Modlimy się - my, ludzie wierzący, bo takie jest nasze prawo,
tradycja, potrzeba. Prawo - dlatego że my - ludzie - jesteśmy jedynymi
istotami na tej ziemi, które obdarzone rozumem i świadomością mogą
pełniej zaznaczyć swoją obecność i wyraźniej złożyć hołd Stwórcy
Wszechrzeczy nie tylko samym faktem istnienia. Tradycja - bo przyjmujemy
obyczaj naszych przodków i gen modlitwy jest zakodowany w nas od
wieków. Potrzeba - bo mamy pełną świadomość, jak kruchym stworzeniem
jesteśmy, jak całkowicie zależni w swojej egzystencji od Pana, który
nas powołał do istnienia, który nasze istnienie podtrzymuje i który,
jeśli tylko zechce, gdy taka będzie Jego wola, to istnienie ziemskie
nam zabierze, zdmuchnie jak ogarek świecy, nie zawsze do końca dopalonej.
Może to uczynić w każdej chwili, dla nas najbardziej zaskakującej
i niespodziewanej. Bo każdy dzień nowy, każda chwila tego dnia są
nam darowane - musimy tego mieć świadomość i być zawsze przygotowanymi
na wszystko. Już w Księdze Hioba czytamy: "Czyż nie do bojowania
podobny byt człowieka? (...) Czas leci jak tkackie czółenko i przemija
bez nadziei" (Hi 7, 1.6). "Szybsze me dni niźli biegacz, uciekają,
nie zaznawszy szczęścia, mkną jak łodzie z sitowia, gonią jak orzeł
ofiarę" (Hi 9, 25-26).
Ten sam ton znajdujemy w Nowym Testamencie. W Ewangelii
wg św. Łukasza Jezus mówi: "Uważajcie na siebie (...), żeby ten dzień
nie przypadł na was znienacka, jak potrzask" (Łk 21, 34-35a). Jest
to wyraźne echo apokalipsy Izajasza: "Groza i dół, i sidło na ciebie,
mieszkańcu ziemi" (Iz 24, 17). Natomiast w Ewangelii wg św. Mateusza
czytamy słowa Jezusa: "...i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop
i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego.
Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony.
Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona" (
Mt 24, 39-41). Jezus nie tłumaczy nam, dlaczego dwoje ludzi, będących
w identycznej sytuacji, spotyka inny los, stwierdza tylko ten fakt.
Te słowa Chrystusa uzmysławiają nam, że nigdy nie jesteśmy
w stanie przeniknąć zamiarów Boga, że nigdy nie potrafimy odpowiedzieć
na pytanie: dlaczego? Dlaczego ksiądz, który wyjechał na urlop, wypadł
za burtę jachtu i utonął, dlaczego ojciec, który przybył z synami
nad jezioro, utonął z jednym z nich? Dlaczego Ziemia przeżywa tyle
kataklizmów, jak trzęsienia tektoniczne, wybuchy wulkanów, tajfuny,
powodzie?
Takie pytania można mnożyć, powielać je w nieskończoność,
powtarzając od początku świata: dlaczego? Nie otrzymamy odpowiedzi,
nie znajdziemy wyjaśnienia. Można go częściowo szukać w rabunkowej
gospodarce człowieka, w tak zwanym efekcie cieplarnianym, w dziurze
ozonowej, która z pewnością wpłynęła na zmieniający się gwałtownie
klimat na Ziemi, ale jest to tylko drobny ułamek Tajemnicy, która
nas otacza. Wierzymy w Miłosierdzie i Opatrzność Boga nad światem,
ale w żaden sposób nie jesteśmy w stanie poznać, jak one się objawiają
i tłumaczą w najróżniejszych kataklizmach, które od początku gnębią
naszą planetę, rzuconą jak drobina niepojęta w nieskończoną przepaść
kosmosu.
Próbie tłumaczenia każdego kataklizmu tym, że jest to
kara Boża na grzesznych ludzi, za ich grzechy zesłana, zaprzecza
sam Pan Jezus, który w Ewangelii wg św. Łukasza stwierdza wyraźnie: "
Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża
w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy
Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam..." (Łk 13,4-5a).
Przeżywamy obecnie skutki straszliwego kataklizmu ogromnej
powodzi, która zalała całą południowo-wschodnią stronę Polski, pozbawiła
dachu nad głową setki tysięcy rodzin, zabrała cały dobytek ich życia,
zniszczyła wiele tysięcy hektarów uprawnych pól. Czy jest to kara
Boża? - jak chcą sugerować niektórzy. Zapewne, jest to dopust Boży,
ale czym spowodowany, tego nie wiemy. Nie wolno nam wyrokować apodyktycznie,
a tym samym skazywać bezapelacyjnie ludzi, takich samych jak my -
tylko mających nieszczęście mieszkać na południu lub na wschodzie
Polski. Mamy im współczuć w ich straszliwej niedoli, a współczując
- spieszyć z pomocą i wszelkimi siłami, na ile nas stać - wspierać
ich i ratować przed zagładą. To jedynie słuszna i prawdziwie ludzka
i chrześcijańska zarazem postawa. Tak czują wszyscy Polacy bez względu
na światopogląd i opcje polityczne. Ludzie, którzy ludziom podają
w nieszczęściu pomocną dłoń.
Pomóż w rozwoju naszego portalu