Świat stanął na głowie! Ta refleksja przyszła mi do głowy, kiedy pewien czas temu obejrzałam w telewizji Festiwal Top Trendy w Sopocie. I chociaż od wydarzenia upłynęło kilka tygodni, nie mogę o nim w
żaden sposób zapomnieć. Nie mam na myśli jednak występujących zespołów czy wokalistów.
Tak się składa, że w tym roku na rynku muzycznym mogliśmy obserwować przynajmniej kilka „objawień muzycznych”. Przyznam, że niektórzy z nich przekonali mnie swoim ciekawym nowoczesnym
brzmieniem, głosem i dobrymi tekstami. Więc, o co chodzi? Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie konferansjerzy - bo tak nazywają się prowadzący koncert czy przedstawienie, zapowiadający występy
gwiazd. Zawód to czy zajęcie o tyle ciekawe i pociągające, bo sposób przedstawienia i zapowiedzi gwiazd zależy od ich pomysłu, dowcipu, skojarzenia, znajomości kariery poszczególnych artystów. Konferansjer,
choć sam nie może być gwiazdą, na pewno musi mieć to coś, co sprawia, że słucha się go z przyjemnością i uwagą. To niełatwa sztuka i niewielu dobrych konferansjerów znam w Polsce.
Kiedy wspominam tegoroczny Festiwal w Sopocie i analizuję ideę tego koncertu, sądzę, że miał on na celu pokazanie tego, co jest „na topie” i trendy, nie tylko w muzyce, ale też w modzie,
sposobie bycia, jakie trendy panują na temat poglądów na życie, własną kreację itd.
Program prowadził Kuba Wojewódzki oraz wokalistka pop Kaya. Niektórzy, zwłaszcza ci, znający z Polsatu program Kuba Wojewódzki, mogliby powiedzieć skandalista Kuba, Kaya na skandalistkę nie wygląda.
Widzowie oglądający koncert do bólu nasłuchali się wulgaryzmów, prymitywnych dowcipów, na które publiczność reagowała coraz bardziej otwartymi ze zdziwienia oczami, nie zabrakło obnażania torsu i eksponowania
damskiej bielizny. Może to miało szokować? (Wojewódzki czasem tłumaczył, że jego guru jest ekscentryczny reżyser Woody Alen), ale ten sposób prezentacji trendów zniechęcił mnie i zdenerwował w pół godziny.
Zachowanie konferansjerów i ich płytkie rozmowy o byle czym zwyczajnie były niesmaczne i kontrastowały z występami dobrych wokalistów czy zespołów, bo czyż „nie gryzły się” z taką prezentacją
prowadzących słowa piosenki Zapyta mnie Bóg w swym wysokim niebie… śpiewane przez zespół „Raz, dwa, trzy...”.
Coraz bardziej czułam dysonans i utwierdzałam się w przekonaniu: Nie chcę być trendy!
Pomóż w rozwoju naszego portalu