W każdym człowieku jest ukryty jakiś podświadomy lęk przed śmiercią. Pragnienie życia jest w nas tak mocne, że chcielibyśmy oddalić od siebie wszystko, co mogłoby temu życiu w jakikolwiek sposób zaszkodzić.
Równocześnie jest w nas jakieś głębokie przeświadczenie, że śmierć nie jest naszym ostatecznym końcem. Co ciekawe, wszystkie kultury i cywilizacje stworzone przez człowieka na przestrzeni całej historii
dziejów ludzkości w najrozmaitszy sposób okazywały swe przeświadczenie o naszym trwaniu po śmierci. Można to tłumaczyć właśnie wielką chęcią życia, instynktem samozachowawczym, pragnieniem odrzucenia
lęku przed unicestwieniem. Można jednak popatrzeć na całą tę sprawę w zupełnie inny sposób. Skoro wszystko we wszechświecie jest urządzone celowo, to może i to przekonanie jest zawartą gdzieś w głębi
naszej natury informacją o życiu po śmierci. Miesiąc listopad może być szczególną okazją do takich rozmyślań.
Jako ludzie wierzący, odpowiedzi na te wątpliwości szukamy przede wszystkim w Biblii. Co ma nam do powiedzenia na ten temat Pismo Święte? Stary Testament w swych najwcześniejszych księgach nie precyzuje
nauki o losie człowieka po śmierci. Istnieje niejasne przekonanie, że zmarli trwają w jakiś sposób „po drugiej stronie życia”; dokładniejsze jednak objawienie prawdy na ten temat ma się pojawić
nieco później. Pod koniec okresu Starego Przymierza przekonanie o życiu po śmierci otrzymuje nowy wymiar. Zmarli nie tylko żyją, ale istnieje możliwość wpływania na ich los pośmiertny; pojawia się idea
modlitwy i składania ofiar w intencji zmarłych. Na tak przygotowanym „gruncie” swe słowo zasiewa Chrystus. On, który będąc Bogiem zna pełną prawdę, dokonuje pełnego objawienia rzeczywistości
pośmiertnej. Nasze życie zmienia się, ale się nie kończy. Człowiek raz powołany do istnienia, istnieje wiecznie i nie ma możliwości całkowitego unicestwienia go. Śmierć ciała jest jedynie przejściem do
innej rzeczywistości; okazuje się nawet być swoistym wybawieniem. Teraz zaczynamy rozumieć słowa, zapisane na początku Księgi Rodzaju. Mogliśmy się bowiem dziwić, czemu Bóg, wypędzając pierwszych ludzi
z Raju, nie dozwala im zbliżyć się do drzewa życia i osiągnąć nieśmiertelności. Oznaczałaby ona bowiem wieczne trwanie w naszej ludzkiej - słabej, poddanej cierpieniu i niedoskonałości naturze.
Tymczasem śmierć jest przejściem do nowej rzeczywistości - „nowego nieba i nowej ziemi”, gdzie już nie będzie śmierci, bólu, ani cierpienia. Tak więc to, czego się tak bardzo obawiamy,
w swej istocie jest wyzbyciem się powodu lęku, jest największym szczęściem stworzenia - spojrzeniem w oczy miłującego Ojca.
Księga Apokalipsy św. Jana mówi jednak o „śmierci drugiej” - „jeziorze ognia”. Pod tym symbolem kryje się bardzo ważna prawda. Otóż rzeczywiście śmierć wcale nie musi
oznaczać radości, wybawienia i przejścia do szczęśliwszej formy bytowania. Pismo Święte przypomina nam prawdę o Bożej sprawiedliwości. Bóg daje nam możliwość żalu i nawrócenia; konsekwentnie jednak szanuje
nasze wybory. Oznacza to, że człowiek świadomie odrzucający do końca możliwość pojednania się z Bogiem, po zakończeniu historii obecnego świata, na zawsze pozostanie oddzielony od Boga. To jest właśnie
owa „śmierć druga”, zwana również piekłem lub potępieniem. Symbolem zaś ponoszonych tam cierpień jest właśnie „jezioro ognia”.
Liturgia dobiegającego końca roku kościelnego co rusz wzywa nas do nawrócenia i gotowości na przyjście Pana. Przypomina nam, że nikt nie zna daty końca świata; nikt nie wie, kiedy trzeba będzie stanąć
przed Bogiem i „zdać sprawę ze swego włodarstwa”. Dlatego tak bardzo ważną sprawą staje się czuwanie. Oby te refleksje umacniały naszą wiarę w zmartwychwstanie i życie wieczne; oby prowadziły
nas do pełniejszego zrozumienia prawdy o świętych obcowaniu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu