Reklama

W Roku Eucharystii

Wychowanie do uczestnictwa we Mszy św. (III)

Niedziela w Chicago 51/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Skoro Ojciec Święty zaprasza nas wszystkich do pochylenia się nad Eucharystią, to pragnie wskazać też na pewną ciągłość refleksji Kościoła w tym aspekcie oraz na niezwykły pietyzmem, z jakim Kościół odnosi się do tego „przedziwnego Sakramentu”, widząc w nim „źródło i szczyt” swojej działalności. I tutaj każdy z nas jako członek „mistycznego ciała Chrystusa” musi odnaleźć swoje własne odniesienie do Przenajświętszej Ofiary po to, aby w sposób osobisty nawiązać relację z Jezusem ofiarującym się Ojcu. Musimy przyznać, że zwięzłość znaków i symboli, w których zewnętrznie wyraża się Msza św., niejednokrotnie utrudnia nam jej rozumienie i zaangażowane uczestnictwo. Pojawia się więc potrzeba formacji i wychowania do pełnego, czynnego i świadomego uczestnictwa w Eucharystii. I nie chodzi tutaj tylko o intelektualne przyswojenie sobie konkretnej wiedzy, ale przede wszystkim o takie zaangażowanie serca, które otworzy nas na miłość i jednocześnie pociągnie za sobą pragnienie poznania Chrystusa. Zacznijmy od stwierdzenia oczywistych faktów: zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, w sakramencie chrztu św. narodziliśmy się do nowego życia w Bogu oraz uczestnictwa w życiu wspólnoty Kościoła, poprzez udział w Uczcie Paschalnej karmimy się Ciałem Chrystusa, w sakramencie pokuty jesteśmy jednani z Bogiem i wspólnotą, poprzez sakrament bierzmowania otrzymaliśmy pełnię darów i charyzmatów Ducha Świętego, przyjmując na siebie tym samym misję głoszenia Chrystusa w świecie. To są fakty, w których wyraża się prawda o naszej duchowej tożsamości, jak również i to, że u początku naszej drogi, bo w sakramencie chrztu św. zostaliśmy wezwani do realizacji powołania, do świętości. Jednak z pokorą musimy przyznać, że nasza egzystencja odbiega niejednokrotnie od tego fundamentalnego celu życia człowieka, jakim jest świętość. Dlaczego? Czyżbyśmy uważali, że to powołanie jest nieadekwatne do czasów, w których żyjemy? Bądź nie jest na tyle atrakcyjne, abyśmy mogli je podjąć i wypełniać? A może też uważamy, że jest ono zarezerwowane dla zacieśnionej grupy ludzi, takich jak księża i siostry zakonne? Wydaje mi się jednak, że problem tkwi gdzie indziej: nie poznaliśmy jeszcze Chrystusa na tyle, aby On nas zachwycił i stał się w końcu odniesieniem dla naszego życia. U podłoża tego zagadnienia leży przede wszystkim fakt nieznajomości Eucharystii, w której to w sposób realny i najpełniejszy objawia się żyjący Emmanuel - Bóg z nami. Mimo że bierzemy udział we Mszy św., to pozostaje ona dla nas często bezosobowym obrzędem, obwarowanym nadto grzechem ciężkim w przypadku, gdy z naszej winy w nim nie uczestniczymy. Takie jurydyczne i zewnętrzne podchodzenie do Eucharystii, która jest ofiarą Chrystusa, zabija w nas miłość będącą sercem tego sakramentu. Co zatem należy uczynić? Wiedząc, iż sami z siebie nie jesteśmy zdolni do czynienia dobra, zwróćmy się ze szczerą prośbą do Boga o łaskę poznania Jego miłości. W akcie zaufanie Temu, który do końca nas umiłował, złożymy swoją emigracyjną egzystencję w Jego przebitym sercu. Prośmy Maryję, „Niewiastę Eucharystii” o wstawiennictwo za nami u Syna. Tak „zmiękczeni” przez modlitwę jesteśmy dopiero otwarci na przychodzącego Boga, który gotowy jest wyjść na spotkanie spragnionego serca w darze „pokornego Chleba”. Brak tej fundamentalnej postawy pokory stawia nas zawsze w pozycji ludzi duchowo nasyconych, niepragnących już niczego, a jedynie poprzez zewnętrzny kult zaspokajających ewentualny niepokój sumienia. Cóż zatem? Uznając naszą słabość i grzeszność, stajemy przez Panem jako zależne od Niego stworzenie, które On w tajemnicy Paschy mocą swojego krzyża wynosi do godności dzieci Bożych. Łaska tego niezasłużonego obdarowania domaga się od nas podjęcia trudu systematycznego wzrastania w mądrości, wiedzy i miłości Boga. A to z kolei wiąże się z formacją, czyli wychowaniem do uczestnictwa w życiu Trójjedynego Boga, który w Eucharystii staje się ostatecznie pokarmem, „lekarstwem nieśmiertelności”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Siostra naszego Boga

Hanna Chrzanowska (z prawej) w chorych widziała Chrystusa, ukochała ponad wszystko
i tej miłości uczyła innych

Archiwum Archidiecezji Krakowskiej

Hanna Chrzanowska (z prawej) w chorych widziała Chrystusa, ukochała ponad wszystko i tej miłości uczyła innych

– To była nadzwyczajna osoba – mówiła z zapałem p. Aleksandra – wymyślała najróżniejsze rzeczy, aby ulżyć chronicznie chorym w domach.

Więcej ...

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Archiwum prywatne

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Więcej ...

Zgierz: U Matki Bożej Dobrej Rady

2024-04-28 08:30

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Wiara

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

Wiara

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

Wiara

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Kościół

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego