga. Taki Bóg jest odległy, niezaangażowany
w sprawy człowieka, obojętnie śledzący jego losy.
Gdy kontakty rodziców z dziećmi są ubogie, wymuszone,
płytkie i smutne, stają się modelem takich właśnie kontaktów z Bogiem.
Badania wykazały, że najczęstszym typem religijności rodziców był "
wierzący, ale niepraktykujący" lub praktykujący nieregularnie. Przy
takiej postawie rodzice wnieśli niewiele do religijnego wychowania
dzieci.
Katecheci nie potrafili też spełnić swej roli. Młodzi
sataniści nie przeżyli na katechezie wezwania i powołania do rozwoju
i do zbawienia. Nie poczuli się kochani i wezwani przez Boga mocnego
i kochającego.
M. Braun-Gałkowska stwierdza, że trudno ocenić, czy przyczyną
tego stanu rzeczy jest niemożliwość zmienienia obrazu wcześniej ukształtowanego
w domu, czy też nieudolność nauczania. Jak wykazały badania, najczęstszymi
skojarzeniami z nauczaniem religii były przymus i nuda, a nierzadko
też konflikty z katechetą.
Autorka stwierdza, że ruch satanistyczny jest bardzo
niebezpieczny, gdyż sankcjonuje pustkę wewnętrzną i puste miejsce,
jakim są domy rodzinne niezapełnione wzajemną miłością, czułością
i ciepłem. W to puste miejsce wchodzą różne złe duchy: pijaństwo,
narkomania, przestępstwa, terroryzm i satanizm.
Satanizm potwierdza, że świat jest zły, więc nie warto
być dobrym, kochać kogoś, wymagać czegoś od siebie. W takiej satanistycznej
pustce nie może się dziać nic dobrego. Ta pustka zaczyna się jednak
od poczucia samotności i smutku, a potem jest gniew, zazdrość, złość
i rozpacz.
M. Braun-Gałkowska nie kończy pesymistycznie wyników
swoich badań. Wykazały one bowiem, że w barierach, jakimi zamykają
się od świata młodzi sataniści, są jakieś szczeliny. Może nią być
nieraz matka czy ojciec, ksiądz czy sąsiad, koleżanka czy kolega.
Występują oni jako pośrednicy. Autorka cytuje J. Vaniera: "Osoba
zraniona potrzebuje pośrednika, aby móc otworzyć się na innych, na
świat. Gdy między nią a pośrednikiem zaczyna się tworzyć prawdziwa
więź, stopniowo rozpadają się bariery, może wtedy wyjść z więzienia
smutku i strachu, w którym się sama zamknęła i odnajduje zaufanie
do siebie".
M. Braun-Gałkowska stwierdza, że badani młodzi sataniści
to ludzie ochrzczeni, po przyjęciu sakramentów pokuty i Eucharystii,
korzystający w różnej formie z katechezy. Stąd i dla nich, i zapewne
dla większości im podobnych w naszym kraju, motywacja religijna nie
może być obojętna, ale jest ona wprost konieczna, chociaż trudno
dostępna ze względu na pustkę i bariery smutku, buntu i izolacji.
Różni pośrednicy, w tym także nauczyciele, księża i koledzy,
powinni usiłować dotrzeć do tej "szczeliny", jaka w głębi serca jest
otwarta. Oznacza ona nieraz głęboko ukrytą potrzebę doświadczenia
pełnego miłości wezwania Jezusa, spotkania z Nim w wierze i serdecznej
miłości. Ludzie sami, o własnych słabych siłach, nie są często w
stanie zapełnić pustki, bo zawodzą się wzajemnie. Prawdziwie dobrą
nowiną o miłości Boga i człowieka można i trzeba wypełnić pustkę
serca, także naszych młodych, zagubionych i poranionych duchowo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu