Niewiele jest wydarzeń w historii Polski, o których pamiętają
wszyscy Polacy. Obok chrztu Polski, grunwaldzkiego zwycięstwa czy
wrześniowej klęski należy do nich zapewne słynna wiedeńska wiktoria
króla polskiego Jana III Sobieskiego. 12 września minie już 318 lat
od chwili, gdy sprzymierzone wojska chrześcijańskiej Europy pod wodzą
polskiego króla pokonały Turków pod Wiedniem.
Król walczył, a Bóg zwyciężał XVII-wieczna historia Europy
naznaczona była wojnami z Turcją. Ekspansja imperium osmańskiego
dokonywała się z dwóch stron: od południa i od wschodu. Od wschodu
tureckiej inwazji dzielnie opierała się Rzeczypospolita Obojga Narodów,
słusznie zwana wówczas przedmurzem chrześcijaństwa. W 1673 r. hetman
wielki koronny Jan Sobieski rozgromił Turków w świetnym zwycięstwie
pod Chocimiem. Już jednak 10 lat później wojska tureckie zagroziły
Europie od strony Półwyspu Bałkańskiego. Sułtan Mohammed IV zamierzał
przesunąć granice osmańskiego imperium na Europę Środkową i narzucić
jej islam. W liście do cesarza Leopolda I sułtan zagroził zniszczeniem
kraju i śmiercią tych, którzy nie przyjmą nowej wiary. W obliczu
tak wielkiego zagrożenia cesarz czynił usilne starania o uzyskanie
pomocy militarnej, zwracając się do Jana III Sobieskiego, który uchodził
za największego pogromcę Turków i miał opinię świetnego stratega.
Do prośby cesarza dołączył się także papież Innocenty IX będący duchowym
przywódcą ligi antytureckiej. Konflikt austriacko-turecki stał się
problemem europejskim.
W lipcu 1683 r. Turcy zbliżyli się do Wiednia, paląc
kościół pw. św. Józefa i klasztor kamedułów na Kahlenbergu. Na wieść
o najeździe na Austrię król Jan III bezzwłocznie podążył z odsieczą.
29 lipca w Krakowie dokonał przeglądu 23-tysięcznej armii, a już
12 września po Mszy św. odprawionej przez legata papieskiego Cristoforiego
w kaplicy pw. Aniołów Stróżów na podwiedeńskim wzgórzu Kahlenberg
wydał rozkaz do rozpoczęcia bitwy. Po dramatycznej walce wojska tureckie
pod wodzą Kara Mustafy poniosły - jak zapisuje kronikarz - najtragiczniejszą
klęskę w dziejach imperium osmańskiego. Klęska Turków podczas bitwy
pod Parkanami (Słowacja), którą dowodził również Jan III Sobieski,
dopełniła przegranej. Teraz nastąpił ostateczny odwrót Turków spod
granic Europy Środkowej.
Król Jan III Sobieski miał świadomość, iż toczona przeciw
Turkom kampania miała głęboko religijny charakter. Była przecież
nie tylko walką o utrzymanie niepodległości Europy, w tym i Polski,
wygrana bowiem z Austrią otwierała dostęp do południowych granic
polskich; udział w tej wojnie był więc polską racją stanu. Kampania
antyturecka miała także, a może przede wszystkim, na celu obronę
chrześci
jaństwa i chociaż współczesna mentalność buntuje się przeciw
takiemu wyrażeniu, to można powiedzieć, iż była wojną "w imię Boga"
. Właśnie dlatego w liście wysłanym wraz ze zdobyczną chorągwią do
papieża Innocentego XI król mógł napisać: "Venimus, vidimus et Deus
vicit" (Przybyliśmy, zobaczyliśmy, a Bóg zwyciężył).
Reklama
Zwycięskie wzgórze
Szczególna rola w bitwie wiedeńskiej przypadła Kahlenbergowi.
Z tego porośniętego lasami wzgórza w płn.-wsch. części Lasu Wiedeńskiego
do boju wyruszyły wojska sprzymierzone, stąd też dowodził bitwą ich
dowódca - król Jan. Z biegiem czasu kościół i dawna posiadłość klasztoru
kamedułów stały się sanktuarium polskiego patriotyzmu. W 1893 r.
utworzono Polsko-Austriackie Kahlenberskie Stowarzyszenie Religijne.
Oprócz opieki nad Kahlenbergiem celem stowarzyszenia miało być również
przekształcenie go w pomnik narodowej wdzięczności za ocalenie chrześcijaństwa
w roku 1863. Niestety, planów tych nie udało się zrealizować. Nie
znaczy to jednak, iż wzgórze zwycięstwa zostało przez Polaków zapomniane.
W 1904 r. Polacy mieszkający w Wiedniu odnowili kaplicę Aniołów Stróżów,
zwaną odtąd kaplicą Sobieskiego. W późniejszych latach Kahlenberg
wzbogacił się o podarowaną przez paulinów kopię obrazu Matki Bożej
Częstochowskiej oraz o kopię rzymskiego obrazu Imienia Maryi ofiarowaną
przez papieża Piusa X. W 1930 r. kaplica Jana III Sobieskiego została
przyozdobiona freskami o treści nawiązującej do odsieczy wiedeńskiej
oraz herbami biorącego w niej udział rycerstwa. W latach trzydziestych
XX w. w dawnej zakrystii kamedułów urządzono muzeum pamiątek odsieczy
oraz odsłonięto pamiątkową tablicę ku czci marszałka Józefa Piłsudskiego.
Niezwykle uroczyście Kahlenberg obchodził 300-lecie wiedeńskiej
wiktorii. Z tej okazji 13 września 1983 r. przybył tutaj papież Jan
Paweł II, który wspominając wiedeńską odsiecz, powiedział do zgromadzonych
Polaków, iż było to wydarzenie, które ocaliło kulturę i chrześcijaństwo
Europy.
Kościół pw. św. Józefa i kaplica Jana III Sobieskiego
na wiedeńskim wzgórzu to cząstka Polski i polskiego Kościoła na obczyźnie.
Jak powiedział bp Józef Zawitkowski w kazaniu z okazji 311. rocznicy
odsieczy wiedeńskiej: "stąd widać już Polskę". To szczególne miejsce,
gdzie odżywa pamięć o świetnej przeszłości Polski, o polskim umiłowaniu
wolności i o nieugiętej wierze Polaków. W tym narodowym sanktuarium
zatrzymują się przede wszystkim pielgrzymi w drodze do Rzymu na spotkanie
z papieżem Janem Pawłem II. Każdego roku przybywa ich blisko milion,
by tutaj zadumać się nad chwałą polskiego oręża. W czasie ostatnich
5 lat kościół nawiedziło ponad 7 mln ludzi, a w okresie pielgrzymkowym
przybywa tutaj dziennie 120 autokarów z polskimi pielgrzymami. Od
1898 r. duszpasterstwo na Kahlenbergu prowadzą Księża Zmartwychwstańcy.
Fundacja
Narodowe sanktuarium Polaków na Kahlenbergu od dłuższego już
czasu boryka się z ogromnymi problemami. Trzeba uregulować kwestie
własnościowe. Trzeba też zbudować nowe muzeum, gdyż dotychczasowe
pomieszczenia są niewystarczające. Prac remontowych wymaga także
kościół pw. św. Józefa. Kahlenberg nie dysponuje również wystarczającym
zapleczem do obsługi coraz większej ilości pielgrzymów, przy czym
pojawiła się możliwość przystosowania do tego celu pobliskich zabudowań.
Wykonanie wszystkich tych prac wymaga olbrzymich nakładów finansowych,
których nie może ponieść sam ośrodek duszpasterski. Rektor polskiej
placówki na Kahlenbergu ks. Jerzy Smoliński wielokrotnie zwracał
się do polskich władz z prośbą o pomoc, niestety - jak dotąd - bezskutecznie.
Zielone światło dla Kahlenbergu zapaliło się 19 lipca
2001 r., gdy Sejm Rzeczpospolitej Polskiej podjął uchwałę w sprawie
powołania Narodowej Fundacji na rzecz Kahlenbergu. Inicjatywa zgłoszona
przez posłów PSL, a przedstawiona przez zielonogórskiego posła Józefa
Zycha została przyjęta większością 394 głosów. W uchwale sejmowej
czytamy, że "Sejm RP potwierdza, że Kahlenberg jest dla Polaków szczególnym
symbolem zwycięstwa, nadziei, wiary i umiłowania wolności. Jest poza
granicami Polski narodowym sanktuarium patriotyzmu łączącym Polaków
z kraju i zagranicy". Polski parlament jednocześnie stwierdza, że "
troska o utrzymanie Kahlenbergu jest sprawą państwa polskiego i wszystkich
Polaków" i jako takie miejsce to "powinno być otoczone szczególną
opieką i zachowane dla przyszłych pokoleń".
Inicjatywa powołania Narodowej Fundacji na rzecz Kahlenbergu
znalazła już szeroki oddźwięk w polskim społeczeństwie. Jak powiedział
poseł
J. Zych, przedstawiając w Sejmie uzasadnienie uchwały, znalazła
ona poparcie Prymasa Polski kard. Józefa Glempa oraz wielu znakomitości
wśród naukowców, polityków, biznesmenów, kapłanów, dziennikarzy.
Do chwili obecnej deklarację przystąpienia do Fundacji złożyło ponad
100 osób z kraju i zagranicy. Gorącym zwolennikiem tej inicjatywy
jest także bp Adam Dyczkowski, będący honorowym członkiem Fundacji.
Według niego ta bardzo cenna inicjatywa dopomoże w utrzymaniu Kahlenbergu,
a przez to pozwoli lepiej przyjmować przybywających tam polskich
pielgrzymów. Pomysł powołania Fundacji przyjął z radością też ks.
Jerzy Smoliński - rektor kościoła polskiego, który wystosował dyplom
uznania dla posła J. Zycha, a w liście gratulacyjnym napisał: "Wdzięczność
i uznanie wypowiadam przede wszystkim pod adresem Szanownego Pana
Marszałka, inicjatora i twórcy Narodowej Fundacji na rzecz Kahlenbergu. (
...) Jako wyraz mojej wdzięczności proszę przyjąć stałą pamięć przed
Bogiem o błogosławieństwo w szlachetnej posłudze dla dobra Najjaśniejszej
Trzeciej Rzeczpospolitej Polskiej, pamiątkowy złoty Medal i dyplom
wdzięczności".
Inicjatywa posła Józefa Zycha to dopiero początek żmudnej
drogi do nadania właściwej rangi narodowemu sanktuarium patriotyzmu
na wiedeńskim Kahlenbergu. Słusznie więc Sejm zwraca się do wszystkich
Polaków o poparcie tej inicjatywy we wszystkich możliwych i dopuszczalnych
przez prawo formach. Teraz pozostaje wyrazić nadzieję, iż - jak to
sformułował poseł J. Zych - wielu z nas wzorem polskiego Sejmu "wyrazi
wolę otoczenia opieką tego drogiego Polakom miejsca".
Pomóż w rozwoju naszego portalu