Oryginalny gmach kościoła, postawionego w pierwszych latach XX w., stanowił konstrukcję drewnianą. Świątynia znajdowała się dokładnie na rogu ulic 132nd Street i Houston Ave., prawie w centrum ówczesnej polskiej dzielnicy. Drewniana konstrukcja istniała jeszcze w latach 60., choć nie spełniała już roli świątyni. Od 1927 r. parafianie zbierali się na nabożeństwa w kościele murowanym, który stanął kilkaset metrów dalej na północ, przy Houston Ave. W tym samym czasie tuż obok została oddana do użytku katolicka szkoła. Dziś niewiele osób pamięta, że nowy murowany kościół pw. św. Floriana na dalekich południowych przedmieściach Chicago był pierwszym katolickim kościołem w USA, którego wejście bezpośrednio wiodło z chodnika i jednocześnie znajdowało się na tym samym poziomie, co jezdnia. Tym samym gmach był pierwszym kościołem w Chicago, którego wejście dostosowane było automatycznie do potrzeb osób niepełnosprawnych, poruszających się na wózkach inwalidzkich. W tym roku parafianie „z Floriana” świętują 100-lecie istnienia swojej wspólnoty.
„Tworzymy katolicką wspólnotę z ponadwiekową tradycją. Silne korzenie wiążące nas z lokalną społecznością stanowią gwarancję właściwego rozwoju. W prowadzeniu działalności duszpasterskiej na terenie naszej parafii od ponad 100 lat kierujemy się stałymi zasadami, mówiącymi, że każdy katolik ma prawo do uzyskania sakramentów świętych, że właściwa, oparta na chrześcijańskich zasadach edukacja jest gwarancją formowania właściwej moralności i duchowości młodego człowieka” - zapewniają mnie księża pracujący w kościele pw. św. Floriana. Kamień węgielny pod tę świątynię położyli polscy emigranci, przybyli do Wietrznego Miasta na początku XX w.
„Nasz kościół znajduje się w odległości ok. 0,5 mili od granicy stanów Illinois - Indiana” - mówi parafianin z kościoła św. Floriana, uczestniczący w uroczystej Mszy św. z okazji 100-lecia istnienia parafii, celebrowanej przez bp. Tomasza Paprockiego. „Dla jednych to bardzo daleko od Chicago, dla innych bardzo blisko do Gary i do jednego z najbardziej uprzemysłowionych rejonów tych okolic” - dodaje.
Przybywający przed ponad 100 laty, „za pracą i chlebem”, polscy imigranci osiedlali się możliwie najbliżej terenów przemysłowych. Chodziło o szybkie dotarcie do zakładów pracy, do okolic portów wodnych i wielkich fabryk. Gwałtownie rosnąca w tym rejonie liczba polskich emigrantów spowodowała konieczność budowy tam katolickiego kościoła, gdzie polscy robotnicy mogliby gromadzić się każdej niedzieli na modlitwie. Oczywiście, chodziło o prawdziwie polski kościół.
„Nikt z przybywających do nas, do świątyni, nie ma najmniejszych wątpliwości, kto zainicjował parafialne życie w tym rejonie - mówią kapłani współpracujący z parafią św. Floriana. - Już przy samym wejściu widać pamiątkowe napisy, niewielkie tabliczki z nazwiskami osób działających przed laty w tej parafii. Niezmiernie trudno jest tu znaleźć nazwisko typowo... amerykańskie. Za to nie brakuje tych kończących się na -ski, -ska, -ki... To Polacy, którzy w październiku 1905 r. położyli podwaliny pod istniejący do dziś kościół.
„Odpowiedzialność, jaka ciąży obecnie na parafianach, powinna jeszcze bardziej mobilizować naszą wspólnotę do pracy - twierdzą wierni odwiedzający kościół w każdą niedzielę. W Chicago niewiele kościołów ma tak bogatą, ponadwiekową tradycję. Niewiele parafii może poszczycić się tym, że np. I Komunia św., jakiej udzielono w ich kościele, miała miejsce w 1906 r., prawie 100 lat temu. Dziś trzeba robić wszystko, aby nasza wiekowa spuścizna nie została utracona.
Mimo iż kościół św. Floriana już dawno nie znajduje się w centrum, ani nawet w pobliżu polskiej dzielnicy, wciąż polscy kapłani starają się podtrzymać tradycje odprawiania tam Mszy św. i innych nabożeństw w języku polskim. Naturalna migracja chicagowskiej ludności spowodowała, że dziś do „Floriana” przychodzą przede wszystkim Amerykanie, później Latynosi i na końcu - Polacy. Wciąż w niedzielnym porządku odprawiania nabożeństw czytamy, że: „7.30 - Msza św. w języku polskim”. Dodatkowo, jak się dowiedziałem, parafianom czy gościom życzącym sobie udzielenia sakramentów św. w języku polskim proboszcz parafii - James A. Mezydlo nie odmawia pomocy.
Trudno spodziewać się, aby Polacy kiedykolwiek wrócili do „Floriana”, wszak dziś centrum polonijnego życia toczy się znacznie bliżej chicagowskiego Down Town i bardziej na północ od miasta. Nie oznacza to jednak, iż powinniśmy zapominać o początkach, o pierwszych emigrantach, którzy właśnie tam się osiedlali. Być może więc kiedyś, w słoneczny niedzielny poranek, w drodze do domu lub jadąc na wakacje autostradą I-294, poczujesz potrzebę uczestniczenia w niedzielnym nabożeństwie właśnie w tym liczącym prawie 100 lat kościele. Jeśli tak będzie - wstąp do „Floriana” budowanego rękoma polskich emigrantów. Kościoła, w którym wciąż mamy swoją polską niedzielną Mszę św.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



