Ksiądz w święta Bożego Narodzenia kojarzy się głównie z kazaniami. Moja rola w święta to jednak nie tylko kazania. Największy wysiłek przed Bożym Narodzeniem to sporządzenie listy ludzi, którym mogę coś
na święta dać. Przygotowuję paczki. Mamy przy domu rekolekcyjnym małe gospodarstwo, a tam kury, gęsi, kaczki, indyki. Na święta można się tym wszystkim podzielić. Rodzina - pięcioro, sześcioro dzieci,
ktoś bez pracy... Myślę, że taki domowy ptak się przyda i myślę, że to jest jak najbardziej chrześcijańskie. Czas świąt trzeba przeżywać jako czas dzielenia się z drugim człowiekiem. Przecież można upiec
jedną blachę ciasta więcej, prawda? Obdarowywanie to istota radości Bożego Narodzenia. Największy prezent, jaki dał nam Bóg Ojciec w postaci Syna, winien powodować ciąg dalszy: dzielenie się tym, co mamy.
A ten najważniejszy wieczór, Wigilia? Ludzie w Wigilię nie poszczą, bo przecież post to także ujmowanie ilości pokarmu. Dajmy spokój z postem. Wigilijna wieczerza jest bardzo obfita i powinna być
solidna. Tradycja polska nakazuje, by nie było na stole mięsa, ale potrawy wigilijne są tak wspaniałe, że nikt braku mięsiwa nie żałuje.
Tę tradycję warto zachować.
Ale Wigilia to nie tylko wieczerza. Polska Wigilia jest ułożona tak, że może zastąpić dziesięć katechez w szkole i mądrzy rodzice powinni to pedagogicznie wykorzystać. Spójrzmy - na Wigilii
mamy życzenia, przeprosiny. Do dziecięcych główek może dotrzeć taka myśl: „Moja mama też urodziła... Jak mama Pana Jezusa”. Mamy więc do czynienia z wywyższeniem macierzyństwa. Warto umiejętnie
pokierować dziećmi i prowokować pytania. Prócz tego Wilia to niezwykła liturgia choinki i szopki. Dzieci to przeżywają, to obrządek bardzo emocjonalny. I jeszcze jedno - talerze. Oby nie były jeno
symbolem! Niechby potrzebujący człowiek rzeczywiście usiadł przy stole, niechby został nakarmiony. Trzeba o tym wszystkim wcześniej pomyśleć, Panu Bogu powierzyć, bo inaczej do ostatniego dnia będziemy
robić zakupy i spłycimy naszą Wigilię do zwykłej imprezy! A powtarzam: polska Wigilia ułożona jest jak najlepsza katecheza! O wybaczeniu, o miłości, o życzliwości, o obdarowywaniu, o macierzyństwie i
o rodzicielstwie.
Czasem obawiam się zeświecczenia Bożego Narodzenia w Polsce. I choć mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach to warto pamiętać, że dobro też tkwi w szczegółach. I może stać się tak, że mąż zamiast zapałać
miłością do żony, co przygotowała potrawy, zapała miłością do Knorra, czy innego producenta. Dlatego trzeba pamiętać, że jedną z najpiękniejszych rzeczy jest uczestnictwo w przygotowaniu wigilijnego stołu.
Pamiętam, że w moim domu każdy miał coś do roboty. Ja byłem silniejszy - ucierałem mak, brat ubijał białka. Cała rodzina pracowała. Po czymś takim inaczej się siada do stołu! Dlatego zalecam ostrożność.
Prawdą jest, że pojawiły się prefabrykaty i ja sam się zastanawiam, czy nie kupić gotowych uszek. Ale gotowe wyposażenie, wszystko podane, cateringi jakieś? Chyba tylko w razie absolutnej konieczności.
Oprawę nowoczesności zalecałbym ukryć. Jednorazówki, reklamy... To potrafi zniszczyć intymność Wigilii. Do domu może wejść market! A istotą Bożego Narodzenia jest przecież rodzinność i trzeba strzec pewnych
granic. Nie popełniają grzechu ci, którzy reklamują, ale my musimy umieć umiejętnie z tego korzystać, czyli tak, by przy okazji nie zniszczyć najcenniejszego. A najważniejszy jest Chrystus w Betlejem
(i w sercu), ciepło i wspólnota domu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu