O godz. 15.30 (22.30 czasu polskiego) Ojciec Święty opuścił dom arcybiskupów Cartageny i entuzjastycznie pozdrawiany przez wiernych udał się samochodem do bazy marynarki wojennej. Zgormadzonym podziękował za wyrazy sympatii i udzielił swgo błogosławieństwa. Tak jak to często czyni, prosił o modlitwę w swojej intencji. Tam przesiadł się do śmigłowca wojskowego, którym przewieziono go do bazy Contacar – jednego z głównych terminali morskich portu w Cartagenie – czwartego pod względem wielkości w Ameryce Łacińskiej. Z pokładu helikoptera mógł podziwiać przycumowane tam statki. Następnie z papamobilu, w którym towarzyszył mu arcybiskup Cartageny, Jorge Enrique Jiménez Carvajal pozdrowił około miliona zgormadzonych na Eucharystii wiernych. Podczas Mszy św. obecne były relikwie św. Piotra Klawera oraz zmarłej w tym mieście w 1924 roku pochodzącej ze Szwajcarii św. Marii Bernardy Bütler - założycielki Franciszkanek Misjonarek Maryi Wspomożycielki.
Reklama
W homilii Papież przypomniał, że Cartagena jest od 32 lat kolumbijską stolicą praw człowieka.. To tutaj, w sanktuarium św. Piotra Klawera „nieustannie i systematycznie trwa weryfikacja, refleksja i monitoring postępów oraz realizacji praw człowieka w Kolumbii”. Odwołując się do słów Jezusa o dobrym pasterzu, który zostawia 99 owiec, aby szukać jednej, która zaginęła, Franciszek wskazał, że „nikt nie jest tak bardzo zagubiony, by nie zasługiwać na naszą troskę, naszą bliskość i nasze przebaczenie”. - Niedostatek, grzech popełniony przez jednego, jest wyzwaniem dla nas wszystkich, ale angażuje przede wszystkim ofiarę grzechu tego brata; to ona jest wezwana do podjęcia inicjatywy, aby ten, kto uczynił coś złego, nie zagubił się - przekonywał Ojciec Święty. Przyznał, że w tych dniach usłyszał „wiele świadectw osób, które wyszły naprzeciw tych, którzy wyrządzili im zło”. Pomimo strasznych ran i nienaprawialnych strat, uczynili oni pierwszy krok. - Kolumbia bowiem od dziesięcioleci poszukuje pokoju i – jak uczy Jezus – nie wystarczało, aby dwie strony zbliżyły się do siebie i rozmawiały ze sobą. Trzeba było, żeby włączyło się znacznie więcej uczestników do tego dialogu wynagradzającego grzechy. „Jeśli cię nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego lub dwóch” – mówi nam Pan w Ewangelii - wskazał papież.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dodał, że „drogi wprowadzania pokoju, pierwszeństwa rozumu przed zemstą, delikatnej harmonii między polityką a prawem, nie mogą pomijać procesów ludzkich”. Nie wystarcza „plan ram prawnych oraz porozumień instytucjonalnych między grupami politycznymi i gospodarczymi dobrej woli”. Konieczne jest osobiste spotkanie stron. - Jezus wskazuje nam, że ta droga ponownego włączenia do wspólnoty zaczyna się od dialogu w cztery oczy. Nic nie będzie mogło zastąpić tego spotkania wynagradzającego. Żaden proces zbiorowy nie zwalnia nas od wyzwania, jakim jest spotykanie się, wyjaśnianie sobie nawzajem, przebaczanie. Głębokie rany dziejowe wymagają koniecznie instytucji, w których sprawiedliwości staje się zadość, gdzie umożliwia się ofiarom poznanie prawdy, w której szkody są odpowiednio wynagrodzone i w której podejmuje się jasne działania, aby uniknąć powtórzenia się takich zbrodni. Ale wszystko to pozostawia nas jedynie na progu wymogów chrześcijańskich. Wymaga się od nas „oddolnego” zrodzenia przemiany kulturowej: kulturze śmierci i przemocy odpowiadamy kulturą życia i spotkania - tłumaczył Franciszek. - W spotkaniach między sobą odkrywamy na nowo swoje prawa, odtwarzamy życie, aby było ponownie prawdziwie ludzkie. „Wspólny dom wszystkich ludzi musi nadal być budowany na poprawnym zrozumieniu powszechnego braterstwa i na poszanowaniu świętości każdego życia ludzkiego, każdego mężczyzny i każdej kobiety; ubogich, starszych, dzieci, chorych, nienarodzonych, bezrobotnych, opuszczonych, tych, którzy są osądzani jako możliwi do odrzucenia, ponieważ uważa się ich, za nic więcej niż liczby tej czy tamtej statystyki. Wspólny dom wszystkich ludzi musi być także budowany na zrozumieniu pewnej sakralności natury stworzonej” - przypomnial papież swe słowa wygłoszone w siedzibie ONZ w 2015 r.
Przyznał, że „możliwe jest, iż druga osoba zamyka się, odmawia zmiany, trwa w czynieniu zła”. - Nie możemy zaprzeczyć, że są osoby, które trwają w grzechach, raniących współżycie międzyludzkie i wspólnotę: „Myślę o rozdzierającym dramacie narkomanii, z której czerpie się zyski, lekceważąc prawa moralne i cywilne; o dokonującej się dewastacji zasobów naturalnych i zanieczyszczeniu środowiska; o tragedii wyzysku w pracy. Myślę o nielegalnym transferze pieniędzy, jak i o spekulacjach finansowych, które często przyjmują cechy grabieży, wyrządzając szkody całym systemom gospodarczym i społecznym, narażając na ubóstwo miliony kobiet i mężczyzn. Myślę o prostytucji, która codziennie zgarnia niewinne ofiary, szczególnie wśród ludzi młodych, okradając ich z przyszłości. Myślę o ohydzie handlu ludźmi, o przestępstwach i nadużyciach wobec nieletnich, o niewolnictwie, które nadal rozprzestrzenia swą grozę w wielu częściach świata, o często niedostrzeganej tragedii imigrantów, na których spekuluje się nikczemnie w warunkach bezprawia” - cytował Franciszek swe Orędzie na Światowy Dzień Pokoju 2014. Stwierdził, że musimy być „mocno osadzeni w zasadach sprawiedliwości, które w niczym nie umniejszają miłości”. Nie można bowiem „współżyć w pokoju, nic nie czyniąc z tym, co niszczy życie i stanowi dla niego zagrożenie”.
Reklama
- Jestem pewien, że dziś modlimy się razem o odkupienie tych, którzy pobłądzili a nie o ich zniszczenie, o sprawiedliwość a nie o zemstę, o zadośćuczynienie w prawdzie, a nie o niepamięć. Modlimy się o spełnienie hasła tej wizyty: „Uczyńmy pierwszy krok!” i aby ten pierwszy krok był we wspólnym kierunku - przekonywał Ojciec Święty.
Wyjaśnił, że „«uczynić pierwszy krok» to przede wszystkim wyjść na spotkanie innych z Chrystusem”, który „nas prosi, abyśmy zawsze stawiali krok stanowczy i pewny ku braciom, rezygnując z roszczeń do tego, aby nam wybaczano bez naszego wybaczenia, abyśmy byli kochani bez kochania innych”.
Wskazał, że „jeśli Kolumbia pragnie pokoju stabilnego i trwałego”, to „jest wezwana do pilnego uczynienia kroku” w kierunku „dobra wspólnego, równości, sprawiedliwości, poszanowania natury ludzkiej i jej wymogów”. - Dopiero, gdy pomożemy rozplątać węzły przemocy, powstrzymamy złożoną plątaninę waśni. Jesteśmy wezwani do uczynienia kroku ku spotkaniu z braćmi, mając odwagę takiej korekty, która nie chce wykluczać, ale pragnie integrować - mówił papież i zapewnił, że Bóg „nie pozostawi bezpłodnym tak wielkiego wysiłku”. W modlitwie wiernych proszono za papieża Franciszka, biskupów i za cały Kościół aby nigdy nie wygasło niestrudzone pragnienie pracowania dla ludzi, ich praw i ich godności dzieci Bożych. Następnie proszono za duchowieństwo, aby działali na rzecz najuboższych i zepchniętych poza społeczeństwo, aby byli zawsze świadkami Ewangelii. W kolejnej intencji modlono się za Kolumbię i odpowiedzialnych za jej losy o budowanie państwa pomyślności, miłości i pojednania. W czwartej intencji proszono za rodziny, młodych, chorych, więźniów i wszystkich cierpiących, aby w Bogu znaleźli pocieszenie. Ostatnią intencję wzniesiono za uczestników dzisiejszej Eucharystii, aby papieska wizyta przyczyniła się do krzewienia w Kolumbii przebaczenia, sprawiedliwości i pokoju. Przed błogosławieństwem głos zabrał arcybiskup Cartageny, Jorge Enrique Jiménez Carvajal. Podkreślił, że tamtejszy Kościół żyje nadzieją. Podziękował za słowa papieża. Zaznaczył, że wielu z młodych doświadcza życia w małych wspólnotach. Podkreślił rolę laikatu w życiu tamtejszego Kościoła. Wskazał, na wyzwania jakimi jest korupcja głęboko niszcząca więzi społeczne i konieczność budowania sprawiedliwych relacji społecznych. Podziękował Ojcu Świętemu za wizytę i zapewnił o modlitwie tamtejszego Kościoła za Biskupa Rzymu. Abp Jiménez wymienił też szereg osób, które wniosły znaczący wkład w organizację i umożliwienie papieskiej wizyty. Ojciec Święty przekazał jemu kielich, w darze dla tamtejszej archidiecezji. Na zakończenie Eucharystii papież podziękował wszystkim, którzy umożliwili jego wizytę w Kolumbii. „Były to intensywne i piękne dni, podczas których mogłem spotkać wiele osób oraz poznać wiele rzeczy, które poruszyły me serce. Zaznałem wiele dobrego” – powiedział Franciszek. W swoim ostatnim słowie na kolumbijskiej ziemi Ojciec Święty zachęcił, by nie ograniczano się do uczynienia pierwszego kroku, ale aby wychodzono na spotkanie bliźniego. „Kolumbio, twój brat potrzebuje ciebie, idź mu na spotkanie, niosąc uścisk pokoju, wolna od wszelkiej przemocy jako «niewolnicy pokoju na zawsze» - powiedział papież.
Po zakończeniu Mszy św. Ojciec Święty i towarzyszące mu osoby zostali przewiezieni śmigłowcami z terminalu morskiego Contecar do portu lotniczego Rafaela Nuñeza, gdzie nastąpi krótka uroczystość pożegnalna.