Reklama

„Na Mikołaja się nie krzyczy”

„Chciałabym, aby do mnie w tym roku przyszedł św. Mikołaj i jak zawsze przyniósł mi fajny prezent” - mówi siedmioletnia Wiola. „A ja to bym chciał w tym roku zobaczyć Mikołaja, bo on zawsze taki sprytny, że zostawi prezenty i w nogi” - marzy Kuba, przedszkolak. „A ja to nie wierzę w żadnego Mikołaja. Koledzy ze szkoły mówią, że nie ma Mikołaja” - filozofuje Bartek. „Jak nie ma Mikołaja, to skąd te prezenty?” - pyta zdziwiona Dorotka. „Jest czy go nie ma - mnie to wszystko jedno. Najważniejsze, aby pod choinką były dla nas prezenty” - oświadcza uczeń II klasy szkoły podstawowej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Państwo Zbigniew i Krystyna mieszkają już od ponad 15 lat w podostrołęckiej wsi. Murowany, niezbyt dokładnie wykończony dom, to ojcowizna Zbigniewa. Drewniana szopa, duży kurnik, w połowie murowana stodoła świadczą o tym, że młody gospodarz chciałby dobrze gospodarzyć, przynajmniej tak, aby starczyło na wszystko dzieciom. Przyznaje, że z roku na rok jest coraz gorzej. Wyczuwa, że komuś bardzo zależy na tym, aby jego gospodarstwo upadło, aby zostawił rolniczy fach i zajął się czymś innym. A może zupełnie niczym? Obecnie prawdziwymi skarbami państwa Zbigniewa i Krystyny są... dzieci. Jest ich piątka, a każde kochane i oczekiwane.
„Wie ksiądz, ja i moja małżonka, kiedy pobieraliśmy się, marzyliśmy, aby mieć taką gromadkę dzieci. Na wsi to przecież nic dziwnego. Ja miałem sześcioro rodzeństwa, mój brat mieszkający na wsi ma obecnie czworo. A ci z miasta to skromnie: jedno, góra dwoje. Mówią, że to wystarczy” - opowiada Zbigniew. Za chwilę dowiaduję się, że i pani Krystyna pochodzi z wielodzietnej rodziny. „Ja też pochodzę ze wsi, też miałam czworo rodzeństwa. Kochaliśmy się i kochamy. Jedno za drugim poszłoby w ogień. Tak byliśmy zżyci. Tego właśnie chcielibyśmy nauczyć i swoje dzieci, ale wiemy, że to teraz niemodne, nie na czasie” - mówi matka pięciorga dzieci.
Duże podwórko ogrodzone drewnianym płotem, to teren, gdzie bez pytania mogą przebywać dzieci. Każde chciałoby mi pokazać coś, czymś się pochwalić, o czymś opowiedzieć. Do zwiedzania gospodarstwa zachęca mnie najpierw Wiola. Prowadzi mnie do małej zagrody. „Zaraz pokażę Kasię, z nią najczęściej się bawię” - chwali się dziewczynka. Wchodzimy do środka. Tam w starannym ogrodzeniu mieszka Kasia - koza, ulubienica Wioli. „Tam dalej są nasze mućki, co nam mleko dają, a jeszcze dalej świniaczki” - zapoznawała mnie młoda gospodyni. „Proszę księdza, niech ksiądz idzie ze mną, pokażę księdzu Atosa” - ciągnie mnie za rękaw Bartek. Idziemy do psiej budu. Bartek woła swego przyjaciela. Po chwili staje przed nami potężny bernardyn z przyjaźnie nastawionym pyskiem. „Ksiądz się nie boi, on gryzie tylko raz w roku. Chociaż w tym roku jeszcze nikogo nie ugryzł” - tryska dowcipem mały blondynek. Teraz przyszła pora na Kubę. I on chce mi coś pokazać. Prowadzi mnie do garażu, gdzie m.in. stoi wysłużony ciągnik. Z tyłu garażu, nieopodal warsztatu stoi wózek na dziecięcych kółkach. „To mój samochód. Trochę się psuje, ale ja wierzę, że może Mikołaj przyniesie mi nowy samochód” - marzy maluch.
Po solidnym zwiedzaniu idziemy do domu. Tu czeka na mnie Dorotka z niespodzianką. „Ksiądz zobaczy, śliczny, prawda?” - chwali się dziewczynka. Na jej rękach kręci się mały chomik. Zachwyciła mnie atmosfera, która panuje w domu u państwa Krystyny i Zbigniewa. Grzeczność dzieciaków, ich posłuszeństwo rodzicom, troska o zwierzęta, wszystko to składa się na ogólny wizerunek, któremu na imię rodzina. „To już zainteresowania dzieciaków ksiądz poznał, teraz my się pochwalimy - zagadnął pan Zbigniew. - Żona ma pierwszeństwo, niech się pochwali, co ją najbardziej interesuje. Pani Krystyna oblała się rumieńcem. „Mama, no mów! Mama, no zaczynaj!” - niecierpliwiły się dzieciaki. Ja nie mam się czym chwalić. W wolnym czasie po prostu haftuję. Ot, takie upodobanie, którego nauczyła mnie moja mama - mówi pani Krystyna. Na wsi nie ma czasu, aby się bardziej temu poświęcić. Ale wolę pohaftować, niż patrzeć w telewizor - oświadczyła. I cieszę się, że i dziewczynki zaczynają się tym interesować” - dodaje rozradowana mama. „A niech mama pokaże jaki świąteczny obrus zrobiła” - prawie rozkazuje Dorota. Prośba staje się coraz mocniejsza, aż wreszcie Krystyna pokazuje kremowy obrus. Rozkłada go starannie tak, aby pokazać piękno haftów. Patrzę i w mojej głowie jawi się myśl: to nie dzieło, to arcydzieło! Kolorowe hafty ułożone w nienagannym porządku, tworzyły przepiękną bożonarodzeniową kompozycję. Można tam było zobaczyć i ubogą stajenkę, i Świętą Rodzinę, i pokornych pastuszków, i Mędrców... „A tu moja kózka” - pokazuje paluszkiem Wiola. „A ten pies to mój Atos” - dodaje natychmiast Bartek.
„To jeszcze niech się tata pochwali, co umie robić” - rozległ się głos dzieci. Teraz pan Zbigniew zawstydził się, zabrakło mu słów. Nie dał się długo prosić. Wyszedł z pokoju, by za parę minut powrócić z... Zbigniew trzymał w rękach pokaźnej wielkości rzeźbę świątka. „Ksiądz się nie śmieje, ale to moje dzieło. Jak jestem już zmęczony, to idę do piwnicy i tam rzeźbię. Wie ksiądz, kto to jest?” - pyta mnie ojciec rodziny, pokazując swoje dzieło. „Pewnie Pan Jezus” odpowiadam stanowczo. „A widzisz matka, ksiądz to się zna na sztuce, nie to, co ty” - skarży się Zbigniew. „Bo ona mówiła, że moja rzeźba wcale nie przypomina Jezusa”- komentuje niby z wyrzutem, ale uśmiechnięty pan Zbyszek.
Na zakończenie wizyty zapytałem dzieciaków, co chciałyby w tym roku otrzymać od św. Mikołaja? Popatrzyli na mnie znacząco, a potem cichym głosem odpowiadały: mały rowerek, miniwieżę, nową sukienkę, gitarę. A ich rodzice? Ci chcieliby dostać od św. Mikołaja zapewnienie, że w przyszłości ich dzieci będą uczciwymi, pracowitymi, mądrymi Polkami i Polakami.
Do samochodu odprowadzał mnie Bartek z Atosem. Żegnając się usłyszałem z ust chłopca jeszcze jedno zdanie: „A może Mikołaj znajdzie gdzieś podobnego psa do mojego. Niech go przyniesie, rodzice nie będą krzyczeć, no bo na Mikołaja się nie krzyczy” - powiedział z dumą psi opiekun.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

0 0
2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Elektrośmieci dla misji

2024-04-18 09:03

Ks. Stanisław Gurba

Kolejne kilogramy starych telefonów, tabletów i baterii zostały przekazane do Fundacji Missio Cordis w ramach projektu „Zbieram to w szkole” realizowanego przez Szkolne Koło Caritas przy Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Staszica w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Więcej ...

Zmarł Jan Artur Tarnowski

2024-04-18 11:23

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Wczoraj w godzinach popołudniowych odszedł do Pana Jan Artur Tarnowski.

Więcej ...

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Kościół

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

Wiara

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

Kościół

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Wiara

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Św. Bernadetta Soubirous

Wiara

Św. Bernadetta Soubirous

>