Wolna Ojczyzna! Wolny naród! Wolna Polska! - oto wielkie hasła, które Polacy w szczególny sposób lubią powtarzać, wyśpiewywać i rozgłaszać. Polacy wołają bardzo chętnie i bardzo głośno o wolność
od przemocy, od ucisku i zniewolenia wewnętrznego, o wolność, którą ktoś inny ogranicza lub znosi. Ktoś inny - czyli „oni”, tam na górze, „oni”, którzy źle rządzą, uciskają,
zniewalają.
Byłby to jednak błąd, gdybyśmy widzieli swoich ciemiężycieli tylko za granicą, tylko w innych ludziach, tylko w strukturach społeczno-politycznych, tylko na zewnątrz siebie, tylko poza sobą. Spójrzmy
więc prawdzie w oczy! Zobaczmy, jak Polacy sami się zniewalają, gdy poddają się swoim słabościom, pożądliwościom, wadom, grzechom! Zobaczmy, jak Polacy stoją w kolejkach po alkohol i płacą z niewielkich
przecież pensji za wódkę. Zobaczmy, jak ograniczają swoją wolność osobistą. Popatrzmy na to największe nieszczęście i największe zniewolenie Polaków - na tragedię pijaństwa i alkoholizmu. I nie
bądźmy infantylnymi osobami, które mówią: „To oni nas rozpijają! To oni są winni! To oni nas zniewalają!”. Jacy „oni”? No - władze, producenci, ekspedientki. „Oni”
wyciągają nam siłą z kieszeni ciężko zapracowany grosz; „oni” nas potem rozpijają; „oni” są winni, że moje dzieci i żona płaczą, gdy pijany wracam do domu bez pensji, gdy po pijanemu
wpadam w furię i robię w domu piekło; „oni” są odpowiedzialni za to, że alkoholizm rozbija dziesiątki tysięcy rodzin, osieraca setki tysięcy dzieci, powoduje tysiące śmiertelnych wypadków.
Dosyć już zakłamania, zrzucania winy i odpowiedzialności na innych, na warunki zewnętrzne, na decydentów, czy prominentów. Zapamiętajmy raz na zawsze słowa Stefana Kardynała Wyszyńskiego, że nikomu
żadne władze nie wlewają alkoholu siłą do gardła! Tak, niestety, Polacy sami piją, sami tracą pieniądze, sami rujnują swoje rodziny, swoje dzieci, swój dom, swoich rodziców, swoje zdrowie, swój naród,
swoją Ojczyznę!
Sytuacja jest bardzo poważna. Naszemu narodowi grozi degeneracja biologiczna, całkowita utrata suwerenności gospodarczej, politycznej, zagraża nam upadek moralny. Nie daj, Boże, by to się miało stać
z naszym narodem! Jakoś trudno nam w ogóle uznać to zagrożenie za realne. Ufamy, że instynkt samozachowawczy narodu polskiego zwycięży. Ufamy, że Kościół uratuje naród przed całkowitą klęską. Ufamy, że
rozsądek Polaków weźmie górę. Trzeba każdemu z nas włączyć się w akcję ratowania naszej Ojczyzny i narodu.
To dobrze, że tak chętnie i głośno śpiewamy Boże, coś Polskę... Ojczyznę wolną, racz nam wrócić, Panie!, ale pamiętajmy, że modlimy się w tych słowach także o Ojczyznę wolną od alkoholizmu, od dzieciobójstwa
i od wielu innych grzechów, zła i wad narodowych. Qui potest capere, capitat! - Kto tylko może zrozumieć, niech wreszcie zrozumie! Niech nie będzie wśród nas nikogo, kto pozostałby całkowicie głuchy
na wezwanie do własnego otrzeźwienia, a także do apostolatu trzeźwości wśród innych! Podejmijmy ten wysiłek z miłości do Pana Boga, do rodaków i naszej Ojczyzny, która przecież nie może zginąć w potopie
alkoholowym, ale pod przewodem Kościoła powinna być wolna, trzeźwa, solidarna i prawdziwie katolicka.
Przypomnę, że sierpień, który dziś rozpoczynamy, jest czasem modlitw o trzeźwość narodu i wezwaniem do abstynencji. Wykorzystajmy okazję i stańmy się apostołami trzeźwości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu