I choć muszę każdego dnia choć trochę umierać dla Pana, to przecież robię to po to, żeby mieć w sobie więcej Jego życia. I choć Msza święta jest uobecnieniem Krzyża to przecież nie jest pogrzebem, ale weselną ucztą, źródłem największej radości w Panu.
Dziwię się, że tak często ogłaszamy śmierć Kościoła, jakby Jego Założyciel nie był Panem życia! Może właśnie dlatego wiele naszych wspólnot umiera, bo pasterze przestali być ludźmi nadziei a stali się specjalistami od tropienia klęski. Może dlatego nasze świadectwo jest tak mało owocne, bo zamiast głoszenia Dobrej Nowiny wolimy powielać rupiecie cudzych słabości i grzechów?
Pomóż w rozwoju naszego portalu