Opłatek... z miodem
Reklama
Większość obrzędów oraz liturgia w Kościele greckokatolickim różnią się od tych sprawowanych w Kościele rzymskokatolickim, podobnie jest ze świętami Bożego Narodzenia. Trwają one trzy dni, przy czym drugi
dzień jest świętem wspólnym Matki Bożej oraz św. Józefa, czyli Świętej Rodziny. Trzeci dzień jest obchodzony jako uroczystość męczennika Stefana, nazywanego w Kościele rzymskim Szczepanem. Same przygotowania
do Świąt w Kościele wschodnim wyglądają podobnie. Od jakiegoś czasu odprawiane są rekolekcje, związane głównie ze spowiedzią, jako duchowe przygotowanie do przyjścia Jezusa. Wcześniej w tradycji wschodniej
one nie występowały.
- Podobna jest wigilia, może nie tyle w sensie liturgicznym, co poza liturgicznym, bardziej ludowym - przyznaje o. Kuszka. Tradycyjnie stawia się choinkę. Podczas wigilijnej wieczerzy
grekokatolicy spożywają dwanaście postnych dań.
- Z reguły są to: ryby, grzyby, pierogi z kapustą, groch z kapustą i wiele innych potraw - mówi zakonnik. Jednocześnie dodaje, że w niektórych rejonach nie jada się pokarmów ziemniaczanych.
Wynika to jednak bardziej z lokalnych zwyczajów niż jakiejś tradycji Kościoła wschodniego. Ostatnim daniem wieczerzy wigilijnej jest kutia, sporządzana z łuskanej pszenicy, maku i miodu, z dodatkiem bakalii.
Mimo to, podczas obchodów Bożego Narodzenia można napotkać na dość znaczące różnice pomiędzy obydwoma Kościołami.
- Zamiast opłatka dzielimy się prosforą, czyli chlebem wypiekanym tak jak chleb używany u nas do Eucharystii, czyli chlebem kwaszonym. Do tego tę „bułeczkę” smaruje się miodem. Na
początku wigilijnej wieczerzy, po wspólnej modlitwie głowa rodziny lub przełożony klasztoru podchodzi do każdego, każdemu składa życzenia oraz obdziela prosforą z miodem - opisuje zwyczaj Proboszcz.
Wspólne kolędowanie
Reklama
W kościołach rzymskokatolickich szopka przedstawiająca narodziny Jezusa jest ważnym elementem tradycji. W cerkwiach wschodnich zastępuje ją ikona Bożego Narodzenia. Jest ona umieszczona na centralnym
miejscu, na stoliku, który stoi w cerkwi przez cały rok tuż przed ikonostasem. W zwykłym okresie roku liturgicznego znajduje się tam ikona Matki Bożej lub ikona patrona świątyni, czasem także krzyż. W
czasie większych świąt wykłada się tam ikonę przedstawiającą tajemnicę danego święta. Tak jest także w okresie Bożego Narodzenia.
Podczas Wigilii nie może się oczywiście obyć bez śpiewania kolęd. Tak też jest wśród grekokatolików.
- U mnie w domu był taki zwyczaj, że mama nie podała następnej potrawy na stół wigilijny, jeżeli nie zaśpiewało się kolędy. Była to zasada ściśle przestrzegana. W klasztorze również podtrzymujemy
tę tradycję i w każde Święta kolędujemy - mówi o. Kuszka.
Tradycja Pasterki, czyli nocnego czuwania na przyjście Jezusa w Kościele greckokatolickim występuje, ale ma nieco inny charakter. - Nie jest to liturgia Eucharystyczna, ale nabożeństwo nazywane
Poweczirja Wełyke, czyli „nabożeństwo odprawiane po wieczerzy”, późnym wieczorem. W tym czasie śpiewamy Z nami Bóg - wersety wzięte z Księgi Proroka Izajasza. Te słowa, powtarzane niczym
refren są bardzo charakterystyczne dla wieczornej liturgii Bożego Narodzenia - opowiada zakonnik. Nabożeństwo to, w przeciwieństwie do Pasterki, która rozpoczyna się równo o północy, nie ma określonej
godziny. - Godzinę dostosowuje się do miejscowych zwyczajów albo do możliwości dojazdu ludzi - tłumaczy Bazylianin.
Wielu z nas święta Bożego Narodzenia kojarzą się z prezentami, z przedświątecznymi zakupami. Wśród grekokatolików prezentami obdarowuje się innych raczej w dniu św. Mikołaja, czyli w popularne Mikołajki.
- Z domu nie wyniosłem zwyczaju obdarowywania się prezentami podczas Bożego Narodzenia - przyznaje o. Kuszka. Mimo to, tradycja ta przeniknęła także do rodzin greckokatolickich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Popieramy prawdę, nie nazwisko
Pisząc o warszawskich Ukraińcach-grekokatolikach, nie sposób jest nie wspomnieć o wyborach prezydenckich na Ukrainie. Wierni greckokatolickiej parafii w Warszawie brali udział we wszystkich manifestacjach,
jakie odbywały się w stolicy w związku z wyborami prezydenckimi w Ukrainie.
- Stanowisko w tej sprawie zajął w kilku listach pasterskich zwierzchnik naszego Kościoła, kard. Lubomir Huzar, który bardzo wyraźnie powiedział, że Kościół nie popiera żadnego kandydata. Oczywiście
nie ukrywa tego, że jest po stronie obywateli manifestujących na ulicach Kijowa, ale nie ze względu na osobę kandydata, lecz z powodu fałszu, manipulacji i naruszenia demokratycznych zasad, jakie towarzyszyły
wyborom. Bardzo wyraźnie mówiły o tym refleksje zwierzchnika Kościoła na temat sytuacji w Ukrainie, opublikowane 26 listopada - mówi o. Kuszka. Dodaje, że Kościół ma prawo domagać się sprawiedliwego
liczenia głosów oraz uznania każdego z nich w sposób, w jaki rzeczywiście został oddany.
Pomoc dla Ukraińców
Reklama
Oprócz stałych parafian, do cerkwi przy ul. Miodowej przychodzą także obywatele Ukrainy, którzy przyjeżdżają do Polski na studia i w poszukiwaniu pracy. - Podczas niedzielnej liturgii tych nowych,
jest dużo więcej niż naszych stałych parafian - mówi zakonnik. Według różnych szacunków w Warszawie i okolicach jest od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy obywateli Ukraińców. Bazylianie służą
swoim rodakom głównie pomocą duchową, chociaż jak przyznaje o. Kuszka nie tylko. Starają się pomagać im niemal we wszystkim.
- W sali pod cerkwią mogą się spotkać, porozmawiać w języku ojczystym, czasami organizujemy także spotkania z przedstawicielami władz, z ciekawymi ludźmi. Nieraz są to promocje ciekawych książek.
W naszej kruchcie znajduje się także tablica ogłoszeń, na której umieszcza się ogłoszenia typu „szukam pracy”, „dam pracę”, „szukam mieszkania” itp. Zdarza się, że
niektórzy przychodzą wprost do nas i proszą o pomoc. Nie prowadzimy wprawdzie żadnego biura pomocy czy pośrednictwa pracy, ponieważ nie mamy do tego możliwości zarówno personalnych, jak i finansowych,
ale staramy się im pomagać, na tyle, na ile możemy - mówi o. Piotr Kuszka.
Klasztor istnieje w tym miejscu od drugiej połowy XVIII w. Pierwotnie planowano budowę świątyni oraz klasztoru bazyliańskiego na Ujazdowie. Niestety z powodu problemów finansowych prace nie zostały ukończone. Fundamenty planowanego obiektu odkryto podczas budowy Trasy Łazienkowskiej nieopodal zamku ujazdowskiego. Kilkadziesiąt lat później bazylianie, po ponownych staraniach, otrzymali tereny znajdujące się przy ul. Miodowej, gdzie dziś znajduje się cerkiew i klasztor bazyliański. Kamień węgielny pod budowę świątyni został wmurowany w 1781 r., a poświęcenie miało miejsce trzy lata później. Obecnie w klasztorze, który jest siedzibą prowincjała bazylianów w Polsce, zamieszkuje siedem osób - pięciu ojców i dwóch braci.
Na terenie Polski znajdują się dwie diecezje Kościoła greckokatolickiego, które w Kościołach wschodnich nazywa się eparchiami, tworzące metropolię. Metropolita przemysko-warszawski rezyduje w Przemyślu,
a biskup wrocławsko-gdański ma swoją siedzibę we Wrocławiu. W porównaniu do diecezji Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce, są to ogromne obszary zamieszkiwane przez rozproszoną diasporę ukraińską, która
na skutek Akcji „Wisła” w większości zamieszkuje obecnie północne i zachodnie województwa.
- Czasami zdarza się, że we wsi znajduje się tylko jedna rodzina ukraińska. Oczywiście są wioski, szczególnie na północy, pod granicą z Obwodem Kaliningradzkim, które niemal w całości są ukraińskie,
ale ze względu na ciężkie warunki bytowe coraz bardziej się wyludniają - mówi o. Piotr Kuszka z klasztoru Bazylianów w Warszawie.