Człowiek, który nie szanuje swoich przodków, zawsze będzie wygnańcem.
(W. Budzyński)
9 lipca br. minęła 70. rocznica śmierci ks. prof. Kazimierza Waisa, który za życia opromieniony był wielką sławą, po śmierci zaś został zapomniany.
Ks. prof. Kazimierz Wais był profesorem filozofii i rektorem Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Jest autorem kilkudziesięciu dzieł i rozpraw naukowych, m.in. Kosmologii i Ontologii, która wywarła
szczególny wpływ na myśl filozoficzną Karola Wojtyły. Młody Wojtyła tak wspomina studiowanie tego dzieła: „Mogę powiedzieć, że w swoim życiu miałem takie dwa olśnienia filozoficzne. Jedno to tomizm
a drugi to Scheler. A więc najpierw był Wais. Zaczęło się to tak, że ks. Kłósek dał mi Waisa i kazał z niego zdać egzamin. Ale ja nie mogłem sobie z nim poradzić. I nieraz dosłownie płakałem nad tą książką.
Dopiero po dwóch miesiącach, a więc w grudniu i styczniu zacząłem coś rozumieć. W końcu otworzył mi się cały świat. Znalazłem za jego pomocą pytania, które gdzieś we mnie tkwiły, ale jeszcze nie bardzo
uświadomione. Ukazał mi się nowy sposób podchodzenia do rzeczywistości”.
Ks. Wais urodził się w 1865 r. w Klimkówce, wsi położonej między Rymanowem Zdrojem i Iwoniczem Zdrojem, jako syn rolnika i cieśli Floriana Waisa i Marii Bigos. Gimnazjum ukończył w Jaśle, a studia
teologiczne w Seminarium Duchownym w Przemyślu podjął w latach 1885-89. Wyświęcony na kapłana 21 lipca 1889 r., pracował jako wikariusz w Gorlicach, Łańcucie i Przemyślu. Później wyjechał na studia
filozoficzne, najpierw do Innsbrucka, a potem do Rzymu na Uniwersytet Gregoriański, gdzie w 1894 r. uzyskał doktorat z filozofii. W tym też roku wyjechał do Louven, by zapoznać się głębiej z filozofią
neoscholastyczną pod kierunkiem Desire Merciera. Od 1 października 1895 r. wykładał filozofię w Seminarium Duchownym w Przemyślu. Pełnił też obowiązki prefekta. W 1897 r. został formalnie mianowany
profesorem filozofii chrześcijańskiej. W 1908 r. proponowano mu kanonię w kapitule przemyskiej, ale wybrał katedrę filozofii na Wydziale Teologicznym we Lwowie. Od marca 1909 r. wykładał tam
filozofię i teologię fundamentalną. W roku akademickim 1917/18 był rektorem Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, zaś w latach 1913-19 pełnił tę funkcję w Seminarium Duchownym we Lwowie, chociaż prawnie
należał do diecezji przemyskiej, gdzie sprawował godność honorowego radcy kurii biskupiej. W latach 1923-28 pełnił obowiązki pierwszego prezesa Polskiego Towarzystwa Teologicznego, którego był współorganizatorem.
W 1923 r. Episkopat Polski zaproponował mu stanowisko rektora KUL, którego nie przyjął. W grudniu 1927 r. z powodu choroby zaprzestał wykładów, a w kwietniu 1928 r. osiadł w rodzinnej Klimkówce.
Pod koniec życia utracił wzrok i nie mógł chodzić. Zmarł 9 lipca 1934 r. w Klimkówce i tam został pochowany.
Miał godność prałata domowego Ojca Świętego. Na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie pracował 20 lat.
Ważniejsze prace ks. prof. Kazimierza Waisa to: Dziwny hipnotyzm, Przemyśl 1899, Lwów 1922; Psychologia, Warszawa 1902-03; Kosmologia, czyli filozofia przyrody, Warszawa 1907; Ontologia czyli metafizyka
ogólna, Lwów 1926; O rozwoju gatunków, Lwów 1907; Co sądzić o inteligencji zwierząt, Tarnów 1908; Początek życia, Lwów 1912; Dusza ludzka, Kraków 1915; Czy i jaki jest Bóg, Przemyśl 1912.
Po zamieszkaniu w Klimkówce pisał pamiętnik, który pozostawił w rękopisie. Oto jak wspomina ks. Wais swoje dzieciństwo i atmosferę domu rodzinnego:
„...Rodzice odznaczali się prawdziwą pobożnością. Ściany naszego domu rozbrzmiewały każdego niemal rana od śpiewanych Godzinek. Podczas długich wieczorów zimowych, zwłaszcza w niedzielę i święta
czytała głośno moja starsza siostra wobec całej rodziny i służby Żywoty Świętych ks. Skargi. Ojciec, o ile był w domu, przewodniczył w kościele śpiewom Różańca; oboje rodzice bywali nie tylko w niedziele
i święta, lecz często także w dni powszednie na Mszy św...”.
A oto fragment pamiętnika mówiący o rozstaniu ks. Waisa z Seminarium Duchownym w Przemyślu:
„... Przykro i ciężko mi było rozstać się nazajutrz z ukochanem Seminarium. Przecie tyle mu zawdzięczałem! Rzeczywiście, przez cały czas mego w nim pobytu panował tam duch jak najlepszy, duch
gorącej miłości Boga i ludzi, duch najczystszych ideałów, duch pożądanej karności. Przepisy domowe czytano wprawdzie bardzo rzadko, ale zakład ten stał mocno długą i wypróbowaną tradycją, którą słusznie
się chlubiła przemyska diecezja.
Pełni poświęcenia przełożeni dawali nam swem życiem godny naśladowania przykład, a klerycy starsi urabiali po przyjacielsku piękne charaktery młodszych kolegów. Kto nie miał prawdziwego powołania
kapłańskiego, ten nie mógł długo wytrzymać w tak dobranem środowisku, ten musiał rychło szukać zawodu poza murami Seminarium. Stąd za moich czasów nikt tam nie słyszał o nadużyciach czy wybrykach, których
trzeba by się wstydzić przed światem...”.
A oto fragment dotyczący wyboru ks. Waisa na rektora Uniwersytetu Lwowskiego:
„... Rektorem Uniwersytetu Lwowskiego na rok akademicki 1917/18 zostałem jednomyślnie wybrany dnia 16 czerwca 1917 r. Wybór ten nastąpił całkiem niespodzianie, bo zwyczajny turnus nie przypadał
wówczas na wydział teologiczny; zresztą przyszłym kandydatem teologów na rektora byłby zapewne starszy ode mnie ks. Narajewski. Widząc zaufanie kolegów z wszystkich wydziałów, przyjąłem ciężki obowiązek
gospodarza Almae Matris...”.
Kiedy był już ciężko chory i bardzo cierpiał, tak napisał w swoim pamiętniku:
„... W rzeczy samej dopiero religia chrześcijańska rozjaśniła w pewnej mierze głęboką tajemnicę cierpienia ludzkiego i istnienia w ogóle zła na świecie, tajemnicę, nad którą na próżno suszyli
sobie głowę filozofowie wszech czasów do pewnego stopnia, skąd się wzięło cierpienie i jakie jest jego przeznaczenie w planach Opatrzności. Objawienie mnie poucza, że cierpienie przyszło na ziemię przez
grzech pierworodny (poświadczony zresztą najdawniejszemi podaniami ludów), że mam cierpieć za grzechy całej upadłej ludzkości i własne, że mam cierpieć na wzór Chrystusa, który lubo był samą świętością,
przyjął na siebie winy świata dla jego zbawienia, że mam cierpieniem swoim - jak powiada głęboko Apostoł narodów - wypełnić na sobie to, czego nie dostaje utrapieniom Chrystusowym, że mam
cierpieć z wiarą, nadzieją i miłością w przekonaniu, iż Bóg mi krzywdy nie zrobi, iż za to, co cierpię, zasługuję sobie obfitą nagrodę w niebiosiech...”.
Pamięć o ks. prof. Kazimierzu Waisie w Klimkówce - jego rodzinnej wiosce - jest ciągle żywa. W kościele parafialnym znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona Jego zasługom. Jedna z nowych
ulic biegnąca w pobliżu Jego domu otrzymała Jego imię.
Grób Księdza Profesora znajduje się na cmentarzu parafialnym w Klimkówce. Zdobią go zawsze świeże kwiaty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu