Gospodarz Jan Długosz
Chotel Czerwony to stara piastowska wieś, leżąca nad małą rzeczką Maskalisą. U zarania dziejów prawdopodobnie wchodziła w skład Państwa Wiślan wraz z pobliską Wiślicą. Pierwszy, drewniany kościół wybudowany
został prawdopodobnie już w połowie XII w. Według znanego polskiego dziejopisarza Jana Długosza, parafia ta należy do najstarszych w Polsce i jest „matką wielu innych parafii”, które z czasem
zostały z niej wydzielone. Wystarczy tu wspomnieć o parafiach: Dobrowoda, Baranów czy Radzanów.
Wspomniany Jan Długosz, który był kustoszem wiślickim, miał w Chotlu Czerwonym znaczny folwark z ogrodem. Wszystko wskazuje na to, że był dobrym gospodarzem, założył tu sadzawkę rybną z kanałem doprowadzającym
do niej świeżą wodę z Maskalisy. Proboszczem parafii za jego czasów był wymieniany w kronikach Jan z Bejsc.
Długosz nie dbał jedynie o pomnażanie swojego majątku. To dzięki jego fundacji w miejsce drewnianego stanął w latach 1440-50 piękny gotycki kościół. Poprzednia świątynia zniszczała, bowiem miała przeszło
300 lat.
Córka kolegiaty wiślickiej
Jak twierdzą znawcy architektury - ale w tym przypadku nie trzeba być znawcą, wystarczy dobrze się przyjrzeć - kościół w Chotlu jest miniaturą kolegiaty wiślickiej. Okoliczni mieszkańcy uważają,
iż kolegiata wiślicka to „matka”, a kościół w Chotlu to „córka” i chyba się nie mylą.
Co ciekawe, zawieruchy wojenne, które co jakiś czas przetaczały się przez ten teren, ominęły mały kościółek. Przetrwał on do naszych czasów w stanie prawie nienaruszonym i do dziś zachwyca swoim pięknem.
Oczywiście, lata dały znać o sobie, więc przez cały czas istnienia świątyni były czynione remonty. Poważny remont, o którym wspominają kroniki, miał miejsce w 1645 r., kolejnym był ten z drugiej
połowy XIX w., a w ostatnim czasie, tuż po wojnie, w 1947 r. kościółek został gruntownie odnowiony.
Kształt świątyni oraz jej wystrój zachował się w stanie praktycznie nienaruszonym, więc można tu podziwiać zabytki, które nieczęsto mamy okazję oglądać. Już samo wejście z tablicą erekcyjną zachwyca
i zastanawia. Napis wokół tablicy głosi: „Kościół ten zbudowany ku czci Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny z łaski świętych Stefana króla i Hieronima, Roku Pańskiego 1450”. W przedsionku
kościoła, a także w jego wnętrzu, w spojeniu sklepienia, widnieją herby fundatora Jana Długosza oraz Zbigniewa Oleśnickiego, a także herb Jagiellonów. Wchodząc do świątyni, przenosimy się jakby w czasie
i jesteśmy w stanie uwierzyć, że za chwilę zobaczymy dawnego właściciela tych dóbr i fundatora - Jana Długosza. Niezwykłość tego miejsca jest powszechnie znana, stąd liczne wycieczki turystów, którzy
często odwiedzają mały czerwony kościołek.
Ciekawych pamiątek z lat odległych jest w świątyni dużo, jednak wspomnieć należy o niezwykłym krucyfiksie, który w przeszłości znajdował się w przykościelnym Ogrójcu. Dziś, przeniesiony do kościoła,
przypomina o Męce Chrystusa. Krzyż mierzy przeszło 2 m, a postać Jezusa została przedstawiona na nim tak sugestywnie, że zdaje się być fotograficznym zapisem Męki.
Godni naśladowcy Długosza
Chotel Czerwony miał szczęście do właścicieli i zarządców nie tylko w czasach odległych. Dziś także mieszkają tu dobrzy gospodarze, którzy dbają o kościół i jego najbliższe otoczenie.
W 1993 r. proboszczem parafii zostaje ks. Stefan Łasoń. Jak twierdzi, dzięki współpracy z parafianami, udało się wspólnie zrobić dużo dla tego niezwykłego kościoła. Mieszkańcy parafii wiedzą,
jaki skarb posiadają, więc chętnie służą pomocą. Są dumni, iż mają taką świątynię, ale dumni są także z takiego gospodarza, który ciągle coś remontuje, naprawia, odnawia, a świątynia z każdym rokiem pięknieje.
Pracy było wiele - przyznaje Ksiądz Proboszcz. - Dużym wysiłkiem dla całej parafii była wymiana pokrycia dachu, czyli zastąpienie starej zniszczonej dachówki nową, oczywiście czerwoną. Wzmocnione
zostały sklepienia świątyni, kościół zyskał nową elewację.
Zmieniło się także otoczenie zabytkowej budowli - posadzone zostały nowe drzewa, wybudowano z dwóch stron schody i chodniki, parking dla samochodów. Na cmentarz prowadzi nowa wyremontowana droga,
plebania została gruntownie odnowiona. Jednak Ksiądz Proboszcz oraz parafianie nie poprzestają na tym. Przeciwnie, wszystko to dopinguje ich, by podejmować kolejne prace. Do dawnego blasku przywracany
jest ołtarz główny, a niebawem odnawiane będą tynki wewnętrzne w kościele.
Ks. Łasoń nie boi się kolejnych inwestycji, bo na swoich parafian może zawsze liczyć. Zdaje sobie sprawę, „że czasy są ciężkie”, ale parafianie pomagają, jak tylko mogą. Przykłady? Ot,
pierwszy z brzegu. Dyrektor szkoły w Chotlu Czerwonym, Szczepan Skuła, wysłał do Warszawy projekt z propozycją zagospodarowania terenu wokół kościoła, z uwzględnieniem starej piwnicy, która znajduje się
pod świątynią. Projekt się spodobał i na ten cel zostanie przekazane kilka tys. zł. Już niebawem turyści odwiedzający to niezwykłe miejsce będą mogli odpocząć w odnowionej piwnicy, zwanej także „kuchnią
proboszcza” i być może pooglądać ekspozycję. To dowód, że dzięki dobrej współpracy z parafianami można wiele dobrego dla całej wspólnoty zrobić.
Mieszkańcy parafii pomagają Księdzu Proboszczowi nie tylko materialnie. Dzięki ich modlitwie i dobremu słowu łatwiej pokonywać trudności, których nigdy nie brakuje. Zawsze znajdzie się ktoś chętny
do pomocy. Przygotowaniem dzieci do Pierwszej Komunii św. i opieką nad nimi zajmuje się Janina Prasałek. Zawsze można też liczyć na ministrantów oraz na scholę, dzięki której zyskuje oprawa liturgiczna
Mszy św.
Również miejscowe władze nie zapominają o parafii - niebawem ma być naprawiona droga prowadząca do kościoła.
Ksiądz Proboszcz patrzy więc z optymizmem na nadchodzące dni, wiedząc, że prawdziwą wspólnotę tworzą ludzie wyznający te same wartości, i że pomagając sobie nawzajem, sami zmieniają czasy na lepsze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu