Piszę w sprawie, z którą zetknąłem się, jeżdżąc po pięknej ziemi choszczeńskiej w woj. zachodniopomorskim. Problem dotyczy dalszego kształcenia dzieci i młodzieży wiejskiej, często kończącej edukację
na poziomie szkoły podstawowej czy obecnie gimnazjum. Nie chce go rozwiązać, czy choćby pomóc w rozwiązaniu żadna instytucja samorządowa czy oświatowa.
Upadek PGR-ów „wyrzucił” ludzi na bruk. Pozostawiając ich wraz z rodzinami, często wielodzietnymi, bez środków do życia. Ich byt obniżył się do granic egzystencji (wielu z nich dotyka
głód i nędza). Zabrakło pracy, środków do życia, zabrakło także na kształcenie dzieci. Niewielkie środki pomocowe otrzymywane z gminy to wszystko za mało, by posyłać dzieci do kolejnych szkół. Jakże często
dzieci zdolne, zamykane są w „klatce niemożliwości”. To ogromny ból przede wszystkim dla rodziców, ale nie tylko...
Taki oto problem poznałem, kiedy w kwietniu br. odwiedzałem sołtysów, rolników i wsie w powiecie choszczeńskim. Będąc we wsi Nętkowo, trafiłem do Ośrodka Wspierania Rodziny, w którym pracowała pani
sołtys Marzena Krakowiak. Sprawa, z którą przyszedłem do Pani Sołtys, nie zajęła mi dużo czasu. Poruszyło mnie natomiast co innego. Otóż na ścianie niewielkiej salki OWR ujrzałem obraz - może trudno
nawet nazwać go obrazem - naszkicowany był ołówkiem, a przedstawiał postać św. Franciszka siedzącego na kamieniu w otoczeniu różnych zwierząt. Uderzył mnie motyw i wykonanie tego obrazu (wyrazista
postać św. Franciszka oraz zwierzęta przestawione w sposób niezwykle naturalny). Ten malunek o wymiarach 40x50 cm szerokości i 2 m wysokości zwrócił moją uwagę i kazał mi zadać pytanie, kto go namalował.
Pani Sołtys, młoda i wrażliwa osoba na los dzieci ze wsi popegeerowskiej, opowiedziała historię obrazu i jego wykonawcy. Przy okazji poruszyła także problem dzieci, które z powodu braku pieniędzy nie
mogą się dalej kształcić.
Tym zdolnym, wrażliwym młodzieńcem, malującym obrazy o tematyce religijnej, posiadającym zdolności nieodkryte i niewyuczone w żadnej szkole (samouk), jest Marek Nagiela ze wsi Nętkowo. Ma 22 lata
i pochodzi z rodziny wielodzietnej (oprócz niego w domu jest jeszcze 6 rodzeństwa). Rodzice nie mają stałej pracy. Podobnie jak on pracują dorywczo. Nie jest to rodzina patologiczna, ale biedna. Pani
Sołtys bardzo zależy, aby chłopak nie zmarnował swych zdolności, ale rozwinął je. Marek jest także uzdolniony rzeźbiarsko. Rodziców nie stać jednak na dalsze kształcenie syna.
W ww. wsi mieszkają rodziny z problemami bytowymi, których losem nie bardzo ma się kto zająć. Jak na niewielką osadę jest tu dużo dzieci uzdolnionych. Bez podania im ręki niemożliwe stanie się rozwinięcie
talentów otrzymanych od Boga.
Zwracam się z prośbą o pomoc dla Marka, a także dla innych osób. Może znajdzie się ktoś w kraju lub za granicą, kto zechce pomóc chłopcu rozwinąć zdolności i pomoże jego rodzinie. Mimo wielkiej chęci
sam nie posiadam takich możliwości. Obiecałem jednak Pani Sołtys, że postaram się coś zrobić w tym kierunku. Wierzę, że dobry Bóg pomoże rozwiązać ten problem. Piszę do Waszej Redakcji z nadzieją, że
może dzięki wam ktoś zainteresuje się losem potrzebujących pomocy.
O szczegóły proszę pytać panią sołtys Marzenę Krakowiak, Nętkowo, powiat Choszczno, tel. (0-95) 766-09-83.
Zostańcie z Bogiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu