Zniewolenie przez pieniądze to nie jest teoria, to zawsze był i nadal jest podstawowy problem każdego z nas. Można stwierdzić, że o człowieku decyduje dzisiaj konto w banku. Potocznie mówimy: „Bez
kasy jesteś niczym”. Jak kasy nie masz - nie liczysz się, bo panie muszą sobie zabezpieczyć przyszłość. Najbardziej to bije po oczach młodych ludzi: nieustanne liczenie. Liczą ci, którzy nie
mają pieniędzy, i liczą ci, którzy mają. Bo ci, którzy mają, czasem za dużo mają - liczą, co zrobić, żeby tak było dalej, żeby czasem ktoś im tych pieniędzy nie ukradł.
Jedna ze studentek - dziś już absolwentka - pracuje w Ameryce, w markecie. Godzinę przed rozpoczęciem pracy przychodzi do tego marketu po to, żeby ją szef zobaczył - bo to dobrze,
gdy szef zobaczy, że pracownica przychodzi tak wcześnie. Kłania mu się, dba, żeby jak najlepiej pracę wykonać - dziesięć godzin na stojąco, z malutką, 15-minutową przerwą na lunch.
- Lunch jem w małej komórce, nie w towarzystwie, bo się wstydzę. Żeby wytrzymać te 10 godzin dniówki, kładę się podczas jedzenia na podłodze i unoszę nogi do góry.
Do tego musi być jeszcze ładna, wytrenowana mina, ząbki czyściutkie, na wierzchu, witające wszystkich elegancko i wesoło... A dusza wrzeszczy:
- Już dłużej nie wytrzymam!
- A niedziela? - pytam się.
- Nie mam, proszę księdza, czasu na Mszę św.
Co robi w dzień Pański? Całą niedzielę poświęca na zakupy w tanich sklepach.
- Tutaj są tańsze kurczaki, ale są wartościowe. Tutaj jest tańsze to, a tam jest tańszy chleb. Od tego jest niedziela, żeby zaopatrzyć lodówkę, a w poniedziałek od nowa.
Co to jest? Degradacja, degeneracja człowieka!
Trzeba uważać, bo z liczenia pieniędzy może się zrobić niebezpieczna religia. I tego trzeba się bać, i być czujnym, bo przecież człowiek nie żyje po to, żeby liczyć, inwestować, gromadzić, znać wszystkie
promocje we wszystkich sklepach! Dlatego też, żeby się uratować od tego niebezpiecznego uzależnienia od pieniądza, od liczenia, trzeba do swojej kasy, do całej sfery pieniądza, wprowadzić Chrystusa. Co
to oznacza? Ano to, że najpierw robi się przed Chrystusem rachunek sumienia i stawia się sobie takie pytania:
- Czy dla mnie przed pieniędzmi jest człowiek? Żona, mąż, dzieci, sąsiad, pracownik?
- Co zrobiłem drugiemu człowiekowi bezinteresownie?
Podstawowym „zabiegiem higienicznym”, który wprowadza porządek w kwestię naszych finansów, jest zaufanie Chrystusowi, powierzenie Jemu naszej kasy.
- Co to znaczy „ufam Tobie, Panie Jezu”?
- To, że Ty, Boże, zajmiesz się również moimi finansami.
I wiadomo, że On się tymi finansami zajmuje pod jednym warunkiem: najpierw sprawy Królestwa Bożego, a wszystko inne potem będzie ci dane!
I ostatnia myśl. Wszyscy widzimy, że walka o pieniądz, w którą zostaliśmy wciągnięci, ogromnie dzieli ludzi. Zauważyliście, jak się porozchodzili ludzie z powodu konkurencji w walce o pieniądze? Powiem
ku przestrodze: jeżeli w walce o pieniądz wykończysz drugiego człowieka w tzw. konkurencji - niech się nad tym zastanawiają, np. dyrektorzy wielkich marketów - nie pozostanie to bezkarne,
niezależnie od tego, co uchwala sejm. Proszę o tym pamiętać: Bóg jest miłosierny niezwykle, ale jest równocześnie sprawiedliwy i o tę krzywdę ludzką się wreszcie upomni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu