Reklama

„Misje są po to, by przekazywać Chrystusa tym, którzy go nie znają”

Niedziela łódzka 36/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Wacławem Nosalem, salezjaninem przebywającym od 12 lat na misji w Japonii, rozmawia Aleksandra Łuczak

Ks. Wacław Nosal - urodził się w 1962 r. w Zabrzu na Śląsku. Po studiach górniczych i praktyce w kopalni odbył nowicjat w Czerwińsku. Później przez dwa lata studiował filozofię w Kutnie Woźniakowie. Praktykę duszpasterską odbył w Suwałkach. Przez kolejne 4 lata studiował teologię w Lądzie nad Wartą. W 1991 r. po święceniach otrzymał skierowanie na misje. 2 lipca 1992 r. wyruszył do Japonii. Kolejne 3 lata spędzone w Tokio poświęcił na naukę języka japońskiego. Później pracował jako wychowawca aspirantów w seminarium salezjańskim, a następne 7 lat jako prefekt w parafii pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Od roku mieszka na wyspie Kiusiu w miejscowości Nakatsu, gdzie jest proboszczem dwóch parafii św. Jana Bosko i św. Dominika Savio.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Aleksandra Łuczak: - Jak to się stało, że zaczął Ksiądz pracować w Japonii?

Reklama

Ks. Wacław Nosal: - Jest coś takiego jak powołanie misyjne. Dotyczy ono sfery ducha, wiary, jest to po ludzku niewytłumaczalne. Jeżeli ktoś decyduje się na kapłaństwo czy życie zakonne to tego wyboru nie można wytłumaczy do końca. To Boża tajemnica. Tak samo jest z powołaniem misyjnym. Tkwi ono w człowieku, a po pewnym czasie rodzi się.
Ja odczułem to powołanie już w nowicjacie. Postanowiłem wtedy wyjechać do pracy misyjnej, choć nie wiedziałem jeszcze dokładnie dokąd. Dopiero po paru latach, kiedy byłem na asystencji w Suwałkach, poprosiłem księdza misjonarza, który był w Japonii o konkretne wskazania, co robić, by móc tam wyjechać. Postanowiłem wtedy, że wyjadę do Japonii nie jako kleryk, ale już jako kapłan. Gdy zbliżał się czas święceń, po diakonacie napisałem podanie do naszych przełożonych z prośbą o wyjazd do Japonii. Niestety pierwsza odpowiedź była negatywna. Zgodzono się na mój wyjazd dopiero za drugim razem.
Zaraz po święceniach dostałem list posłuszeństwa z pozwoleniem na wyjazd na misje. Rok czasu trwało oczekiwanie na wizę. Nie było wtedy tak łatwo wyjechać w tamte strony. Nie straciłem jednak tego czasu. Przeznaczyłem go na naukę języka angielskiego. Trzy miesiące spędziłem w Londynie. Po powrocie na początku lipca, a dokładnie 2 lipca 1992 r. wyjechałem do Japonii. Mija już 12 lat jak jestem w Kraju Kwitnącej Wiśni.

- Jakie były pierwsze wrażenia Księdza po wylądowaniu na drugiej półkuli?

- Ciekawa rzecz. Kiedyś miałem sen. Jeszcze jako chłopiec, zanim zostałem klerykiem przyśniło mi się, że jestem w Japonii. Było to dziwne i zarazem interesujące przeżycie. Śniło mi się wtedy, że chodzę po jakimś dużym mieście, bardzo zatłoczonym. Jak się później okazało łudząco podobnym do Tokio. Co prawda owy sen nie zadecydował i nie był przyczyną wyjazdu do Japonii, gdyż przypomniałem sobie o nim dopiero wtedy, jak się tam znalazłem.

- Jakie były początki pobytu w Japonii i jak wyglądała dalsza praca na misji?

Reklama

- Początki były bardzo trudne. W moim odczuciu był to dla mnie czyściec, ponieważ znalazłem się we wspólnocie zupełnie nowej i obcej. Dodatkowo pojawiła się bariera językowa. Japończycy znają angielski, ale porozumiewanie się z nimi w ich ojczystym języku jest prostsze, bardziej zrozumiałe i niewymuszone. Dlatego obiecałem sobie, że jak najszybciej nauczę się języka japońskiego. Uczęszczałem do szkoły dziennej, gdzie przez 2 lata uczyłem się podstaw gramatyki. Przez ostatni rok „szlifowałem” język biorąc udział w zajęciach z teologii jako wolny słuchacz na Uniwersytecie w Tokio. Była to ciężka praca. Codziennie musiałem dojeżdżać na zajęcia pociągiem, spędzając półtorej godziny w niesamowitym tłoku. Jednak na zakończenie przyszła radość i satysfakcja z nauczenia się języka. Już po roku czasu głosiłem kazania, na początku łamaną japońszczyzną, a po 2 latach mówiłem swobodnie. Oczywiście po uprzednim przygotowaniu i sprawdzeniu tekstu przez księdza Japończyka.
Później rok czasu byłem opiekunem aspirantów, czyli kandydatów do życia kapłańskiego.
Moja pierwsza praca duszpasterska zaczęła się w naszej parafii salezjańskiej przy seminarium. Tam przygotowywałem kazania w języku japońskim, zajmowałem się ministrantami i miałem okazję przygotowywać osoby dorosłe do sakramentu chrztu.
Później przez 7 lat pracowałem jako wikary w parafii pw. Matki Bożej Wspomożycielki w Tokio, a obecnie od roku jestem proboszczem dwóch parafii na wyspie Kiusiu, w miejscowości Nakatsu, które razem liczą ok. 300 wiernych.

- Jak przedstawia się struktura parafii, w której Ksiądz pracuje i jak wygląda życie religijne jej mieszkańców?

- Mimo, że pracowałem w dwóch kościołach - jeden liczył ok. 2 tys. wiernych, a drugi zaledwie 300 - struktura parafii jest podobna. Dniem najbardziej wypełnionym pracą jest niedziela. Rano, po nabożeństwie, odbywają się spotkania w grupach, które skupiają np. młode matki, matki z dziećmi, mężczyzn starszych i młodszych, dzieci. Są też koła modlitewne różańca św., grupa biblijna. Japończycy bardzo chętnie uczęszczają na te spotkania, gdyż mają wewnętrzną potrzebę przynależenia do jakiejś grupy. W tygodniu tradycyjnie odbywa się katechizacja poranna i wieczorna. Są też organizowane spotkania dla osób ochrzczonych i tych, którzy dopiero przygotowują się do tego sakramentu.

- Największe trudności, które pojawiają się, po wyjeździe tak daleko?

Reklama

- Różne trudności się pojawiają. Najtrudniej mi było zaakceptować odmienną kulturę, obyczaje, zupełnie inną mentalność oraz zamkniętą naturę Japończyków. Brakuje im spontaniczności. Ciężko było mi się przystosować do tego, że oni każdą decyzję, nawet bardzo błahą muszą wiele razy przedyskutować, przemyśleć. Oczywiście ma to dobre strony, ale aż w takim stopniu analiza jest dla mnie nie do pojęcia. Potrafią debatować nad jednym problemem cały dzień, kiedy decyzję można by było podjąć w parę minut.
Łatwo było mi natomiast przystosować do kuchni japońskiej. Szybko ją zaakceptowałem i polubiłem. Japończycy często mnie pytają, czy nie tęsknię za polską kuchnią. Odpowiadam, że japońskie jedzenie smakuje mi, gdyż dania japońskie są lekkostrawne i zdrowe.

- Jakie postawy Japończyków mogłyby być wzorem dla nas Polaków?

- Ludzie tam są niezwykle kulturalni, uprzejmi i przyjacielsko nastawieni. Nigdy się nie spotkałem, by ktoś podniósł głos czy zdenerwował się na drugą osobę. Zawsze spotykam się z wielką życzliwością i osobistą kulturą Japończyków - nawet w urzędach.

- Jacy są katolicy w Japonii? Czy bardzo się od nas różnią?

- Oni inaczej pojmują wiarę. Nie przeżywają jej tak bardzo duchowo i emocjonalnie jak Polacy. To wynika na pewno z ich kultury. Oni traktują wiarę jako dodatkowe zajęcie. Pójście do kościoła to dla nich wypełnienie obowiązku. Dobrze odnajdują się w grupach, przynależą do nich. Polacy podchodzą do wiary bardziej indywidualnie, a Japończycy identyfikują się z grupą.

- Jakie ma Ksiądz plany na przyszłość? Co jeszcze chciałby Ksiądz zrealizować w parafii?

- Po tylu latach nauki trudno byłoby zmieniać swoją drogę życia. Pan Bóg ma swoje plany, a ja jestem na nie otwarty. Chciałbym jednak pozostać w Japonii tak długo, na ile będę czuł się potrzebny tym ludziom.
Najbliższym celem jest ożywienie parafii, by ci, którzy są w niej, byli jak apostołowie przyprowadzający innych do kościoła. Chciałbym w tych 300 parafianach rozpalić ogień wiary, by wierni świadczyli o swojej wierze i mówili o niej.

- Bardzo dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Koronka na ulicach miast świata – modlitwa, która zmienia rzeczywistość

2025-09-26 21:02

Bożena Sztajner/Niedziela

Od 2008 roku na skrzyżowaniach miast i ulic na świecie rozbrzmiewa Koronka do Miłosierdzia Bożego. Podobnie będzie w najbliższą niedzielę 28 września o 15:00, gdy wierni znów staną razem w rocznicę beatyfikacji ks. Michała Sopoćki, aby modlić się o pokój i miłosierdzie dla świata. „Co roku udaje się nam gromadzić sporą rzeszę wiernych na całym świecie” – powiedział Radiu Watykańskiemu-Vatican News Tomasz Talaga, współorganizator akcji „Koronka na ulicach miast świata”.

Więcej ...

„A wy za kogo Mnie uważacie?”

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 9, 18-22

Więcej ...

NASZA INFORMACJA: Leon XIV został zaproszony na Jasną Górę! Abp Wacław Depo u Ojca Świętego

2025-09-27 12:00

Vatican Media

Abp Wacław Depo został przyjęty przez papieża Leona XIV na audiencji w sobotę 27 września 2025.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Wiara

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Koronka na ulicach miast świata – modlitwa, która...

Wiara

Koronka na ulicach miast świata – modlitwa, która...

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Sejm za dalszymi pracami nad obywatelskim projektem ustawy...

Wiadomości

Sejm za dalszymi pracami nad obywatelskim projektem ustawy...

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

Kościół

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

Nowenna do św. Ojca Pio

Wiara

Nowenna do św. Ojca Pio

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Kościół

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Wiadomości

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką