Historia rodziny Wawrzyniaków nie różni się od losów wielu emigrantów końca XIX i początku XX wieku. Andrzej Wawrzyniak miał 24 lata, gdy w 1890 r. w kościele św. Stanisława Kostki w Chicago pojął za żonę mającą niewiele ponad 15 lat Katarzynę Raucki. Jego młoda żona, podobnie jak on sam, razem z rodzicami wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych kilka lat wcześniej. Już rok po ślubie urodziło im się pierwsze dziecko, które niestety wkrótce zmarło. Dziewięć lat po ślubie młoda rodzina przeniosła się razem z rodzicami Katarzyny do Hefron w Wisconsin, gdzie Andrzej znalazł pracę w Stevens Point. Warto wspomnieć, że miasteczko to może się poszczycić tym, że 30% wszystkich mieszkańców posiada polskie korzenie. Aby utrzymać powiększającą się ciągle rodzinę, Andrzej musiał ciężko pracować. Każdego poniedziałku pokonywał wozem trasę 25 mil, a wracał do domu tylko na weekend. Uskładane pieniądze pozwoliły mu jednak wkrótce wydzierżawić, a następnie kupić 80-hektarowe gospodarstwo. Zapłacił za nie 1,200 dolarów. Starsze dzieci opuściły wkrótce dom w poszukiwaniu pracy. Jedni udali się na farmy do Południowej Dakoty, inni szukali szczęścia w Chicago, natomiast mniejsze dzieci pozostały w domu, pomagając w gospodarstwie rodziców, a często również i sąsiadów. Ciężka praca i dobry urodzaj zapewniły rodzinie względną zamożność. W 1917 r. stać ich było nawet na zakup najnowszego modelu z fabryki Forda, a rok później po otrzymaniu 6 tys. dolarów za gospodarstwo w Hefron na kupno 160-hektarowego gospodarstwa w nieodległym Almond. Wkrótce jednak dobry urodzaj się skończył, rodzina popadła w długi, a bank zajął ich farmę. W takiej sytuacji w 1922 r. Wawrzyniakowie przenieśli się do Chicago, gdzie już wcześniej pracowało kilkoro z ich dzieci. Dość szybko urządzili się na nowo. Zamieszkali na terenie parafii św. Stanisława Kostki, tam gdzie przed ponad 30 laty się pobrali. Andrzej, głowa rodziny, zmarł w 1929 r. w wieku 64 lat. Jego żonie Katarzynie, która odeszła 26 lat później, dane było jednak bawić się na wszystkich szesnastu weselach swoich dzieci.
Pani Julia z dumą mówi o rodzie Wawrzyniaków, który obecnie liczy 276 osób. Rodzina byłaby zapewne jeszcze liczniejsza, gdyby w dzieciństwie nie zmarło pięcioro dzieci protoplastów rodu. Co kilka lat odbywa się zjazd wszystkich członków rodziny. Przyjęcie odbywa się na wolnym powietrzu, jako że żadna, nawet największa willa nie jest w stanie pomieścić tak licznej grupy.
Na zapewnienie dzieciom wszystkiego, co potrzebne do życia, państwo Wawrzyniakowie wydali zapewne znaczną część swojej majętności. Inwestowali także w dobre wychowanie swoich dzieci. Choć obecnie rodziny nie są tak liczne, to chyba w tej sferze życia niewiele się zmieniło: koszty wykształcenia dziecka w Stanach Zjednoczonych, od przedszkola do uniwersytetu, stanowią poważną część domowego budżetu, a trud jego dobrego wychowania jest równie wielki jak dawniej, a może nawet większy.
Ciekawe, jak wielka obecnie jest najliczniejsza chicagowska rodzina? Czy ponownie wygraliby Polacy?
Pomóż w rozwoju naszego portalu