- To była inicjatywa świeckich, którą bez wahania zaakceptowałem, bo widzę dużą potrzebę modlitwy i wsparcia osób, cierpiących na depresję - mówi w rozmowie z KAI ks. Marcin Jurak MIC, proboszcz parafii. Dzięki spowiedziom w konfesjonale i rozmowom z parafianami zorientował się, że jest to narastający problem i że wspólnota parafialna może próbować temu zaradzić. Tym bardziej, że chorzy często wstydzą się mówić o chorobie, spotykają się też z niezrozumieniem ze strony najbliższych i dalszego otoczenia. - To choroba wielowymiarowa i choć rozróżnia się dwa podstawowe typy depresji - endogenną, czyli uwarunkowaną zaburzeniami fizjologicznymi i egzogenną, która jest efektem trudnych wydarzeń życiowych, jest jej tyle rodzajów, ile przejawów choroby - mówi KAI dr. Dorota Kamela, kierownik Poradni Zdrowia Psychicznego przy ul. Płockiej i członkini Rady Parafialnej.
Objawem jest obniżenie nastroju, drażliwość, problemy z koncentracją, codziennym funkcjonowaniem, anhedonia, czyli niezdolność przeżywania radości, odbieranie wydarzeń wyłącznie w czarnych barwach, myśli samobójcze. Najgorszą radą, jakiej bliscy mogą wówczas udzielić, to "Weź się w garść". Ale prawdziwym dzwonkiem alarmowym jest zaniedbanie się chorego, niezdolność pójścia do pracy, zamykanie się w sobie, pytanie, czy jego życia ma sens. Taka osoba potrzebuje konkretnej pomocy - podkreśla dr Kamela.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Mecenas Anna Konarska, inicjatorka modlitwy, wyjaśnia, że przy różnych sprawach, które prowadzi jako adwokat, ma kontakt albo z osobami dotkniętymi depresją i chorobami psychicznymi, albo z ich rodzinami. - To ludzie z "przyklejonym" uśmiechem, których choroba nie rzuca się w oczy podczas powierzchownych kontaktów, ale przy głębszym kontakcie okazuje się, jak bardzo cierpią, samotnie, często niezrozumiane przez najbliższych. Ta choroba jest też ukrywana przez rodzinę, gdyż uważana jest za wstydliwą - dodaje mecenas Konarska. - Boimy się takich osób, mało mówi się o nich. - Dlatego, jej zdaniem, ważne jest, aby na nabożeństwo przychodzili zarówno zdrowi, jak i chorzy i żeby połączyła ich wspólna modlitwa.
Prawniczka zastanawiała się, jak można tym osobom pomóc, więc zaczęła szukać w internecie informacji o wspólnotach, które pełnią taką posługę. Stwierdziła, że działa Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskim, które pomaga wielu chorym, ale wspólnot wspierających w parafiach jest niewiele. Stąd pomysł inicjatywy w parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski w Warszawie. Ksiądz proboszcz, do którego się zwróciła, zaaprobował bez zastrzeżeń jej pomysł. - Po ogłoszeniu na stronach parafii o planowanej modlitwie, dostałem bardzo wiele maili, dużo osób rozmawiało ze mną bezpośrednio. Dla mnie było to dodatkowe potwierdzenie, że inicjatywa jest potrzebna - mówi ks. Jurak. Marianin liczy na to, że dzięki modlitwie wyłoni się grupa wsparcia dla chorych, że dzięki niej nie będą czuć się samotni i porzuceni.
Reklama
Dr Kamela, podsumowując własne doświadczenie zawodowe, dostrzega wzrost liczby cierpiących na depresję. Pacjenci są w różnym wieku, bardzo wielu jest młodych. Z trudem wytrzymują presję zawodową (zdarza się, że zapadają na depresję po otrzymaniu wyższego, kierowniczego stanowiska, wówczas boją się, że nie podołają obowiązkom). Są przemęczeni, pracują nieraz po kilkanaście godzin na dobę, nie potrafią odpoczywać. Kobiety żyją pod szczególną presją, bo czują, że muszą był idealne w łączeniu ról pracownika i matki. Ponadto słabną więzi społeczne, młodzi, przybywający do wielkich miast za pracą są daleko od rodzin, a relacje sąsiedzkie są słabe lub ich nie ma.
Dlatego dr Kamela z aprobatą mówi o inicjatywie w parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski. Grupa wsparcia może bardzo wspomóc chorym i ich rodzinom, modlitwa ma wielką wartość. Tym bardziej, że grupy terapeutyczne przy poradniach są rzadkością. - Modlitwa, obecność, bliskość, wymiana doświadczeń są bardzo cenne, łagodzą cierpienie. W takich grupach nawiązują się przyjaźnie, powstają więzi, a to szansa dla cierpiących na depresję - mówi psychiatra. ***
Raporty Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wskazują, że na depresję cierpi ok. 300 mln osób. Jest to choroba, plasująca się na czwartym miejscu pod względem liczebności występowania. Liczba ta stale wzrasta, na co wskazują pomiary z 2005 i 2015 r. W ciągu dekady odnotowano wzrost o 18 proc. Według prognoz WHO, w 2020 roku depresja zajmie drugie miejsce, tuż za chorobami układu krążenia. Znamienne, że jest to choroba, na którą w zdecydowanej większości, bo aż 80 proc., zapadają kobiety.
W Polsce, wg badań EZOP na depresję cierpi ok. 770 tys. osób. Statystyki z 2010 podają, że choroba ta staje się udziałem 1,2 mln osób, przy czym tylko 60 proc. zwraca się po pomoc do specjalistów.