Autokar został wynajęty z PKS Jelenia Góra „Tour”. Kierowcami byli p. Zdzisław i p. Dariusz, bardzo serdeczni dla pasażerów.
Mszę św. w intencji wyruszających w drogę odprawił proboszcz parafii Olszanica, ks. Zbigniew Domiński. Udzielił im też specjalnego błogosławieństwa. Większość uczestników przystąpiła podczas tej Mszy św. do sakramentu Eucharystii.
W drodze przez Opole wstąpiliśmy do pracowni p. Bajsarowicza, skąd zabraliśmy uprzednio zamówioną wieczną lampkę. Był to nasz prezent dla kościoła w Zbarażu, w której to miejscowości duża liczba pielgrzymów się urodziła lub ma tam swoje korzenie. Dla tego kościoła ofiarowaliśmy też baldachim.
Dalej jechaliśmy przez Katowice, Kraków, Rzeszów, Radymno aż do granicy w Korczowej. Odprawa celna po polskiej stronie odbyła się sprawnie i szybko, natomiast po stronie ukraińskiej w Krajowcu odprawiono nas przez 5 godzin (zaznaczam, że nie kontrolowano bagaży, tylko przetrzymywano bez powodu). Po długim oczekiwaniu wyruszyliśmy wreszcie w kierunku Lwowa.
Tam w katedrze rzymskokatolickiej przy głównym ołtarzu z wizerunkiem Matki Bożej Łaskawej ksiądz proboszcz z Olszanicy odprawił Mszę św. w intencji dziękczynnej za nasz powrót (chociaż w pielgrzymce) na te ziemie.
Podczas wszystkich Mszy św. posługiwał jako ministrant Grzegorz G., a drugi z młodzieńców - Szymon M. prowadził śpiewy i grał na organach.
Zwiedziliśmy Lwów, w tym m.in. katedrę greckokatolicką św. Jura, odbudowującą się katedrę ormiańską, a następnie cmentarze Łyczakowski i Orląt Lwowskich. Tam przed tablicą złożyliśmy kwiaty i zapaliliśmy znicze, a następnie odśpiewaliśmy Anioł Pański. Obejrzeliśmy też zabytkową część Lwowa. Przewodniczką była młoda kobieta - lwowianka, posługująca się językiem polskim.
Na nocleg do Zbaraża dotarliśmy w późnych godzinach wieczornych, mimo tego grupa mieszkańców, wiedząc, że mamy przyjechać czekała na nas. Powiadomiony proboszcz - bernardyn, ojciec Longin powitał nas z wielką radością.
Następnego dnia (niedziela) po odprawionej Mszy św. zwiedziliśmy zbaraski kościół Ojców Bernardynów pw. św. Antoniego, który jeszcze kilka lat temu popadał w ruinę, a obecnie dzięki ofiarności ludzi dobrej woli odzyskuje dawną świetność. Następnie udaliśmy się na zamek rodziny Zbaraskich, opisywany szczególnie przez Henryka Sienkiewicza w Ogniem i mieczem. W zamku tym mieści się m.in. muzeum etnograficzne i prehistoryczne, gloryfikujące zasługi narodu ukraińskiego, nie ma tam wzmianki o polskości. Odwiedziliśmy również miejscowość Łubianki, z której pochodzi abp Ignacy Tokarczuk - były ordynariusz diecezji przemyskiej. Modliliśmy się śpiewając Anioł Pański pod figurą Matki Bożej, którą rodzice Arcybiskupa ufundowali jako podziękowanie za narodziny syna. Figura ta podczas II wojny światowej została zniszczona, ale mieszkańcy Łubianek - Ukraińcy w 1991r. ją odnowili. Byliśmy też na placu, gdzie znajdował się rodzinny dom Arcybiskupa.
Kolejnego dnia - w poniedziałek - po Mszy św. odprawionej w Zbarażu wyruszyliśmy do okolicznych wsi: Stryjówka, Wałachówka, Zarudzie, Kretowce, Hrycowce, Ohrymowce, Maksymówka, Czahary, Borki, Stópki. Są to rodzinne miejscowości pielgrzymów.
We wtorek byliśmy w Krzemieńcu i po Mszy św. odprawionej w kościele pw. św. Stanisława Męczennika (znajduje się tam pomnik poety) zwiedzaliśmy dom Juliusza Słowackiego, słynne Liceum Krzemienieckie i mury zamku królowej Bony. Również tego dnia zawitaliśmy do oddalonego o ok. 30 km od Krzemieńca - Poczajowa. Miejscowość ta słynie z pięknego, prawosławnego klasztoru (podległego Patriarchatowi Moskiewskiemu). Stamtąd ruszyliśmy do Podkarmienia, w którym w lutym 1944 r. dokonano mordu mieszkańców i uciekinierów z Wołynia. Zginęło wtedy ok. 500 osób.
W klasztorze w Podkarmieniu mieści się obecnie szpital dla chorych psychicznie, natomiast kościołem zarządzają ojcowie obrządku greckokatolickiego - studyci. Jest ich tam teraz 6. Zajmują się remontem kościoła. Pokryli już dach blachą, a z tyłu (najprawdopodobniej na miejscu dużej zakrystii) powstała piękna kaplica, a pod nią piwnica, w której modliliśmy się za pomordowanych.
Widzieliśmy też słynny kamień, który według legendy nieczyste duchy niosły na kościół, ale dzięki temu, że zapiał kur, uciekły zostawiając kamień niedaleko kościoła. W latach 1946-1950 niestety „złe duchy” zniszczyły kościół.
Z Podkarmienia wróciliśmy do Zbaraża, przejeżdżając przez Berezowicę Małą, skąd wywodzi się dominikanin, o. Albert Maria Krąpiec - były rektor KUL.
W środę wracaliśmy już do Polski, ale po drodze wstąpiliśmy do Tarnopola na plebanię, gdzie mieszkają dwaj księża - Polacy. Mają tam kaplicę, w której odprawiają Msze św. i budują kościół na wzór zniszczonego na polecenie sekretarza KPZR - Nikity Chruszczowa w 1954 r. Tutaj uczestniczyliśmy we Mszy św. Aktualnie kościół jest wybudowany w stanie surowym, brakuje tylko okien oraz wewnętrznych i zewnętrznych elewacji. Zwiedzaliśmy też dawny kościół ojców dominikanów, teraźniejszą katedrę obrządku greckokatolickiego diecezji tarnopolsko-zborowskiej (utworzonej przez papieża Jana Pawła II). Byliśmy na placu, na którym kiedyś stał pomnik Józefa Piłsudskiego na Kasztance, teraz znajduje się tam pomnik Danyły Halickiego - również na koniu.
Po zwiedzeniu Tarnopola, jadąc w kierunku Mikuliniec, byliśmy na cmentarzu tarnopolskim i w kościółku powstałym z przebudowania kaplicy cmentarnej. Tutaj cztery razy w tygodniu polscy księża odprawiają Msze św.
Na trasie naszej wycieczki znalazła się także Zarwanica. Jest tam słynny klasztor ojców studytów. Tam odprawiliśmy Drogę Krzyżową. Według kalendarza gregoriańskiego był to dzień odpustu parafialnego - św. Jana Chrzciciela.
Dalsza trasa wiodła przez Mościska i Medykę, tu przekraczaliśmy granicę. Po przejeździe na Polską stronę nasz organista Szymon zaintonował: Nie rzucim, Chryste, świątyń Twych.
W Przemyślu czekaliśmy 4 godziny, by udać się o poranku do pobliskich Prałkowic. - W tamtejszym kościele znajduje się obraz Matki Bożej Zbaraskiej, a opiekunami tego miejsca są księża michalici. Tutaj uczestniczyliśmy we Mszy św. odprawionej w intencji dziękczynnej za udaną pielgrzymkę po naszych rodzinnych stronach.
Chciałbym nadmienić, że w każdym z kościołów, w których uczestniczyliśmy we Mszy św. składaliśmy ofiary. Codziennie odmawialiśmy Różaniec Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz śpiewaliśmy religijne pieśni, a w drodze powrotnej również patriotyczne.
Wspomnienia z tej podróży pozostaną na długo w sercach i pamięci pielgrzymów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu