Biblia, księga o największej liczbie nakładów na świecie. Wydawać by się mogło, że już nic nowego powiedzieć się nie da, zwłaszcza jeśli chodzi o wydania skierowane do dzieci. A jednak „Biblia dla
dzieci” wyd. Jedność przykuwa uwagę. Wyważony kształt, twarda okładka, zszywane strony, kolorystyka. A pierwsze wrażenie oddaje w pełni to, co jest zawartością. Spis treści na początku, na końcu
zaś wszystko, co posiadać powinna Biblia dla dorosłych, wymagających czytelników: mapka, indeks osób, miejsc oraz słowniczek.
Zatem autorzy poważnie potraktowali młodszego czytelnika, do którego skierowali swój pomysł. Proszę choćby zwrócić uwagę na pierwszą (stworzenie świata) i ostatnią (nowe niebo) ilustrację, które zamykają
historię zbawienia w klamrę.
Już pierwsza strona pokazuje, jak bardzo może to być osobista książka: jest miejsce na wpisanie imienia. Obdarowany ma więc możliwość podkreślenia, że odtąd będzie to jego Biblia, historia zbawienia,
w którą on sam wpisuje swoje życie. Jaka to wersja Pisma Świętego? Jak mówi sam autor Murray Watts: ani ostrożna, ani sentymentalna. Nie ma w niej nic z pretensjonalności, jaką grzeszą niektóre wydania
dla dzieci. Echem przez wieki brzmią słowa z Dziejów Apostolskich: „Jakżeż mam rozumieć, skoro mi nikt nie wyjaśni?”. Ta pozycja daje pewność, że uczyniono wszystko, aby Słowo Boże było dzieciom
w sposób wyczerpujący wyjaśnione.
Historia zbawienia opowiedziana jest z widoczną pasją. Autor nazywa swoją pracę niecodzienną wyprawą i pasjonującą przygodą. Już to jest wystarczającą zachętą, aby zatrzymać się nad tekstem. Bo historia
zbawienia nie jest tu zacytowana, ale ciekawie opowiedziana; nie są to wyselekcjonowane specjalnie dla dzieci fragmenty Pisma Świętego, lecz mamy ich obszerne omówienie.
W związku z tą konwencją istnieje sporo licentia poetica, jednak nie ma tu nic, co byłoby niezgodne z prawdą i duchem Pisma Świętego. Udany przekład z języka angielskiego oparty jest na tekście Biblii
Tysiąclecia. To niezwykle pomocne narzędzie dla katechetów, rodziców, rodziców chrzestnych - wszystkich, których zadaniem jest przybliżenie dzieciom tej ważnej, ale trudnej materii. Z pewnością
będą słuchać, czytać, pytać, oglądać.
Skąd to wiem? Bo książka znalazła już kilku amatorów wśród znanych mi dzieci w różnym wieku. Zwraca uwagę od razu. Wciągnęła również dorosłych, nie wyłączając mnie osobiście. I nie jest to tylko zasługa
klarownego tekstu, ale w równym stopniu niekonwencjonalnych ilustracji. Dzięki nim łatwiej zrozumieć Słowo Boże i przeżyć je. Każde wydarzenie zbawcze ma tu swoje odzwierciedlenie w obrazku. Dzięki świetnym
ilustracjom, dzieci mogą się uczyć rysować, uwrażliwić się na oryginalną kreskę i bogactwo barw, czerpać z tego bez nabierania maniery.
Każdy z nas pamięta niepowtarzalny, rozpoznawalny charakter ilustratorów w pierwszych swoich elementarzach i baśniach. Dziś wzdycham z żalem za tym artyzmem, który uczył obcowania z prawdziwą sztuką.
A w „Biblii dla dzieci” z podobnym rozrzewnieniem, co w czasach dzieciństwa podziwiam grafikę i malarstwo, które idealnie pasuje do prezentowanego tekstu. Dbałość ilustratorki (Helen Cann)
o szczegóły, różnorodność technik, dobre proporcje postaci, znajomość codziennego życia Izraelitów, gama kolorów poprzez wszystkie możliwe odcienie korelująca z widoczną gamą ludzkich uczuć, dramatów.
Te ilustracje oddają ducha miejsc, wydarzeń. Każda strona posiada ponadto kolorowy ornamentowy margines, odnoszący się do treści omawianej historii.
Książka stanowi doskonały prezent dla dzieci, począwszy od tych, które dopiero dopytują się: „Kto to jest Bóg?” i słuchając, przeglądają obrazki, jak i tych, które mają lat kilkadziesiąt
i wracają z przyjemnością do tego, co znane, lecz nie do końca poznane. A zwłaszcza dla nastolatków, które szukając głębi Słowa Bożego, znajdą odpowiedzi na wiele pytań.
Pomóż w rozwoju naszego portalu