Przed rokiem do konkursu premiera zakwalifikowano piosenkę zespołu Dr Misio „Pismo”, jawnie antyklerykalną. Kiedy organizatorzy wykluczyli ją z programu festiwalu, ruszyła lawina, którą określono jednym słowem: bojkot.
Reklama
Festiwal ostatecznie nie odbył się w planowanym terminie, zaistniałą wręcz moda na negowanie jego linii programowej, artyści jeden po drugim, odmawiali stawienia się na opolskiej scenie. Ostateczni festiwal przeniesiono na wrzesień. Wydawał się, że w tym roku wszyscy będą podwójnie czujni, aby do podobnej wpadki nie doszło. I co? Nic z tego. Jest jeszcze gorzej. Zakwalifikowana do konkursu debiutów piosenka „Siła kobiet” zespołu Girls on Fire, to hymn czarnych protestów, piosenka wpisana w strajk kobiet i działania o charakterze proaborcyjnym (oczywiście pod hasłami równouprawnienia i prawa o decydowaniu o własnym życiu) . Kto oglądał teledysk do tej piosenki, musi pukać się w głowę, zadając pytanie, czy kwalifikujący ją do festiwalowego konkursu w ogóle zmierzyli się z tą materią? Czy zadali sobie trud obejrzenia kadrów pełnych wulgarnych gestów, a w warstwie antyklerykalnej tak ostrych, że wspomniany Dr Misio to przysłowiowe małe Miki na tle propozycji Girls on Fire. Obok prowokujących haseł, gestów środkowego palca w rozmaitych kadrach pojawia się na ekranie przebrana za biskupa kobieta z krzyżem na sutannie z prezentująca szkic żeńskiego układu rozrodczego, w którym jeden z elementów jajowodu ułożony jest w ludzką dłoń z charakterystycznym środkowym placem pokazującym. Ale nie to jest szczytem cynizmu, bezczelności, antyklerykalnej prowokacji. Trwający około pół sekundy kadr pokazuje tego samego „biskupa” z drucianym wieszakiem w dłoni. Tu kod myślowy jest prosty. Druciany wieszak to symbol podziemia aborcyjnego, do którego kobiety w opinii lewackich środowisk, wpychane są poprzez drakońską ustawę o ochronie życia poczętego. Przesłanie tego ujęcia jest jednoznaczne. Inna sprawa, że wspomniany wieszak w rozmaitych obok środkowego palca to ulubiony element tego teledysku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
I tak tylnymi drzwiami czarny protesty, manifestacje KOD-u wchodzą sobie na medialny rynek w dodatku dzięki festiwalowi organizowanemu przez nadawcę publicznego – Telewizję Polską. Co więcej, fragmenty tego videoclipu już pojawiły się na ekranach telewizorów w TVP. I wówczas świetnie zdawano sobie sprawę, z siły rażenie kadrów antyklerykalnych, bowiem – jak choćby w Teleexspressie, ucięto go dokładnie na kilka chwil przed pojawieniem wspomnianych kadrów z „biskupem”. Co zatem stało się teraz, że nagle piosenka trafia mimo to do festiwalowego programu w aurze nieformalnego hymnu marszów KOD-u, „parasolek” i polskiej edycji strajku kobiet?
Tu do głosu dochodzą medialne spekulacje. Jedne mówią, że ktoś gra przeciwko prezesowi TVP i chce powtórzyć ubiegłoroczny scenariusz: wycofanie piosenki, protesty artystów, skandal. Inni, że tym razem Jacek Kurski nie ugnie się i pozostawi piosenkę w festiwalowym programie, tłumacząc, że na tym polega pluralizm. To oczywiście musi w sposób naturalny wzbudzić gniew milionów katolików, dla których towarzyszące piosence antyklerykalne kadry godzą w ich uczucia. Na to nie może pozostać głucha „centrala”, bowiem środowiska konserwatywne to filar elektoratu PiS. I wreszcie sam prezes w zaciszu gabinetu na ul. Woronicza będzie musiał zmierzyć się z pytaniem: przypadek czy prowokacja? W pierwszy trudno uwierzyć, choćby z racji na ubiegłoroczne wydarzenia. To uprawdopodabnia scenariusz, że ktoś zagiął na Kurskiego parol. A ta teoria ma wielu admiratorów. Wszak kochamy spiskowe teorie dziejów. Selekcji artystów dokonywała Rada Artystyczna powołana przez Telewizję Polską i Miasto Opole. Jedno jest pewne, szefa publicznej telewizji ktoś wystawił na strzał ku zdumieniu nawet antyrządowych mediów. Przed nim trudna decyzja, być może więcej decyzji. A festiwal za 3 tygodnie.