Szpital to sanktuarium cierpienia. Każde sanktuarium ma swoją świętość i swoich kustoszy. Świętością szpitalnego sanktuarium są ludzie chorzy, cierpiący. Ich cierpienie jest tą świętością, tą wartością,
która przemienia i samych cierpiących i tych, którzy im służą. Kustoszami są ludzie w bieli: lekarze, pielęgniarki, położne, salowe - wszyscy, którzy pochylają się nad chorym człowiekiem.
I dlatego nie do pomyślenia było, by Biskup Adam odwiedzający jarosławskie parafie mógł nie być w tym sanktuarium. Stanął w nim w poniedziałek 4 października.
Przychodząc do szpitala Ksiądz Biskup szedł śladami swojego Mistrza Jezusa Chrystusa. On do wielkich tego świata, do Piłata i Heroda, szedł wleczony z powrozem na szyi, natomiast do chorych, do potrzebujących
pomocy chętnie spieszył. „Żal mi tego ludu” - mówił. I świadczył mu dobro, dawał nadzieję, nieraz cudownie uzdrawiał, nawet przywracał do życia.
Biskup Adam nie był pierwszy raz w jarosławskim szpitalu. Od czterech lat spotyka się z naszymi chorymi w lutym - z okazji Światowego Dnia Chorego. Usłyszał nawet od nas, że jest biskupem z
charyzmatem do ludzi chorych.
O godz. 9.00 krótkie nabożeństwo w szpitalnej kaplicy. Serdeczne słowa Biskupa do chorych, zatrudnionych w szpitalu oraz rozważanie piątej tajemnicy radosnej Różańca. Słyszymy o tym, że i chorzy,
i opiekujący się nimi - każdy szuka w życiu, jak Maryja z Józefem, Jezusa, Boga i jeśli szczerze szuka - to znajduje. Modlimy się, by wszyscy znaleźli Boga: i ci na szpitalnym łóżku, i ci
pochylający się nad nimi. „Byłem chory, a odwiedziliście Mnie”. W chorych znajdować samego Chrystusa.
Po 15 minutach jesteśmy w drodze na Oddział Ginekologiczny. To jeden z dwu ostatnio wyremontowanych oddziałów. Oddziały po remoncie budzą uznanie. Surowe przepisy sanitarno-budowlane wymuszają wysoki
standard pomieszczeń. Ale też każdy remont to znaczące zmniejszenie liczby szpitalnych łóżek. Jak Dyrektor zdobywa na to pieniądze, to tajemnica jej, głównej Księgowej oraz życzliwości Starosty, na ręce
którego wdzięczni ordynatorzy składają podziękowanie.
Ksiądz Biskup modli się: „Niech Twoja łaska spłynie na te chore. Daj im siłę do znoszenia dolegliwości choroby. Daj pogodę ducha. Bądź także z naszymi lekarzami, pielęgniarkami, położnymi”.
I najbardziej wzruszający moment - odwiedziny na salach. Słowa pociechy, otuchy i błogosławieństwo na każdej sali. Sala nr 4. Osiem pacjentek z zagrożoną ciążą. Tygodniami, nieraz miesiącami
leżą z nadzieją na urodzenie zdrowego dziecka. I najczęściej szczęśliwe rodzą zdrowe dzieci. Widziałem też ból i łzy, gdy nie można urodzić żywego dziecka. Będąc w tej sali, myślę sobie, że wszystkie
uczestniczki telewizyjnych dyskusji o aborcji na życzenie należałoby najpierw zaprowadzić na taką salę i pokazać, jak z utęsknieniem i miłością czeka się na urodzenie dziecka, a wtedy i dyskusja, i argumenty
byłyby inne! Na tej sali nabieram też przekonania, że szpital to nie tylko sanktuarium cierpienia, ale także sanktuarium nadziei. Tak, nadziei! Bez nadziei cierpienie byłoby tylko zwierzęcym, bezsensownym
bólem. A stąd już blisko do eutanazji. Eutanazja to brak wiary, brak nadziei!
Oddział Chirurgiczny. Znowu modlitwa o Bożą obecność. I poświęcenie krzyży: „O dobry Jezu, niech z Twego krzyża spłynie na naszych chorych moc i siła do niesienia krzyża choroby. Ty bądź ich
mocą i siłą”. Ksiądz Biskup odwiedza wszystkich pacjentów oddziału. „Jest mi to bliskie, bo jedną z pacjentek jest moja 91-letnia Mamusia”.
Po uroczystości, już po odjeździe Księdza Biskupa, oddziałowa chirurgii mówi: „Jakie ciepło jest teraz na oddziale”. Ważne są wyremontowane oddziały, ważne urządzenia medyczne, ważni ludzie
służący chorymi, ale ważne jest i to ciepło. Oby trwało jak najdłużej!
Pomóż w rozwoju naszego portalu