Kilka dni temu w jednym z ogólnopolskich dzienników przeczytałem, że policja w Warszawie będzie nakładać mandaty za używanie wulgarnych słów. To smutne, że trzeba aż takiej formy egzekwowania kultury
słowa. Myślę, że sposób ten prawdopodobnie stanie się praktyką w całej Polsce. Skoro nie przemawiają inne argumenty, być może ten okaże się skuteczny.
Przy okazji warto jednak zastanowić się nad przyczynami tego zjawiska. Trudno przecież obwiniać tylko rodzinę, która w wielu przypadkach przestała wychowywać i uczyć kultury. Rodzice pochłonięci walką
o chleb zapominają, że to do nich należy uczyć dzieci poprawnego zachowania w domu, szkole, kościele i na ulicy. Ale z czystą polszczyzną to chyba i oni mają problemy. Bo przecież takiego języka młodzież
w pierwszym rzędzie uczy się od swoich rodziców zapominających, że o kulturze człowieka świadczy nie styl ubrania, samochód czy miejsce zamieszkania albo grubość portfela. To wszystko można nabyć, kulturę
trzeba po prostu mieć - i kulturalnym należy być. Przystoi to człowiekowi.
Nie wychowuje też szkoła, która w wielu przypadkach stała się jedynie miejscem zdobywania pewnego zasobu wiadomości. Gdzie czasy, w których szkoła była miejscem kształtowania osobowości młodego człowieka,
jego kultury intelektualnej i zachowania?
Znając przyczyny zjawiska i fakt, że wulgarni w słowie są dorośli i młodzież, nie wolno popadać w fatalizm i bezradność. Trzeba natomiast wskazać to, co pozwoli leczyć tę patologię, a przede wszystkim
jej przyczyny. Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, potrzeba wrażliwości i troski o kulturę języka i zachowania ludzi. Nie można brnąć dalej w rozpoczęty po wojnie proces pauperyzowania społeczeństwa.
W III Rzeczypospolitej warto pomyśleć nad przyszłością Ojczyzny.
Moim zdaniem, należy zacząć mówić o potrzebie kultury osobistej. Świadczy o niej przede wszystkim wypowiadane słowo. Im więcej w nim niezrozumiałego bełkotu, wulgaryzmu, dziwnych określeń i porównań,
tym większy musi być wysiłek wychowawców i nauczycieli. Skoro w wielu rodzinach nie rozmawia się na ten temat, to może mówmy w sali szkolnej. Życzliwa rozmowa z dziećmi i młodzieżą może przynieść skutek.
Powinni to również czynić katecheci, którzy w środowisku szkolnym mają ważną rolę do spełnienia. W szkole, gdzie uczę, zauważyłem, że katecheta często przebywa razem z młodzieżą w czasie przerwy międzylekcyjnej.
To niepowtarzalna okazja, aby młodzi, przez przykład nauczyciela, uczyli się poprawnego zachowania i kultury słowa.
Jako nauczyciel jestem przekonany, że najbardziej skuteczną metodą kształtowania osobowości i kultury każdego to nie tyle słowa, co czytelna postawa i codzienne świadectwo wymagania od siebie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu