Od kilku lat nie uczę religii i - szczerze mówiąc - nie tęsknię
do tego. Zawsze twierdziłem, że zawód nauczyciela należy do najtrudniejszych,
a kto wie, czy nie jest najtrudniejszy.
Człowiek jest istotą ekonomiczną. Robi bowiem tylko to,
co przynosi mu korzyść, jakąkolwiek. Niestety na etapie szkoły (młody)
człowiek zbyt wielu korzyści z nauki nie widzi, trzeba więc go do
tego przymusić. I po to właśnie jest nauczyciel. By pokonywać naturalną
bezwładność ucznia. O wiele trudniej jest katechecie, który jest
nauczycielem szczególnym. Jego zadaniem, bardziej niż innych pedagogów,
jest bowiem nie tyle przekazywanie wiedzy, co "zarażanie" sensem
życia. A sensem, póki co, młodzież zbytnio zarażać się nie chce,
zwłaszcza tym pisanym przez duże "S".
Pod koniec sierpnia odbył się festiwal "Pokój i Dobro",
ściągając do Zielonej Góry czołówkę muzycznej sceny religijnej. Publiczność
dopisała, trudno jednak było mówić o tłumach. Mój sąsiad z ławki,
patrząc na pustawy gdzieniegdzie amfiteatr, stwierdził, że pewnie
już wkrótce, na koncercie zespołu "Ich Troje" amfiteatr będzie pękał
w szwach, jak to było przed kilkoma dniami w Gorzowie Wlkp. Krytycy
muzyczni są zgodni co do poziomu, jaki ten zespół reprezentuje. Jest
to podobno kwintesencja złego smaku i kicz w najgorszym wydaniu.
Ale ten właśnie kicz wygrywa, i to w przedbiegach, z Tomkiem Kamińskim
i Antoniną Krzysztoń.
Nie zgadzam się z twierdzeniem, że dzisiejsza młodzież
jest gorsza od tej wczorajszej. Jest taka sama. Zmienił się jednak
zasadniczo kontekst, w którym jest wychowywana i kształcona. Nigdy
bowiem nie było tak powszechnej akceptacji zachowań - powiedzmy -
prymitywnych jak dzisiaj. Są one nie tylko aprobowane, ale - co gorsza
- propagowane. Dość poczytać niektóre gazety, posłuchać młodzieżowej
muzyki i pooglądać telewizję. Zwycięzca niemieckiej edycji Big Brother
wsławił się tym, że nie wiedział, kto to jest Szekspir, a jeden z
uczestników drugiej edycji polskiej wersji tegoż programu chwalił
się podobno tym, że w szkole przeczytał tylko jedną książkę, w której
było "coś o chochołach".
Rozpoczął się rok szkolny. Innymi słowy - orka na ugorze.
Nauczyciele i katecheci będą próbowali przeciwstawiać bohaterów narodowych,
świętych i wybitne postaci literackie światu potworków - pokemonów,
wirtualnych bohaterów gier komputerowych i telewizyjnych niby-wzorów.
I znów będą z góry na przegranej pozycji, jeśli w tym wysiłku pozostaną
sami. A pewno tak właśnie często będzie. Rodzice bowiem zbyt będą
zajęci obstawianiem, kto zostanie nominowany w kolejnym odcinku Big
Brother.
Pomóż w rozwoju naszego portalu