obojętniejemy na dziejące się wokół nas zło. Nawet jeśli kiedyś buntowaliśmy się, to zasypywani doniesieniami o krzywdach - może nieświadomie - kapitulujemy. Często staramy się uciec przed
zagrożeniem i nie stawiamy mu czoła. Zdaje nam się, że zło jest mocniejsze od nas.
W rezultacie dochodzimy do przekonania, że jesteśmy bezsilni. Zdaje się, że jednym z niewielu fragmentów rzeczywistości, który jeszcze nas porusza w kontekście dziejącego się zła, jest rodzina. Tu
ciągle zło bulwersuje, sprawia cierpienie i nigdy nie jest banałem. Znak to oczywisty, że rodzina pozostaje nadal pierwszorzędną wartością.
To dobrze, że ciągle jest dla nas czymś wyjątkowym, że jest święta.
Święta Rodzina z Nazaretu... I na Nią czyhało zło z zamiarem, aby Ją zniszczyć, unicestwić. Co robi św. Józef, na którego barki została złożona odpowiedzialność za Najświętszego? Ucieka przed złem.
To nie jest rejterada, ale taktyka. Ucieka po to, aby później Jezus mógł zwyciężyć. Według planów Bożych musiał być Egipt, aby później mógł być Krzyż.
Wielu z nas, świadomych zagrożeń, jakie czyhają na nasze rodziny, chciałoby wyprowadzić je w miejsce bezpieczne, aby chronić to, co święte. Odruch to zdrowy i odpowiedzialny. Ale na wygnaniu, nawet
jeżeli w zglobalizowanej rzeczywistości jest ono możliwe, nie można przeżyć całego życia. Ze złem trzeba się zmierzyć, stanąć odważnie twarzą w twarz. Chodzi o to małe, wokół nas, a przede wszystkim w
nas. I wcale nie samemu, bo to byłaby z kolei głupota. Trzeba bronić rodziny, tego co dla nas święte, ramię w ramię z Chrystusem, który zło ostatecznie pokonał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu