Wołanie o ludzi sumienia
Reklama
Zapewne wszystkim nam utkwiły w pamięci słowa Papieża Jana Pawła II o zapotrzebowaniu na ludzi sumienia, które wypowiedział w Skoczowie w 1995 r. A mówił wtedy tak: „Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło w myśl słów św. Pawła: »Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!« (Rz 12,21)”.
Jak widać z powyższego tekstu, sumienie jest dla każdego człowieka sprawą o zasadniczym znaczeniu. Jest ono jego wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią jego czynów. Co więcej, od sumienia zależy także porządek społeczny. Ojciec Święty wyraźnie podkreśla: „Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego, pamiętajcie, iż zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek - jakie będzie jego sumienie”.
Kiedy słuchamy tych słów Papieża, jesteśmy jakby trochę zakłopotani. Zgadzamy się bowiem z tym, że potrzeba ludzi sumienia, i że trzeba postępować zgodnie z własnym sumieniem, ale równocześnie widzimy, że to nie wystarcza. Każdy przecież powołuje się na to, że postępuje zgodnie z własnym sumieniem (jest człowiekiem sumienia), ale jakoś nie zauważamy żadnej zmiany na lepsze ani w życiu rodzinnym, ani społecznym. Jakby czegoś tu brakowało. Zastanówmy się zatem, czy wystarczy tylko postępować zgodnie z własnym sumieniem?
Czy wystarczy tylko posiadać sumienie?
Niestety, trzeba stwierdzić, że dziś wiele ludzi, którzy chętnie odwołują się do własnego sumienia, tak naprawdę nie wie, czym ono jest. Mają błędne pojęcie o sumieniu. Na czym polega ów błąd? Na tym mianowicie, że sumieniu przypisywana jest funkcja, której ono nie posiada. Niektórzy uważają bowiem, że decyduje ono o tym, co jest dobre, a co jest złe. W imię niczym nieskrępowanej wolności zachęca się ludzi do tego, by zawsze kierowali się „moralnością własnego sumienia”. Podkreśla się, że głos sumienia to ostateczna instancja, do której odwołanie kończy wszelką dyskusję; a każdy przecież powinien postąpić zgodnie z własnym sumieniem.
Sumienie rzeczywiście jest ostateczną normą moralności. Ostateczną, to znaczy zawsze moralnie wiążącą. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest ono normą ostateczną subiektywnie. Ma bowiem moc normowania postępowania człowieka tylko wtedy (i tylko o tyle), kiedy (i o ile) samo jest „normowane” obiektywną prawdą o dobru. Co to w praktyce znaczy? Otóż między innymi to, że nie można zbyt pochopnie zasłaniać się autorytetem sumienia. Jest rzeczą niepokojącą, iż często ucina się kłopotliwe dyskusje krótkim i obcesowym stwierdzeniem: „A ja i tak zrobię to, co mi każe moje sumienie!”. Wtedy, kiedy należałoby się „zatrzymać” i uczciwie się zastanowić, czy istotnie ma się rację. Oczywiście, trzeba być posłusznym osądowi własnego sumienia. Ale krytyka, poparta rzeczowymi argumentami, z jaką spotyka się człowiek, powinna być dla niego sygnałem ostrzegawczym, znakiem, że powinien pomyśleć, czy nie jest w błędzie i czy nie przeocza jakiejś prawdy, aby nie przynieść szkody sobie lub innym.
Zdaniem Jana Pawła II nie wystarczy powiedzieć człowiekowi: „postępuj zawsze wedle własnego sumienia”. Należy koniecznie, natychmiast i w każdym przypadku, dodać: „zadaj sobie pytanie, czy twoje sumienie mówi prawdę, czy fałsz i staraj się dążyć niestrudzenie do poznania prawdy”. Takie sprecyzowanie jest konieczne, gdyż inaczej grozi człowiekowi, że w swoim sumieniu zamiast świętego miejsca, gdzie Bóg ujawnia mu prawdziwe dobro, odkryje siłę niszczącą jego prawdziwe człowieczeństwo.
Sumienie z predyspozycjami
Człowiek winien zdać sobie sprawę z faktu, iż sumienie nie jest wrodzoną i od początku gotową strukturą, ale rozwija się ono i doskonali przez wychowanie. Podobnie jak człowiek nie rodzi się z gotowym, rozwiniętym intelektem, tak samo nie rodzi się z gotowym i uformowanym sumieniem. Przyjmuje się w etyce, że człowiek rodzi się jedynie z predyspozycją do rozwoju sumienia, analogicznie jak rodzi się z predyspozycją do rozwoju intelektu, mowy, osobowości itp. Sumienie może - posiadając określone predyspozycje - rozwijać się prawidłowo i osiągać stopniowo dojrzałość. W patologicznych jednakże warunkach może nie rozwijać się wcale i pozostawać przez całe życie na poziomie infantylnym. Może też ulegać różnym poważnym deformacjom. Z tego względu podjęcie osobistej odpowiedzialności za rozwój dojrzałego sumienia jest zadaniem każdego człowieka.
Jeśli ktoś nie podejmie jednak trudu formowania własnego sumienia, to może znaleźć się w sytuacji takiej, w której nie powinien podejmować decyzji, gdyż nie wie, co jest moralnie godziwie. I w takiej sytuacji nie wolno mu powiedzieć: „postąp zgodnie z własnym sumieniem”, bo on nie posiada sądu sumienia.
* Śródtytuły pochodzą od redakcji
Pomóż w rozwoju naszego portalu